Kwestia dorsza. Ministrowie podtrzymali większość proponowanych przez KE ograniczeń limitów połowowych. Wyjątkiem jest zwiększenie limitów połowowych śledzi w centralnej części Bałtyku. Najważniejsze ustalenie, ale i najbardziej dotkliwe dla polskich rybaków jest takie, że nadal będzie obowiązywał zakaz połowy dorszy.Jest jedynie zgoda na przyłowy dorszy, czyli zgoda na podjęcie, gdy przypadkowo wpadną one do rybackich sieci przy okazji połowów innych gatunków ryb. Choć Komisja proponowała zmniejszenie przyłowów dorszy o 70 proc., ostatecznie zostaną one zmniejszone o 27 proc. TVP3 Gdańsk zwraca uwagę, że polscy rybacy rzadko zgadzają się z unijną polityką dotyczącą rybołówstwa, ale w tym przypadku popierają działania Unii.Wędkarze zadowoleniMinistrowie zdecydowali także o losie ryb dwuśrodowiskowych, czyli łososi i troci. W tym przypadku połowy łososi ograniczono o 36 proc., co bardzo ucieszyło wędkarzy.Rybacy wierzą, że restrykcyjna polityka UE dotycząca bałtyckiego rybołówstwa, to wbrew pozorom szansa na ich szybki powrót do pracy. Zdaniem specjalistów duża ich część i tak będzie musiała odejść z zawodu, co jest efektem działań unijnej administracji mających na celu odbudowanie stad dorszy. Teraz, jak mówią rybacy, czas na działanie polskich polityków. Armatorzy przypominają, że już od 5 lat czekają na finansowe rekompensaty za wprowadzony zakaz połowu dorszy na Bałtyku.Czytaj więcej: Humbaki jak... ludzie. Również tworzą własne narzędzia