Polska świeci przykładem. Prestiżowy dziennik „Frankfurte Allgemaine Zeitung” pisze, że w Niemczech zaczyna być widoczny nowy trend, zgodnie z którym nie da się czegoś zrobić, jeśli wymaga to wysiłku. Jako przykład od naśladowania podaje Polskę. Punktem wyjścia jest głośna ostatnio w Niemczech sprawa przedterminowych wyborów. Szefowa Federalnej Komisji Wyborczej Ruth Brand w liście do kanclerza, który wyciekł do mediów, ostrzegała przed pośpiechem w organizacji wyborów. Wskazywała, że może dojść do problemów choćby z zakupem papieru, na którym wydrukowane mają być karty wyborcze. Niemcy są największym producentem papieru w Europie. Przedterminowe wybory w NiemczechFAZ nazywa taką sytuację „nowym niemieckim trendem” – uznawanie za niemożliwe do zrobienia tego, co wymaga wysiłku. W gazecie czytamy, że do organizacji wyborów komisję zobowiązuje konstytucja, a na taką konieczność zanosiło się od dłuższego czasu. Dziennik krytykuje też polityków koalicji i opozycji, kierujących się przede wszystkim własnym politycznym interesem.Zobacz też: Znów zacznie rozmawiać z Putinem. Odważna deklaracja niemieckiego kanclerzaJego zdaniem społeczeństwu potrzebny jest jasny sygnał, który buduje zaufanie. Za przykład podał niedawną wypowiedź byłego szefa Sztabu Generalnego, generała Rajmunda Andrzejczaka, który będąc na Litwie powiedział, że gdyby Rosja zaatakowała choćby centymetr litewskiego terytorium, odpowiedź Polski byłaby natychmiastowa i z całą mocą. FAZ wskazuje, że nie wiadomo, czy tak by się stało, jednak takie słowa sugerują determinację i „budują zaufanie społeczeństwa”. Przedterminowe wybory traktuje jako okazję do odświeżenia niemieckiej polityki i wprowadzenia nowej jakości. „Państwo i administracja powinny sprawiać wrażenie: Jesteśmy gotowi. Proszę, uczmy się tutaj od Polski. Miejmy nadzieję, że Niemcy jeszcze nie zginęły” – konkluduje „FAZ”.