Rozmowa PAP z byłym premierem Rosji Michaiłem Kasjanowem. Były premier Rosji Michaił Kasjanow ocenił, że Putin sprawuje w kraju władzę absolutną. Jak powiedział, Rosja jest obecnie w pełni kontrolowana przez FSB, co oznacza, że Putin kontroluje wszystkie szczeble władzy. – W Rosji wszyscy boją się wszystkich – dodał. Kasjanow był ministrem finansów Federacji Rosyjskiej w latach 1999–2000, a od stycznia 2000 r. do lutego 2004 r. premierem Rosji.Były premier został zapytany przez PAP, między innymi o to jak wspomina współpracę z Władimirem Putinem. Zdaniem Kasajnowa „w tamtych latach Putin był zupełnie inną osobą”.– Wspierał wszystkie inicjatywy mojego gabinetu i reformy, które wdrażaliśmy. Mieliśmy doskonałe relacje z Zachodem, Unią Europejską i Stanami Zjednoczonymi. Po moim odejściu zmienił się jednak diametralnie. W moich czasach udawał, że jest oddany demokracji, co było zgodne z oczekiwaniami prezydenta Jelcyna. Jednak teraz widzimy, że nadal pozostał agentem KGB, który nigdy nie zmienił swojej wizji – stwierdził polityk.Krąg strachu w RosjiKasajnow opisał także w jak sposób Putin prowadzi politykę. Jego zdaniem, „Rosja przekształciła się z państwa autorytarnego w państwo totalitarne”.– W Rosji wszyscy boją się wszystkich. Ludzie bez zastanowienia, automatycznie wykonują rozkazy. Gdyby zaczęli myśleć, pojawiłyby się pytania o ich lojalność. W tym systemie absolutną władzę sprawuje Putin, a niższy krąg wewnętrzny FSB składa się z oddanych generałów KGB lub obecnych członków FSB. Rosja jest obecnie w pełni kontrolowana przez FSB, co oznacza, że Putin kontroluje wszystkie szczeble władzy – federalną, regionalną i municypalną – wyjaśnił były premier w rozmowie z PAP.Czy decyzja Putina o rozpoczęciu wojny spotkała się z ciepłym przyjęciem wśród kremlowskich elit? Kasajnow przekonuje, że „większość elity Putina i system biurokratyczny są przeciwna wojnie”.– Chcieliby jej końca, ale Putin nie pyta ich o zdanie. Jego decyzja o inwazji zniszczyła ich oczekiwania co do przyszłości ich samych i ich rodzin. Tylko kilka osób z najbliższego otoczenia Putina wiedziało o zamiarze rozpoczęcia inwazji na pełną skalę, a numerem jeden był i jest Nikołaj Patruszew. Biurokraci, choć gotowi zatrzymać wojnę, boją się odpowiedzialności i nie chcą wyglądać na pokonanych. Zmiana nastąpi, gdy zobaczą, że Putin przegrał. Kluczem jest zwycięstwo Ukrainy – stwierdził polityk.Bunt PrigożynaRozmówca PAP-u odniósł się także do dowódcy Grupy Wagnera Jewgienija Prigożyna. Jego zdaniem „to, co wydarzyło się z Prigożynem, było nieoczekiwane dla Putina, który w pierwszym momencie wydał rozkazy aresztowania wszystkich uczestników buntu”.Przeczytaj również: „Od KGB-isty do prawosławnego ajatollaha”. Dwa oblicza Putina– Wieczorem jednak zmienił zdanie i zawarł porozumienie. To była umowa dwóch przestępców. Żadna rządowa agencja – ani Ministerstwo Obrony, ani FSB, nie była zaangażowana w rozwiązanie tego problemu – to była wewnętrzna rozgrywka – mówił Kasajnow.Były rosyjski premier został także zapytany o możliwość współpracy Zachodu z Kremlowskimi elitami, np. w zamian za immunitety. W opinii Kasajnowa „oni nie szukają immunitetów, bo wierzą, że są bezkarni i że Putin ich obroni”.– Większość biurokratów nie widzi w Putinie lidera, ale boją się konsekwencji otwartego sprzeciwu. Jeśli Putin zostanie pokonany, zmiany nastąpią automatycznie – przekonuje.Kasajnow scharakteryzował następnie demografię rosyjskiego społeczeństwa, wyjaśniając dlaczego Putin ma takie poparcie.– Około 50 proc. społeczeństwa, szczególnie klasa średnia w dużych miastach, doskonale rozumie, co się dzieje. Nienawidzą wojny, potępiają ją, ale milczą, bo boją się represji. Reszta, zwłaszcza w mniejszych miastach, jest zatruta propagandą, która skutecznie przekonuje ich, że Zachód chce zniszczyć Rosję i odebrać jej zasoby. Mieszkańcy Moskwy i Petersburga w pewnym sensie izolują się od wojny, ponieważ nie odczuwają jej bezpośrednich skutków. Życie toczy się tam normalnie, restauracje są pełne, a miasta tętnią życiem – podsumował.Kwestia wojny w UkrainieW ostatniej części rozmowy rozmówca PAP-u odniósł się do ukraińskiej operacji w obwodzie kurskim i kwestii broni dalekiego zasięgu dla Ukrainy.– Ukraina pokazała, że rosyjska obrona terytorialna nie jest tak silna, ale z punktu widzenia strategicznego nie widzę większego znaczenia tej operacji. Być może będzie to karta przetargowa w negocjacjach. Natomiast Rosjanie są karmieni propagandą, która tłumaczy te wydarzenia jako „katastrofy naturalne” i nie traktują ich jako zagrożenie dla kraju – stwierdził.Według Kasajnowa „to wojna, a wojna rządzi się swoimi prawami”. – Ukraińska armia przestrzega konwencji wojennych i zaprasza międzynarodowe organizacje do monitorowania działań. Skoro Rosji wolno stosować broń dalekiego i średniego zasięgu, to dlaczego Ukraińcy mieliby być ograniczeni w obronie swojego kraju? – pytał były premier Rosji.Zobacz też: Ukraińcy przeniknęli na terytorium Rosji. Jak przygotowano operację kurską?