Szczególny status miliardera. Elon Musk do niedawna znany był przede wszystkim jako bardzo sprawny biznesmen oraz najbogatszy człowiek świata. Wybory prezydenckie w USA i pojawienie się właściciela Tesli i serwisu X obok Donalda Trumpa sprawiły, że wszedł on z przytupem do wielkiej polityki, a „New York Times” ogłosił go właśnie „najpotężniejszą osobą prywatną w Ameryce”. Musk, który spędził prawie cały miniony tydzień w rezydencji Trumpa Mar-a-Lago, zyskał w najbliższym otoczeniu przyszłego prezydenta szczególny status. Gdy niedawno pokazał się na kolacji pół godziny po Trumpie, przywitano go taką samą owacją na stojąco jak gospodarza.Musk ma więcej do powiedzenia niż najbliżsi doradcy Trumpa„Najbogatszy człowiek świata, który poparł Trumpa podczas kampanii wyborczej, zajmuje w jego zespole stanowisko w sprawach dotyczących przekazania władzy w Waszyngtonie, składu nowej administracji, metod dyscyplinowania urzędników federalnych, czy planów likwidacji ministerstwa edukacji” – wylicza „NYT”, powołując się na osoby z otoczenia przyszłego prezydenta, które chciały zachować anonimowość.Zobacz także: Znany brytyjski dziennik opuszcza MuskaOkazuje się, że za kulisami zaangażowanie Muska w przekazanie władzy jest znacznie bardziej bezpośrednie niż zakładali to nawet stronnicy Trumpa. Asystenci przyszłego prezydenta uważają, że miliarder ma więcej do powiedzenia niż Howard Lutnick i Linda McMahon – formalnie stojący na czele zespołu odpowiedzialnego za przejęcie administracji USA.Firmy Muska nie podlegają żadnemu nadzorowiMusk przysłuchiwał się telefonicznym rozmowom Trumpa z przywódcami innych krajów, w tym z prezydentami Ukrainy i Turcji, Wołodymyrem Zełenskim i Recepem Tayyipem Erdoganem. Ma też spotkać się osobiście z prezydentem Argentyny Javierem Milei, gdy będzie składał wizytę w Mar-a-Lago. Brał również udział w spotkaniach dotyczących bezpieczeństwa narodowego wraz z Trumpem, jego bliskim doradcą Stephenem Millerem i synem przyszłego prezydenta, Donaldem Juniorem.Prezydent elekt ogłosił w ostatnich dniach, że powoła „departament wydajności państwa” (DOGE) pod przewodnictwem Muska i biznesmena Viveka Ramaswamy'ego, a zadaniem nowej instytucji ma być „demontaż biurokracji” i cięcie wydatków rządowych.Zobacz także: Musk dostaje od Trumpa nowy departament i zapowiada „wstrząs w systemie”W maju portal Axios zwrócił uwagę, że Musk kontroluje już kluczowe segmenty globalnej infrastruktury, a należące do niego firmy o globalnym zasięgu nie podlegają żadnemu nadzorowi. Serwis alarmował wówczas, że najbogatszy człowiek świata jest „niestabilny”, a przy tym „posiada kolosalną władzę i nie obawia się jej użyć”.