„Depresja jest czymś naturalnym, co towarzyszy żałobie”. Na bardzo różne sposoby próbujemy sobie radzić z lękiem przed śmiercią. Jedni na przykład starają się nie mówić o śmierci, udając, że jej nie ma: nie prowadzi się dzieci na cmentarze, nie rozmawia się na ten temat. Niestety, zamiatanie pod dywan czy mówienie, że czegoś nie ma, nie sprawi, że to zniknie – mówi w rozmowie z portalem TVP. Info dr Ewa Jarczewska Gerc – psycholożka społeczna z Uniwersytetu SWPS. Marcin Krężelok, portal TVP.Info: Dlaczego celebrujemy śmierć?dr Ewa Jarczewska-Gerc: Mamy potrzebę pewnej transcendencji. Nasz mózg ewoluował i przeszliśmy od zadań związanych czysto z przetrwaniem i istnieniem poprzez rozwój emocjonalny do rozwoju intelektualnego, a ostatecznie duchowego. Wysoki poziom rozwoju intelektualnego wiąże się z duchowością. Co to znaczy?Mamy w sobie potrzebę duchowości. Człowiek ma świadomość śmierci, świadomość tego, że równie oczywiste jak to, że jesteśmy na tej ziemi, jest to, że z niej odejdziemy. To rodzi lęk, poczucie zagrożenia i strachu, z którymi staramy się sobie radzić. Raczej nie powiedziałabym, że celebrujemy śmierć, bo przecież to jest uroczystość Wszystkich Świętych, która wywodzi się z religii i tradycji chrześcijańskiej, w której ludzie wierzą, że śmierć ciała nie kończy istnienia, lecz jest przejściem do świata duchowego.Co jest istotą tej celebracji?Po pierwsze potrzebujemy pamiętać o tych, którzy odeszli, nawet jeśli nie mamy w sobie duchowości religijnej czy też pozareligijnej. W tej chwili bardzo dużo osób rozwija i celebruje duchowość pozareligijną, powiedziałabym humanistyczną, w której po prostu jesteśmy na pewnym poziomie świadomości jako jednostki czy społeczności i jesteśmy pełni szacunku wobec swoich bliskich, którzy odchodzą i celebrujemy pamięć o nich. Istotą celebracji, o którą pan pyta jest pamięć o tych, którzy byli, ale których już nie ma z nami fizycznie.Dlaczego?Chcemy wierzyć, że w jakiejś formie są gdzieś – nie jesteśmy w stanie powiedzieć, gdzie – chcemy wierzyć, w to, że istnieje jakieś życie, energia kosmosu czy też energia religijna – to znaczy świat przedstawiany w przekazie religijnym. Chcemy więc celebrować pamięć o innych z nadzieją, że inni będą pamiętać o nas.ZOBACZ TAKŻE: Kradzieże na cmentarzach: Jak się uchronić? Policja radziCzy my w ogóle jesteśmy oswojeni ze śmiercią, czy wolimy przed nią uciekać, bagatelizując ją?Na bardzo różne sposoby próbujemy sobie radzić z lękiem przed śmiercią. Jedni na przykład starają się nie mówić o śmierci, udając, że jej nie ma: nie prowadzi się dzieci na cmentarze, nie rozmawia się na ten temat. Niestety, zamiatanie pod dywan czy mówienie, że czegoś nie ma, nie sprawi, że to zniknie. Nie chodzi o to, żeby epatować śmiercią i przytłaczać ludzi tym tematem – czym innym jest jednak zaprzeczanie i udawanie, że tego nie ma.Boimy się śmierci?Miałam przyjemność, studiując w USA, uczyć się psychologii śmierci i umierania – w Polsce nie ma jeszcze takiego przedmiotu. Mówimy oczywiście o kryzysie żałoby i śmierci, ale to były oddzielne zajęcia poświęcone różnym aspektom śmierci. Pamiętam, że profesor prowadzący zajęcia mówił o tym, że śmierć w naszej zachodniej kulturze jest bagatelizowana i spychana na margines w tym sensie, że nie chcemy o niej pamiętać, boimy jej się. Dlatego też boimy się starości, bo ona koreluje ze śmiercią i w pewnym sensie ją przewiduje.Jest jakiś sposób na choćby częściowe uwolnienie się od tych lęków?Paradoksalnie okazuje się, że ludzie, którzy nadają rację bytu śmierci, zauważają ją – są w stanie bardziej doceniać to, że żyją, czują za to wdzięczność. To, że po prostu jesteśmy, bierzemy za oczywistość, wydaje nam się, że nam się to należy. Nam się to wcale nie należy i każdego dnia, gdy wstajemy i mamy możliwość zmieniać świat, zmieniać siebie i nasze relacje, osiągać nasze cele to powinniśmy czuć tę