Grozi mu 35 lat za kratkami. Rosyjski żołnierz Roman Iwaniszyn jest sądzony o to, że na froncie w Ukrainie dobrowolnie oddał się do niewoli. Teraz grozi mu do 35 lat więzienia za dezercję oraz samą próbę poddania się. To pierwszy taki przypadek od momentu wybuchu wojny. Proces żołnierza rozpoczął się w środę (13 listopada) w Moskwie. Były górnik z Sachalina jest oskarżony na podstawie trzech artykułów. To próba kapitulacji, kapitulacja bez oznak zdrady stanu i dezercja w warunkach bojowych. „Zgodnie z tymi artykułami – część 1 artykułu 30 i artykuł 352.1 Kodeksu Karnego Federacji Rosyjskiej oraz część 3 artykułu 338 Kodeksu Karnego Federacji Rosyjskiej – grozi mu do 35 lat więzienia” – informuje rosyjski „Kommiersant”.Śledczy ustalili, że Iwaniszyn dwukrotnie próbował poddać się ukraińskiemu wojsku, za drugim razem z powodzeniem. W niewoli nagrał wiadomość wideo, w której wypowiedział się przeciwko wojnie i powiedział, że wielu rosyjskich żołnierzy rzekomo nie chce walczyć i opuszcza swoje pozycje. Rosjanin pozostawał w niewoli przez około sześć miesięcy i trafił z powrotem do Rosji w ramach wymiany jeńców wojennych w styczniu 2024 roku. Jednak po powrocie został zatrzymany, a sprawa trafiła do sądu w Moskwie.Zobacz także: Zabraknie żołnierzy, albo pracowników. ISW o stratach Rosji na fronciePrawnik Aleksander Poczujew wyjaśnił „Kommiersantowi”, że „legalne” poddanie się, zgodnie z nowymi wymogami i praktyką organów ścigania, jest praktycznie niemożliwe. Dobrowolne działanie, które ma na celu trafienie w ręce wroga, nie jest uznawane za uzasadnione, chyba że żołnierz został schwytany z powodu okoliczności niezależnych od niego, takich jak utrata przytomności lub bezradność, a ciężar udowodnienia tych okoliczności spoczywa na samym żołnierzu.