Chłodno i nieustępliwie w Rosji. Rzecznik prasowy Kremla Dmitrij Pieskow stwierdził, że nic mu nie wiadomo na temat złożenia przez prezydenta Rosji Władimira Putina gratulacji dla Donalda Trump, który – jak wszystko na to wskazuje – zostanie 47. prezydentem Stanów Zjednoczonych. Pieskow powiedział, że relacje pomiędzy oboma mocarstwami leżą na historycznym dnie i Ameryka dla Rosji to wciąż nieprzyjacielski kraj. Moskwa przygląda się uważnie temu, co mówią amerykańscy politycy na temat Rosji i analizuje wszystkie komunikaty.– Nie zapominajmy, że mówimy o nieprzyjacielskim kraju, który jest bezpośrednio i pośrednio zamieszany w wojnę przeciwko naszemu państwu - stwierdził rzecznik Kremla, a na pytanie o to, czy relacje z Waszyngtonem pogorszą się, jeśli Putin nie pogratuluje Trumpowi, odpowiedział:– Jeszcze większe ich pogorszenie jest niemal niemożliwe, bo historycznie są na najniższym poziomie. To, co się wydarzy później, zależy od amerykańskich władz. Prezydent Putin powtarzal cały czas, że jest otwarty na konstruktywny dialog, oparty na uczciwości i równości, taki, który bierze pod uwagę racje obydwu stron.Styczniowe ocieplenie?Pieskow przyznał, że USA są w stanie zmienić kierunek swojej polityki zagranicznej, ale „zobaczymy w styczniu”, kiedy Trump zostanie zaprzysiężony na 47. prezydenta Stanów Zjednoczonych.Czytaj także: Wysyp gratulacji dla Trumpa. Zełenski, Netanjahu, Orban...– W tym momencie amerykańska administracja jest w całkowitej opozycji i zobaczymy, co się wydarzy w styczniu – dodał. Pieskow przypomniał, że Trump składał ostre oświadczenia podczas kampanii wyborczej, ale mówił też o przełamaniu spirali „kontynuowania starych wojen i rozpętywania nowych”. Rosja będzie obserwować, czy Trump zmieni swój ton, przygotowując się do wejścia do Gabinetu Owalnego.– Dlatego mówimy, że dokładnie analizujemy wszystko, monitorujemy wszystko i wyciągniemy wnioski na podstawie konkretnych słów i konkretnych kroków – powiedział.Czytaj także: „Dokonałeś tego”. Duda pogratulował TrumpowiW co najmniej chłodnym tonie wypowiedziała się też rzeczniczka prasowa rosyjskiego ministerstwa spraw zagranicznych Maria Zacharowa, twierdząc, że „Ameryka najpierw sama musi wyleczyć swoją demokrację i nie obwiniać innych za swoje porażki”. Zacharowa miała na myśli oskarżenia o ingerencję Rosji w amerykańskie wybory.„Kamala jest skończona... Niech dalej zaraźliwie chichocze. Cele Specjalnej Operacji Wojskowej pozostają niezmienne i zostaną osiągnięte” – to z kolei reakcja Dmitrija Miedwiediewa, wiceprzewodniczącego Rady Bezpieczeństwa Federacji Rosyjskiej i byłego prezydenta tego kraju. Miedwiediew, mówiąc o specjalnej operacji wojskowej, miał na myśli krwawą wojnę, jaką Rosja wywołała w lutym 2022 r. w Ukrainie.