„Znowu przypadkowy przypadek?” Zgodnie z rozpowszechnianym w internecie przekazem, w maszynach do głosowania w Kalifornii nie wyświetla się nazwisko Donalda Trumpa. Wyborcy, którzy chcą oddać na niego głos, muszą przewinąć listę kandydatów. Ale to manipulacja. Wyjaśniamy. „Na maszynach do głosowania w Kalifornii nie pojawia się opcja ‘Donald Trump’. Trzeba znaleźć przycisk ‘pokaż więcej’” – taka informacja pojawiła się 31 października na koncie „The Wojciech Cejrowski dla zuchwałych” w serwisie X (pisownia wszystkich postów oryginalna). Wpis odnosi się do innego wiralowego posta anonimowego użytkownika posługującego się językiem angielskim. Zamieszczono w nim zdjęcie ekranu maszyny do głosowania.Wprowadzający w błąd wpis o wyborach w Kalifornii (X.com)Na fotografii są nazwiska Kamali Harris (Partia Demokratyczna), Roberta Kennedy’ego Jr. (Amerykańska Partia Niezależnych), Chase’a Olivera (Partia Libertariańska) oraz Jill Stein (Partia Zielonych).Niżej jest przycisk z napisem „więcej”, który należy wcisnąć, żeby zobaczyć pozostałe nazwiska. Po jego wciśnięciu prawdopodobnie wyświetlą się jeszcze nazwiska zarejestrowanych w Kalifornii kandydata Partii Republikańskiej Donalda Trumpa i Claudi De la Cruz z Partii Pokoju i Wolności.„Znowu przypadkowy przypadek?”, „Skandaliczne!”Wpis wyświetlono na X blisko 200 tys. razy. Ok. tysiąc internautów polubiło go. Komentujący byli oburzeni. Najwyraźniej byli przekonani, że to próba obniżenia wyborczych szans Donalda Trumpa. „Te zabiegi socjotechniczne nie pomogą im ostatecznie zwyciężyć”, „Znowu przypadkowy przypadek?”, „Skandaliczne!” – komentowali.Inni jednak tonowali nastroje i przekonywali, że lista kandydatów jest ułożona alfabetycznie.O sprawie dyskutują amerykańscy użytkownicy X. Oryginalnego posta ze zdjęciem wyświetlono na X ponad 12 mln razy. Polubiło go ponad 100 tys. internautów.31 października o analogicznych wątpliwościach wokół głosowania w Kalifornii napisała na X Marjorie Taylor Greene, jedna z przywódczyń skrajnego skrzydła partii Republikańskiej, zwolenniczka Donalda Trumpa i propagatorka niepotwierdzonych teorii. „Wyborcy w Kalifornii muszą kliknąć, aby przejść do wielu dalszych stron, aby zagłosować na Trumpa. To niedorzeczne!” – oburzała się Greene.Pod wiralowym postem szybko pojawiła się jednak „notka społeczności”. Wyjaśnienie nie pozostawia wątpliwości – nie mamy do czynienia z próbą oszustwa wyborczego. Pod postem Marjorie Taylor Greene, który ma dużo mniejsze zasięgi, takiej notki jeszcze nie ma.„Losowy alfabet”, czyli jak się układa karty wyborcze w KaliforniiJak sprawdziliśmy, kolejność kandydatów eksponowanych na ekranie maszyny głosującej nie może być dowodem na próbę zafałszowania wyniku wyborów. W Stanach Zjednoczonych można głosować korespondencyjnie lub w lokalach wyborczych, z tym że w lokalach nie oddaje się głosu na karcie, a za pomocą maszyn. Jak czytamy na stronie internetowej sekretarz staniu Kalifornii, głosowanie odbywa się w podziale na 80 dystryktów odpowiadającym wyborom do Zgromadzenia Stanowego Kalifornii. To, w jakiej kolejności kandydaci pojawią się na kartach wyborczych, określono w sekcji 13112 Kodeksu Wyborczego Kalifornii. Mowa w niej o tzw. „losowym alfabecie” (ang. randomized alphabet). Kolejność zależy od losowania liter alfabetu, przeprowadzanego na 82 dni przed wyborami przez stanowego sekretarza stanu.I tak w pierwszym dystrykcie stanowym nazwiska kandydatów są szeregowane według kolejności w wylosowanym alfabecie. W drugim dystrykcie kandydat z pierwszego miejsca spada na sam dół listy, a pozostali kandydaci przesuwani są o jedno miejsce w