„Trójkąt polityczny” w TVP Info. – Jeśli wydalilibyśmy ambasadora Rosji, oni oczywiście zrobią to samo. Jeszcze do tego nie doszło, ale jeśli akty dywersji będą się powtarzały, to nie można tego wykluczyć – powiedział minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski w programie Renaty Grochal i Aleksandry Pawlickiej „Trójkąt polityczny” w TVP Info. Radosław Sikorski oskarżył Rosję o ataki hybrydowe na Polskę – szerzenie dezinformacji, cyberataki na instytucje i firmy, nielegalne przekraczanie polskiej granicy i akcje sabotażowe na terenie całego kraju.– Przypominam, że już poprzednio wprowadziliśmy restrykcje w poruszaniu się rosyjskich urzędników po naszym kraju. Pracownicy ambasady w Warszawie mogą jeździć tylko po Mazowszu, a konsulowie tylko w swoich okręgach. Po to, żeby im utrudnić działanie niezgodne ze statusem dyplomaty. Jeśli wydalilibyśmy ambasadora, oni oczywiście zrobią to samo. Jeszcze do tego nie doszło, ale jeśli akty dywersji będą się powtarzały, to nie można tego wykluczyć – mówił szef MSZ.Zobacz także: Promocja rządu PiS w kampaniach społecznych. NIK podważa 148 mln złSikorski przyznał, że liczy, iż Rosjanie się opamiętają i nasza reakcja powstrzyma kolejne akty wojny hybrydowej.– Wiemy, co Rosjanie planują, dlatego wysyłamy ten stanowczy sygnał: przestańcie – mówił stanowczo w „Trójkącie politycznym” minister spraw zagranicznych.Sikorski: Jestem chłopakiem z BydgoszczyCześć polityków Koalicji Obywatelskiej i PS uważa, że to właśnie Radosław Sikorski powinien być kandydatem na prezydenta RP. W wyścigu do pałacu prezydenckiego powinni mu ustąpić miejsca Szymon Hołownia i Rafał Trzaskowski.– My chcemy wykonać nasz plan, aby móc go wykonać, potrzebujemy prezydenta, który będzie wypełniał swoje konstytucyjne prerogatywy. Tą prerogatywą nie jest blokowanie ustaw na rzecz jednej partii politycznej. Każdy z tych trzech kandydatów, o których mowa, tę rolę by wypełniał – mówi szef MSZ.Renata Grochal pytała polityka PO czy jest spełnionym politykiem, czy wciąż jest „chłopakiem z Bydgoszczy” żądnym wrażeń i nowych sukcesów.– Jestem chłopakiem z Bydgoszczy. Wychowałem się na podwórku na osiedlu „Leśnym”. Mam poczucie wielkiego przywileju, przede wszystkim daty urodzenia. Zaznałem komuny, zaznałem walki o wolną Polskę i jednocześnie tej wolnej Polsce mogę służyć przez 15 lat, w kolejnych rządach. To wielki przywilej – mówił Sikorski.Zobacz także: „To Putin wymyślił kryzys”. Hołownia o konieczności wydatków na zbrojeniaPolityk świetnie zaznajomił się z funkcjami ministerialnymi. W rządach był m.in. ministrem obrony i spraw zagranicznych. Z pewnością krokiem do przodu byłaby... prezydentura.– Lubię wyzwania, chociaż w MSZ odziedziczyłem nieciekawą sytuację, bo ministerstwo zostało zdegradowane. Dwadzieścia procent wakatów na placówkach. Odebrane kompetencje europejskie czy polonijne. Nietrafione nominacje motywowane partyjnie... Staram się to naprawiać – mówił o swych najbliższych wyzwaniach Radosław Sikorski.W ewentualnej kampanii prezydenckiej z pewnością usiłowano by wykorzystać takie fakty jak to, że żona szefa MSZ, Anne Applebaum, jest amerykańską Żydówką, a syn służy w amerykańskiej armii.– Pod tym względem to już jestem „obiektem troski” naszych rywali – powiedział polityk PO.Sikorski: Uważam, że Polki mają prawo do poczucia bezpieczeństwaW kampanii wyborczej z pewnością będą przewijały się tematy bezpieczeństwa państwa, emigracji, ale też praw kobiet i związków partnerskich. Te dwa ostatnie wątki obiecywała jednoznacznie rozstrzygnąć Koalicja Obywatelska. Sprawy do tej pory nie są załatwione.– Uważam, że do 12. tygodnia aborcja powinna być legalna. Proszę zobaczyć, co PiS próbował zrobić. Z jednej strony próbował przekupić kobiety np. programami 500 Plus, 800 Plus. Wydaliśmy na to setki miliardów złotych. Popieram ten program, żeby to było jasne... Z drugiej strony PiS próbował kobiety zastraszyć. Wprowadzić Polki w stan strachu przed zajściem w ciążę. Efektem miała być większa dzietność, której nie ma. To się okazało nieskuteczne, nawet w kategoriach PiS-u. Uważam, że Polki mają prawo do poczucia bezpieczeństwa. A związki partnerskie, to jest de facto, instynkt konserwatywny. Ludzie chcą się ustatkować i mieć też widomy znak swojego związku. To jest sprawa i praktyczna, i sprawa honoru – wyjaśniał minister spraw zagranicznych.Zobacz także: Zmiana zarzutów dla ks. Olszewskiego i dwóch urzędniczek