Ustalenia Onetu. Kamil L. „Budda” może spodziewać się surowych konsekwencji prawnych. Prokuratura Krajowa, w ramach intensywnego śledztwa, przedstawiła mu zarzuty tzw. zbrodni vatowskiej, które mogą skutkować nawet dwudziestoletnim wyrokiem pozbawienia wolności – informuje Onet. Jak informuje portal Kamil L. wpadł po tym, jak śledczy z wykryli nieprawidłowości w rozliczeniach podatkowych. „Youtuber, pomimo wypłacania pełnych nagród zwycięzcom organizowanych przez siebie loterii, nie wywiązywał się z obowiązku odprowadzania należnego podatku VAT od pozostałych środków uzyskanych ze sprzedaży losów” – czytamy w Onecie.Zarzuty dla „Buddy”: Pranie brudnych pieniędzy, wyłudzenia VAT, nielegalne loterie internetowe Prokuratura Krajowa poinformowała, że w Budda wraz z dziewięcioma innymi osobami działał w zorganizowanej grupie przestępczej. Więcej o tym piszemy TUTAJ.„Grupa miała na celu nie tylko pranie brudnych pieniędzy, ale również wyłudzanie VAT-u i prowadzenie nielegalnych loterii internetowych. Wskazuje się, że Budda wraz z Tomaszem Ch., prezesem wydawnictwa sprzedającego e-booki-losy, stanowili kluczowe ogniwa w tej przestępczej machinie” – informuje portal, wyliczając kolejne rzuty w tym „wystawianie nierzetelnych faktur, które nie odzwierciedlały realnych zdarzeń gospodarczych, oraz tworzenie pozorów legalnej działalności gospodarczej w celu ukrycia pochodzenia środków i ich przekazywania poza granice Polski”. Kwota przestępczego obrotu przekracza 126 mln zł. Onet podkreśla, że fałszowanie faktur na tak olbrzymie kwoty może skutkować najwyższą sankcją karną dla Buddy.Wątpliwości budzą także organizowane przez niego konkursy. „W Polsce monopol na organizację loterii ma Totalizator Sportowy, co jest ściśle regulowane przez ustawę hazardową. Jednakże, jak wskazują niektóre źródła, e-booki oferowane w loteriach mogły być tylko przykrywką do zakupu losów, co mogłoby stanowić naruszenie prawa. Dodatkowo, wybór e-booków jako produktów uprawniających do udziału w loterii mógł być podyktowany niższą stawką VAT, co z kolei może sugerować próbę wyłudzenia podatku przez youtubera. Wątpliwości budzi także kwestia zakupu samochodów zarejestrowanych w Czechach, co mogło być próbą uniknięcia płacenia podatków w Polsce” – czytamy.Budda tłumaczył się tym, że kupował i rejestrował samochody zagranicą, bo sam często przebywa poza Polską. Przeczytaj także: „Budda” aresztowany na trzy miesiące