„To jest nieakceptowalne”. – Ze zdziwieniem i brakiem aprobaty odebrałem słowa, które padły na tej konferencji – powiedział Jacek Siewiera, szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego, odnosząc się do pierwszych wniosków z prac komisji ds. zbadania rosyjskich i białoruskich wpływów. O tym, że Kancelaria Prezydenta nie chce włączyć się w wyjaśnianie kwestii rosyjskich i białoruskich wpływów w Polsce powiedział w środę gen. Jarosław Stróżyk podczas prezentacji pierwszych wniosków z prac komisji, zajmującej się tym tematem od kilku miesięcy.Nie było podstawy prawnejSiewiera spotkał się z dziennikarzami, by odpowiedzieć na zarzuty komisji. Stwierdził, że po analizie z prawnikami dwóch próśb ze strony komisji, zdecydował, że nie ma podstawy prawnej na udzielenie informacji. Za powód podał to, że BBN nie podlega premierowi tylko prezydentowi, a komisja ma inne umocowania prawne.Czytaj także: „Gdyby Macierewicz był rosyjskim agentem...”. Sikorski podsumował raport– Zarządzeni na podstawie którego funkcjonuje komisja, wskazuje w paragrafie 10., że jednostki podlegle panu prezesowi Rady Ministrów są zobowiązane do udzielenia Informacji. Instytucje BBN są podległe panu prezydentowi – stwierdził i potwierdził, że do BBN wpłynęły dwa wnioski o dostęp do informacji – w lipcu i sierpniu.Znany powód odmowySzef SKW „z przykrością” podkreślił fakt braku współpracy na samym początku wystąpienia. Mówił, że „otoczenie prezydenta ukrywa przed komisją” informacje na temat działań byłego ministra obrony.Czytaj także: Wiceminister wezwany na dywanik. Wzywają premiera do natychmiastowej dymisji– Panu gen. Stróżykowi jest znany powód odmowy – zaznaczył Siewiera. Zarzucał, że pytania komisji przyszły w trybie jawnym i że „trudno zaakceptować taką formę zadawania pytania o tak wrażliwe kwestie”.– Ze strony prezydenta i biura BBN nie ma woli ukrywania dokumentów. Jest gotowość do współpracy. Jeżeli dokumenty są wskazane i jest podstawa prawna. Mam wrażenie, że komisja nie wie, o jakie dokumenty pyta – mówił.Siewiera podkreślił, że rolą BBN nie jest ochrona jakiegokolwiek urzędnika, tylko przygotowanie dokumentów strategicznych dla bezpieczeństwa państwa.Daleko idąca dezaprobataZarzuty sformułowane przez gen. Stróżyka potraktował z „daleko idącą dezaprobata”. – To jest nieakceptowalne – zastrzegł.Szef SKW mówił na konferencji prasowej m.in. o likwidacji programu Karkonosze, który dotyczył stworzenia w Polsce bazy posiadającej samoloty umożliwiające tankowanie myśliwców w powietrzu. Siewiera przyznał, że jest przynajmniej jeden oficer BBN, znający temat zlikwidowanego programu.Czytaj także: Czołowa uczelnia odcięta od prestiżowego szkolenia MON. Zniknął dokumentSzef BBN mówił, że „informacje, które zostały przedstawione w trakcie konferencji, nie odpowiadają wiedzy” jaką mają oficerowie z BBN. – Nic mi nie wiadomo na temat dokumentacji obciążającej Macierewicza znajdującej się rękach prezydenta – zaznaczył.Kolejne wnioski z prac, dotyczące dezinformacji, komisja ma przedstawić w listopadzie.