Poznamy prawdę o zbrodni? Warszawski sąd okręgowy ogłosi wyrok w jednej z najsłynniejszych zbrodni III RP – morderstwa małżeństwa Jaroszewiczów. Sąd wysłuchał mów końcowych obrońców oskarżonych w procesie i zapowiedział ogłoszenie wyroku 22 listopada. Sprawa dotyczy jednej z najbardziej bulwersujących zbrodni początku lat 90. Piotr Jaroszewicz – premier PRL w latach 1970-1980 – został zamordowany wraz z żoną Alicją Solską-Jaroszewicz w ich domu w Aninie w nocy z 31 sierpnia na 1 września 1992 r. Akt oskarżenia dotyczy także zabójstwa małżeństwa S. w 1991 r. w Gdyni oraz usiłowania zabójstwa mężczyzny w Izabelinie w 1993 r.Zabójstwo małżeństwa Jaroszewiczów. Mowy końcowePodczas ponad pięciogodzinnej rozprawy, warszawski sąd okręgowy zakończył wysłuchiwania mów końcowych w tym – rozpoczętym jeszcze latem 2020 r. – procesie. Obrońcy wnieśli o uniewinnienie wszystkich trzech oskarżonych w tej sprawie. Z ich strony padały słowa o „wyreżyserowanym” postępowaniu, „polowaniu” na głównego oskarżonego, „farsie” i „bujnej fantazji”.Na poprzedniej rozprawie 28 października mowy końcowe wygłosili między innymi prokuratorzy, którzy zażądali łącznej kary dożywocia dla Roberta S., oskarżonego o zabójstwo małżeństwa Jaroszewiczów, oraz 7 i 5,5 lat pozbawienia wolności dla Dariusza S. i Marcina B. Wszyscy oskarżeni byli członkami tzw. gangu karateków, który w latach 90. dokonał kilkudziesięciu napadów rabunkowych.Prokuratura informowała o przełomie w sprawie w 2018 r. Finalnie oskarżyła Roberta S. o uduszenie Piotra Jaroszewicza oraz o zastrzelenie jego żony w ich domu w Aninie. Robert S. jest także oskarżony o zbrodnie z Gdyni i Izabelina. Dariusz S. i Marcin B. oskarżeni są z kolei o współudział w zabójstwie byłego premiera.Przeczytaj również: Niemiecki funkcjonariusz stanął przed sądem po 50 latach od zamordowania PolakaObrona odpowiada. „Hipoteza sprzeczna z prawdą”Zdaniem obrońcy Roberta S., mec. Dawida Dąbrowskiego w tej sprawie prokuratura chce „przekonać do hipotezy, która zwyczajnie jest sprzeczna z prawdą”, a działania prokuratury w śledztwie były „próbą złamania niewinnego człowieka”. Zdaniem obrońcy, jego klienta Roberta S. w ogóle nie było na miejscu zabójstwa małżeństwa Jaroszewiczów.Adwokat zwrócił uwagę, że podstawy faktyczne aktu oskarżenia Roberta S. „charakteryzują się niezwykłą słabością”. Ocenił, że wersje wydarzeń, podawane jako podstawa faktyczna aktu oskarżenia, „w zasadzie nie pokrywają się z materiałem pierwotnego śledztwa (z lat 90.) dotyczącego zabójstwa państwa Jaroszewiczów, które w istocie już prowadzone było od samego początku”.Jego zdaniem czynności dowodowe wykonywane w śledztwie wobec oskarżonych w tej sprawie były „wyreżyserowane” i de facto chodziło o „polowanie na Roberta S.”.Przeczytaj też: Polak zamordowany w Berlinie. Proces „niedbały, nieprofesjonalny”Na ten ostatni aspekt zwracali uwagę wszyscy obrońcy. Wskazywali, że postępowanie dowodowe nie wniosło nic nowego do tej sprawy w porównaniu do lat 90., a jedynym nowym elementem były wyjaśnienia Dariusza S. i Marcina B., w których mówili oni o swoim udziale w napadzie w 1992 r.W ocenie obrony te wyjaśnienia nie wynikały jednak z faktu ich udziału w tym zdarzeniu, tylko kalkulacji procesowych związanych między innymi z pragnieniem złagodzenia kar w innych sprawach.– Siedem lat za bujną fantazję, to dużo – ironizował obrońca Dariusza S. mec. Tomasz Ode.Obrońcy wskazywali podczas swoich mów na słabości wersji przedstawionej przez prokuraturę, które – w ich ocenie – dyskwalifikują całe oskarżenie.Zobacz również: Mija 40 lat od śmierci ks. Jerzego Popiełuszki. Wciąż wiele znaków zapytaniaObezwładnienie psa i wątek politycznyW ich mowach powróciła między innymi kwestia obezwładnienia psa Jaroszewiczów – sznaucera olbrzyma Remusa. Psa miał obezwładnić luminal podany w kiełbasie, ale – jak wskazuje obrona, powołując się na opinie weterynaryjne – musiałoby to być 90 tabletek.– Żaden pies nie połknąłby kiełbasy z taką liczbą gorzkich tabletek – uważa obrona.Obrońcy wskazywali też, że w domu Jaroszewiczów pozostało wiele cennych przedmiotów. – Gang kareteków tak nie działał – ocenili. Mec. Ode powrócił zaś w swej mowie do politycznej hipotezy tej zbrodni. Jak przypomniał, z domu Jaroszewiczów zginęły trzy skoroszyty pamiętnika stworzonego przez Jaroszewicza i nigdy ich nie odnaleziono.Do mów obrońców Roberta S., Dariusza S., oraz Marcina B. na koniec rozprawy odnieśli się prokuratorzy oraz pełnomocnik syna b. premiera, Andrzeja Jaroszewicza, mec. Beata Czechowicz.Prokurator Płończyk oceniła, że użyte przez obronę określenia jak „zmuszanie do wyjaśnień”, czy „polowanie na człowieka” i „łamanie człowieka niewinnego” to argumenty pozamerytoryczne – ad personam, które jej zdaniem są „wyrazem słabości i braku konkretnych argumentów”.Sąd wyznaczył ogłoszenie wyroku w tej sprawie 22 listopada, o godzinie 14.Zobacz też: Były funkcjonariusz Stasi skazany za morderstwo Polaka