Winna jedna decyzja. Zamiast Tychów – Słowacja lub Niemcy. Chińczycy zmieniają plany dotyczące miejsca, w którym będzie produkowany ich nowy elektryczny SUV. Ta zmiana to kara dla Polski za głosowanie w sprawie unijnych ceł na chińskie samochody – pisze Reuters. I Słowacja, i Niemcy, w przeciwieństwie do Polski, były cłom przeciwne. Informacja o tym, że elektryczny model B10 nie będzie składany w Tychach, jest interpretowana w Niemczech jako oczywista szansa na przejęcie produkcji przez inny zakład w ramach tego samego koncernu, czyli europejskiej grupy Stellantis.Agencja Reutera twierdzi, że to z powodu pełnej zależności chińskich firm od państwa śląskiej fabryce odebrano projekt elektrycznego SUV-a. Rząd w Pekinie już wcześniej zalecał producentom aut, aby wstrzymali duże inwestycje w państwach europejskich. Teraz przyszła pora na realizację tych zaleceń.Producent nowego SUV-a – chiński Leapmotor, z którym Stellantis wszedł we współpracę – montuje już B10 w Chinach. W przyszłym roku samochód ma się pojawić na europejskich rynkach.Ostrożna decyzjaPo porażce Polski – jako miejsce produkcji auta rozważane są obecnie czeska Trnawa i niemieckie zakłady Opla. Gazeta „Die Welt” przypomina, że Stellantis produkuje Peugeoty, Citroeny, Fiaty, Jeepy i Ople. Europejski koncern chciał wcześniej wprowadzenia ceł na elektryczne auta z Chin, ale rok temu nawiązał współpracę z azjatyckim producentem. W Państwie Środka zaangażowane są też niemieckie Volkswagen oraz BMW. To dlatego rząd w Berlinie prowadzi ostrożną politykę względem Chin.Unijne rozporządzenie dotyczące ceł na samochody elektryczne z Chin obowiązuje od 30 października. Cła wynoszą od 7,8 do 35,3 proc. i będą nakładane dodatkowo do już obowiązujących w UE ceł 10 proc. na importowane samochody.CZYTAJ TEŻ: Tesla już nie jest liderem wśród elektryków. Prześcigają ją Chińczycy