wdzięczność. Możemy to zrobić wyłącznie wtedy, kiedy będziemy myśleć o śmierci, gdy będzie nam towarzyszyć taka myśl i świadomość.Nie we wszystkich kulturach do śmierci podchodzi się tak poważnie jak u nas.Są różne wzorce kulturowe. W krajach Ameryki Łacińskiej czy na południu Stanów Zjednoczonych zupełnie inaczej wyglądają pogrzeby, czy celebrowanie świąt związanych w jakiś sposób ze śmiercią. Raczej są to radosne historie i celebracje, które są wypełnione nadzieją, że jest to jakieś przejście, tranzycja, metamorfoza. Społeczeństwa bardzo różnie radzą sobie z problemem śmierci w sensie lęku przed śmiercią. To, że się śmierci boimy, jest czymś naturalnym, przecież nikt stamtąd nie wrócił.CZYTAJ TAKŻE: Wszystko, co musisz wiedzieć o HalloweenA co z tymi, którzy twierdzą, że przeżyli swoją śmierć?Te doświadczenia nazywają się near-death experiences (NDE – doświadczenie śmierci – przyp.red.). Nie ma dowodów naukowych, które by jednoznacznie pokazywały, że to, co przeżyli, nie było np. wytworem ich mózgu w momencie jakichś kryzysów np. głębokiej sepsy. To są tylko przypuszczenia. Tym się charakteryzuje wiara, która się różni od nauki. W naukę się nie wierzy, bo po prostu ona jasno pokazuje pewne rzeczy, a w wierze – albo się wierzy, albo się nie wierzy.ZOBACZ TAKŻE: W poszukiwaniu sensu życia, czyli dlaczego wierzymy w teorie spiskoweJak sobie radzić z tęsknotą za tymi, których kochaliśmy, a już ich nie ma?To jest jedno z najtrudniejszych pytań kryzysowych człowieka. Uczę o kryzysach od dwudziestu lat i także praktycznie pracuję z ludźmi, którzy kryzysów doświadczają. Ten temat jest trudny, ale też jest bardzo dobrze przez psychologów zbadany.I co wiemy na temat żałoby?Przede wszystkim to, że ma ona swoje fazy. W pierwszej fazie często jest tak, że zaprzeczamy i że nie wierzymy w to, co się wydarzyło. Później jednak ta świadomość do nas dociera, uświadamiamy sobie, że to jest strata bezpowrotna, nie mamy już szansy na kolejną rozmowę czy spotkanie. To jest faza ogromnego bólu. Przychodzi też moment, że staramy się targować np. z Bogiem, że coś zrobimy, by przywrócił tę drogą nam osobą. W końcu dociera do nas, że tak się nie da i to jest poziom bólu, desperacji i depresji.Depresji?Depresja jest czymś naturalnym, co towarzyszy żałobie. I często jest tak, że ludzie uciekają przed tym np. w pracę. Podobnie jest w sytuacji rozstania z partnerem czy partnerką. Wtedy też mamy do czynienia z żałobą i na przykład takie osoby angażują się w nowe znajomości i okazuje się, że to nie działa, bo tę żałobę i tak trzeba przeżyć.Tylko pytanie brzmi: „jak”?Zanurzenie się w tym smutku, desperacji i głębokim żalu ma sens, bo daje nam czas na przemyślenia. Na przykład, jakie błędy popełniliśmy w tej relacji. Warto wykorzystać ten czas żałoby. Po jakimś czasie następuje zmiana perspektywy, zaczynamy nadawać sens temu, co się wydarzyło. Przeprowadzono badania na dwóch grupach kobiet, które doświadczyły śmierci bliskiej kobiety, która zmarła na raka piersi. Uczestniczki badania cierpiały w dwojaki sposób: straciły ukochaną osobę – to mogła być mama, ciotka, kuzynka, kobieta z rodziny, ale też poza cierpieniem związanym z tą stratą miały drugie źródło cierpienia związane ze świadomością, że to jest choroba dziedziczona i one też mogą też zachorować i umrzeć.Jakie były rezultaty tych badań?Badania pokazały, że kobiety, które potrafiły w śmierci tej drugiej osoby odnaleźć jakiś sens – jak na przykład uświadomienie sobie, że życie ma datę ważności, że każdy dzień przybliża nas do śmierci – były zdolne przeprowadzić konkretne zmiany w swoim życiu. Tak więc skutkiem doświadczenia tego bólu była u nich zmiana życia, one czuły, że odzyskały poczucie kontroli w swoim życiu. Co ciekawe, ich układ odpornościowy reagował intensywną reakcją – były bardziej odporne niż kobiety, które nie potrafiły odnaleźć żadnego znaczenia w tym, co się wydarzyło.