Kreml oszukuje metodą „na poborowego”. „Na wnuczka”, „na policjanta”, a ostatnio „na zakup opału” – na całym świecie, w tym w Polsce, to najpopularniejsze metody oszustów. W Rosji za przekręty wzięła się władza, z tym że zamiast zabierać, to daje pieniądze i w ten sposób próbuje nabrać obywateli metodą „na poborowego”. Rosyjscy poborowi – bo o nich zrobiło się głośno w niezależnych rosyjskich mediach – skarżą się, że otrzymali zapłatę za kontrakt z Ministerstwem Obrony Narodowej. Problem w tym, że żadnej umowy nie podpisywali, a i na wojnę się nie wybierają. Ochotnicy bez ochoty Serwis The Moscow Times cytuje Marka Leonowa i Petra Yando z Czebarkulu pod Czelabińskiem, którzy otrzymali od lokalnego Ministerstwa Pracy i Ochrony Specjalnej 305 tysięcy rubli, a następnie kolejny przelew z „jednorazową wypłatą dla personelu wojskowego” za „realizację zadań Północnokaukaskiego Okręgu Wojskowego przez okres roku lub dłużej”. To w sumie ponad 700 tysięcy rubli (blisko 29 tysięcy złotych). Choć kwoty są duże, żaden z rzekomych poborowych tych pieniędzy nie chce. Zobacz także: Nie Białoruś czy nawet Korea. Potężny i cichy wspólnik zaopatrujący Putina– Nigdzie niczego nie podpisałem, kategorycznie odmawiam przyjęcia tych pieniędzy. Ja i moi koledzy wielokrotnie przychodziliśmy na komisje, gdzie uporczywie próbowano nakłonić nas podstępem do podpisania umowy, ale nie poddawaliśmy się, niczego nie podpisywaliśmy i wszystkiego odmawialiśmy. Nigdzie nie złożyłem swoich podpisów i nie miałem takiego zamiaru – mówi Leonow. Rosyjski portal wskazuje, że w ostatnich miesiącach rosyjskie władze podniosły stawki dla żołnierzy podpisujących kontrakty z MON. W górę poszła także federalna pensja, czym Władimir Putin chciał zachęcić ochotników do wyjazdu na Ukrainę. Putin boi się nowej przymusowej mobilizacji Kreml twierdzi, że codziennie udaje się zwerbować 1000 nowych poborowych, ale potrzeby na froncie są znacznie większe. Do samego zaatakowanego przez Ukraińców obwodu kurskiego w Rosji trzeba było wysłać 40 tysięcy nowych żołnierzy. Jednocześnie Putin „za wszelką cenę” stara się uniknąć ogłaszania kolejnej fali mobilizacji, by nie drażnić społeczeństwa coraz bardziej zmęczonego wojną. Zostaje więc liczyć na ochotników. Problem pojawia się, gdy ochotnicy nie mają ochoty nawet za kwotę setek tysięcy rubli. Czytaj więcej: Kreml rozdaje prestiżowe stanowiska weteranom wojny w Ukrainie