górę. I tak kolejno w osiemdziesięciu okręgach. Daje to każdemu kandydatowi więcej niż jedną szansę na pojawienie się na szczycie listy.Notki społeczności odsyłają do postów internautów, którzy publikowali zdjęcia swoich kart wyborczych w głosowaniu korespondencyjnym. Kolejność wydrukowania na nich nazwisk powinna odpowiadać kolejności nazwisk pojawiających się w maszynach do głosowania – oczywiście w zależności od dystryktu.Internauci publikowali zdjęcia swoich kart wyborczych (X.com)„Oto moja papierowa karta do głosowania w Kalifornii, Trump jest wymieniony jako pierwszy. Wszyscy musicie się uspokoić i zagłosować” – skomentował 1 listopada jeden z internautów. I rzeczywiście, na jego karcie pierwsze jest nazwisko kandydata Republikanów.Maszyna zamieniająca głosy? Urzędnicy dementująJak informuje Fake Hunter, serwis fact–checkingowy Polskiej Agencji Prasowej, najczęściej pojawiającymi się fałszywymi informacjami wokół wyborów w Stanach Zjednoczonych są doniesienia o zamianie głosu przez maszyny. W hrabstwie Shelby w stanie Tennessee rzekomo zamieniały głosy oddane na kandydatkę Demokratów Kamalę Harris na kandydata Republikanów Donalda Trumpa, a w hrabstwie Tarrant w Teksasie – odwrotnie. W tych miejscach wyborcy głosują za pomocą ekranów dotykowych i – zdaniem lokalnych urzędników – część z nich po prostu dotknęła niewłaściwego pola. Republikańska kongresmenka Marjorie Taylor Greene twierdziła, że maszyny Dominion Voting zmieniają głosy oddane w jej stanie, czyli w Georgii.Firma Dominion Voting była przedmiotem ataku Donalda Trumpa i prawicowych mediów w 2020 roku. Wtedy pozwała telewizję Fox News, zarzucając jej zniesławienie. W ramach ugody Fox News zapłaciła Dominion Voting 787 mln dol. Elon Musk, właściciel platformy X, który w tegorocznych wyborach wspiera Trumpa, powiedział podczas wiecu w Pensylwanii, że „ostatnią rzeczą, jaką bym zrobił, jest zaufanie programowi komputerowemu, ponieważ jest zbyt łatwy do zhakowania”. Dodał przy tym, że „zawsze pojawia się kwestia maszyn do głosowania Dominion. To dziwne, że są używane w Filadelfii i hrabstwie Maricopa, ale nie w wielu innych miejscach”.Agencja Reuters informowała, że w mediach społecznościowych pojawiło się fałszywe logo Dominion Voting ze sloganem: „Zmieniamy sposób, w jaki ludzie głosują”. Tymczasem prawdziwe hasło brzmiało: „Dokładny. Niezawodny. Przejrzysty”. Według Reutersa to samo nieprawdziwe logo było używane do rozpowszechniania fałszywych informacji dotyczących maszyn do głosowania w 2020 r.Grayson Pearce z Dominion Voting powiedział PAP, że firma na bieżąco wyjaśnia wszystkie fake newsy na stronie internetowej. Zgodnie z nią od 2020 r. przeprowadzono liczne audyty systemu, które „potwierdziły dokładność i integralność wyników wyborów oraz zweryfikowały niezawodność certyfikowanych systemów głosowania Dominion”.Maszyny nie mają dostępu do internetuDean Jackson, współpracownik Digital Forensic Research Lab w Atlantic Council, w rozmowie z PAP przypomniał, że maszyny do głosowania nie mają dostępu do internetu. Jego zdaniem pokonanie tej bariery przez potencjalnych hakerów w tylu okręgach wyborczych, by zmienić wynik wyborów, jest niemożliwe.W mediach społecznościowych pojawiło się też wideo przedstawiające rzekome zniszczenie w hrabstwie Bucks w Pensylwanii kart wyborczych. Film pokazywał osobę sortującą rzekome karty do głosowania i niszczącą te z głosami oddanymi na Trumpa. FBI wydało oświadczenie, w którym stwierdziło, że nagranie zostało wyprodukowane w Rosji, a według agencji AP jego autorem była jedna z rosyjskich sieci dezinformacyjnych: Strom–1516 lub CopyCop.