Te wybory „to głosowanie przeciwko komuś”. Kamala Harris i Donald Trump idą łeb w łeb i trudno wskazać faworyta w wyścigu o Biały Dom. Według amerykanistki profesor Małgorzaty Zachary-Szymańskiej z Uniwersytetu Jagiellońskiego losy wyborów rozstrzygnąć mogą białe Amerykanki, które stanowią ok. 38 proc. wszystkich głosujących w USA. Zwykle większość z nich popiera Republikanów, których reprezentuje Trump. Zdaniem ekspertki z Instytutu Amerykanistyki i Studiów Polonijnych głównym problemem, z którym boryka się w ostatnich dniach kampanii wyborczej sztab kandydatki Demokratów Kamali Harris jest „przekonanie do niej białych wyborczyń, szczególnie w Pensylwanii, Wisconsin i Michigan, czyli stanach wahających się”. • Chcesz dowiedzieć się więcej o wyborach w USA? Zachęcamy do lektury artykułów z serii #Wyjaśniamy StanyHarris wywołała duży entuzjazm wśród młodych Amerykanów – Tym bardziej że wartość głosów kobiet musi pokryć pewną lukę. Otóż Harris nie uzyska podobnego współczynnika głosów męskich, jaki otrzymałby urzędujący prezydent Joe Biden – zauważa Małgorzata Zachara-Szymańska.Według amerykanistki zwrot w kampanii wyborczej i wystawienie Harris na kandydatkę Demokratów wywołało duży entuzjazm wśród młodych Amerykanów. Zobacz także: Ostatni sondaż „NYT” przed wyborami. Walka o „swing states”– Pytanie: czy ta przełamująca schematy kandydatka jest w stanie zmobilizować młodych wyborców, by ruszyli szeroką ławą do urn? I czy uzyska w tej grupie wynik zbliżony do tego, który zdobył Barack Obama z 2008 r., kiedy to zagłosowało na niego 66 proc. młodych Amerykanów? Wydaje się, że nie ma na to szansy – przewiduje Zachara-Szymańska.Młode kobiety zagłosują na HarrisW jej opinii „młode kobiety zagłosują na Harris, ale młodzi mężczyźni niekoniecznie”. – Kobiety z roku na rok stają się coraz bardziej liberalne, mężczyźni są szarpani niepokojami i pozostają w dużej części na pozycjach tradycyjnych – wyjaśnia ekspertka z Instytutu Amerykanistyki i Studiów Polonijnych.Amerykanistka zauważyła także, że publikowane sondaże ogólnokrajowe mogą być odległe od ostatecznych wyników głosowania. – O tym, kto zasiądzie w Białym Domu, zadecydują mieszkańcy siedmiu stanów, zwanych wahającymi się, w tym najważniejszy z nich, Pensylwania. Tu wyścig jest bardzo wyrównany i głosowanie może rozstrzygnąć kilkanaście lub kilkadziesiąt głosów, czyli bardzo niewiele. Tutaj naprawdę liczy się każdy głos – podkreśliła Zachara-Szymańska.Zobacz także: Indiana Jones zagłosuje na Kamalę. Harrison Ford popiera DemokratówZapytana o charakterystykę wyborców kandydata Republikanów Donalda Trumpa określiła ich jako grupę zmobilizowaną, gotową walczyć o wszystko. – To głównie biali mężczyźni, ale też kobiety ze średnim i niskim wykształceniem. Większość tych wyborców gotowa jest wspierać w polityce wartości chrześcijańskie i sprzeciwia się budowaniu wizji Ameryki, która oparta jest na wartościach liberalnych. To dla nich są propozycje radykalne – tłumaczy ekspertka z Uniwersytetu Jagiellońskiego.Podziały polityczne w USA podobne do polskichZachara-Szymańska zwróciła także uwagę na przewidywaną wysoką frekwencję wyborców, którą interpretuje jako „sygnał mobilizacji zasadniczych grup wyborczych po obu stronach sceny politycznej”. Jak wyjaśniła, „Amerykanie nie idą do tych wyborów, żeby poczuć się wspólnotą, ale żeby mieć gwarancję, że nie wygra druga strona; to głosowanie przeciwko komuś”.– Podział w amerykańskim społeczeństwie jest podobny do tego, który mamy na własnym, polskim podwórku, czyli jest on napędzany strachem. Ale za nim stoi też troska. W przekazach medialnych widzimy obraz, który jest ostry, pełen obelg, nienawiści, przekłamań. Kiedy zapytamy Amerykanów, czy martwią się stanem demokracji, to ponad 70 proc. z nich odpowie, że tak. To znaczy, że i konserwatyści, i liberałowie boją się o stan państwa. Tylko że oni nie są w stanie się zgodzić na to, jaka ta wspólna demokracja powinna być – mówi Małgorzata Zachara-Szymańska.Zobacz także: The Guardian: Jeśli Trump nie wygra, może trafić do więzieniaAmerykanistka pytana, na co powinni zwrócić uwagę obserwatorzy wyborów 5 listopada w USA, zasugerowała, by sprawdzić m.in. jaka będzie pogoda w stanach głosujących, gdyż może to mieć wpływ na frekwencję.