Fala przemocy. Po Nowej Kaledonii przez kolejne francuskie terytorium zamorskie przelewa się fala przemocy. Niepokoje wstrząsają Martyniką na Karaibach, która ma status departamentu zamorskiego Francji. Dochodzi do przypadków grabieży. Są zatrzymani. Władze ogłosiły wprowadzenie godziny policyjnej. Protesty dotyczą przede wszystkim wysokich kosztów utrzymania. Szczególnie paląca jest kwestia kosztów żywności, które są nawet o 40 proc. wyższe niż we Francji kontynentalnej. Znacznie droższe są również inne towary i usługi.W czwartek demonstranci okupowali międzynarodowy port lotniczy imienia Aimé Césaire'ego. Protestujący zbierają się także przez supermarketami. Lokalne media informują, że dochodzi do grabieży – podaje agencja Associated Press.Ostatnia fala protestów rozpoczęła się na początku września. Władze w Paryżu zareagowały wysłaniem na wyspę specjalnych sił policji – Republikańską Kompanię Bezpieczeństwa (CRS) – które mają zapobiec eskalacji zamieszek. Dotąd zatrzymano ponad 30 osób.Niepokoje społeczne skłoniły rząd do ogłoszenia kolejnej godziny policyjnej od 21 do 5 rano. Wprowadzono także zakaz demonstracji na drogach publicznych. Prefekt zakazał sprzedaży benzyny osobom fizycznym oraz zakupu i sprzedaży produktów wybuchowych. Tymczasowo zostały zamknięte szkoły.Plan awaryjny szpitalaSzpital kliniczny ogłosił natomiast wprowadzenie planu awaryjnego Blanc, który umożliwia przekładanie operacji, jeżeli życie pacjenta nie jest zagrożone oraz tymczasową mobilizację dodatkowego personelu.W ostatnich latach na Martynice dochodziło do podobnych protestów, mających głównie podłoże ekonomiczne. Protestujący zwracali uwagę na nierówność ekonomiczną, społeczną i rasową na wyspie zamieszkałej przez około 400 tysięcy osób.W 2020 roku 27 proc. mieszkańców Martyniki żyło poniżej progu ubóstwa – to wynik aż o 12 punktów procentowych wyższy niż we Francji kontynentalnej.Trwają negocjacje z udziałem władz krajowych i lokalnych oraz Unii Ochrony Ludów i Zasobów Afryki i Karaibów (RPPRAC), która stoi na czele protestów oraz przewoźnika CMA-CGM.Nowa Kaledonia i Gwadelupa - protesty i zamieszkiO ile na Martynice protesty mają przede wszystkim podłoże ekonomiczne, protestujący w Nowej Kaledonii na Pacyfiku mają żądania niepodległościowe. W demonstracjach i zamieszkach trwających od maja zginęło 13 osób, w tym dwóch żandarmów. Najwięcej ofiar jest wśród rdzennej ludności wyspy, Kanaków – którzy najgłośniej domagają się niepodległości. Zatrzymano około 3 tysięcy osób.Koszty gospodarcze niepokojów, aktów agresji i wandalizmu są wysokie: w lipcu władze poinformowały o stratach rzędu 1,5 miliarda euro w sektorze prywatnym i 1 miliardzie euro dla infrastruktury publicznej. To efekt ataków, podpaleń i grabieży, do których doszło w maju i w następnych miesiącach.Nowa Kaledonia raczej nie ma szans na niepodległość. W kolejnych referendach w ostatnich latach większość głosujących opowiedziała się jednak za pozostaniem w ramach Francji. Możliwe jest co najwyżej zwiększenie autonomii, ale władze w Paryżu są temu niechętne.Niespokojnie jest także w Gwadelupie, leżącej około 200 kilometrów na północ od Martyniki. Tam młodzi ludzie zaczęli stawiać barykady, dochodził o blokad dróg. Nie towarzyszyły jednak temu konkretne żądania. Prefekt wprowadził godzinę policyjną dla nieletnich w siedmiu sektorach wyspy. Celem było „ograniczenie przestępczości młodzieży”.Czytaj więcej: Kolejna ofiara w Nowej Kaledonii. „Żandarmi odpowiedzieli ogniem”