Trudna sytuacja zespołu Feio. Lech Poznań po fantastycznej drugiej połowie pokonał Legię Warszawa aż 5:2 (2:2). Bohaterem spotkania został 20-letni Antoni Kozubal, który zanotował gola oraz asystę. Dzięki temu zwycięstwu Kolejorz powrócił na fotel lidera Ekstraklasy. Już w piątej minucie Ali Golizadeh otworzył wynik. Gabriel Kobylak odbił piłkę do narożnika pola karnego, dopadł do niej Irańczyk i przełożył ją na „gorszą” lewą nogę. Przymierzył jednak perfekcyjnie i golkiper gości nie był w stanie sięgnąć futbolówki.Warszawianie potrzebowali trochę czasu, by złapać odpowiedni rytym, a po kwadransie to ich akcje stawały się bardziej konkretne. W 29. minucie było już 1:1 – po akcji Pawła Wszołka i główce Luquinhasa, Marc Gaul z bliska doprowadził do wyrównania. Po okresie wyrównanej gry, znów Lech odszedł do głosu. Drugi gol dla gospodarzy padł w dość podobnych okolicznościach, co pierwszy – Kobylak odbił piłkę po uderzeniu Afonso Sousy, a Antoni Kozubal technicznym strzałem przy słupku trafił do siatki.Podopieczni Frederiksena nie utrzymali jednak prowadzenia do przerwy. Już w doliczonym czasie gry przypadkowe zagranie ręką Sousy w polu karnym wychwycili sędziowie z wozu VAR i zasygnalizowali Szymonowi Marciniakowi przewinienie. Arbiter podyktował rzut karny, który na bramkę zamienił Rafał Augustyniak.Koncert Lecha w drugiej połowieLosy spotkania rozstrzygnęły się na początku drugiej odsłony. Lech znów przejął inicjatywę i bliski zdobycia gola był Mikael Ishak, ale źle uderzył w piłkę po podaniu Joela Pereiry. Kolejna akcja „Kolejorza” była już nie tylko skuteczna, ale i efektowna. Antonio Sousa rozegrał „klepkę” z Ali Golizadehem, a potem podcinką pokonał Kobylaka.Ishak zrehabilitował się za niewykorzystaną sytuację i tym razem wykorzystał kolejne dokładne zagranie Pereiry. Poznaniacy rozkręcali się, ale też Legia próbowała odpowiedzieć. Obrońcy Lecha kilka razy zablokowali strzały rywali, więcej pracy miał też Bartosz Mrozek. Kolejny gol padł jednak dla gospodarzy – po stracie piłki przez Marca Gaula, Kozubal idealnie dograł do Sousy, który tylko dołożył nogę.Portugalczyk tym „zamknął” spotkanie, ale też z powodu urazu musiał opuścić boisko. W ostatnim kwadransie zabrakło już emocji. Legia sprawiała wrażenie, jakby zabrakło jej sił, ale też wiary w możliwość zmiany wyniku. Poznaniacy natomiast kontrolowali grę, nawet gdy nie byli przy piłce.Czytaj też: Złapał za koszulkę i potrząsał piłkarzem. Trener wpadł w furię