„Jedna z najważniejszych spraw tego roku”? Politycy PiS promują przekaz łączący aferę Pegasusa z działaniami rosyjskich służb specjalnych. Czego dotyczy sprawa podsłuchiwania katalońskich separatystów i czy ma coś wspólnego z Polską? Wyjaśniamy. Komisja śledcza do spraw Pegasusa pracuje od stycznia tego roku. Posłowie ustalają, czy w latach 2015-2023 korzystano z tego oprogramowania legalnie i prawidłowo. Z informacji przekazanych przez kanadyjski think tank Citizen Lab oraz niezależnie przez Amnesty International wynika, że Pegasusem podsłuchiwano m.in. polityka Platformy Obywatelskiej Krzysztofa Brejzę. I to w czasie, gdy był szefem sztabu swojej partii przed wyborami parlamentarnymi w 2019 roku. Pegasusa stworzyła izraelska firma NSO Group. Oprogramowanie służy do walki z terroryzmem i zorganizowaną przestępczością. Pozwala nie tylko na podsłuchiwanie rozmów z zainfekowanego smartfona, ale też na uzyskanie dostępu do przechowywanych w nim e-maili, zdjęć czy nagrań wideo. Komisja śledcza przesłuchała dotychczas m.in. byłego wicepremiera Jarosława Kaczyńskiego i byłego wiceministra Sprawiedliwości Michała Wosia. Ostatnie ważne i doniosłe medialnie przesłuchania miały miejsce 3 i 8 października. Najpierw przed komisją stanęła adwokatka Dorota Brejza, żona Krzysztofa Brejzy i jego pełnomocniczka. Następnie zeznawała prokurator Ewa Wrzosek – według Citizen Lab również podsłuchiwana Pegasusem. Czytaj więcej: Ewa Wrzosek o inwigilacji: To było psychicznie dewastujące odczucie„Operacja Kremla” W ostatnich dniach o Pegasusie zrobiło się głośno w opiniotwórczym serwisie społecznościowym X.7 października na koncie prowadzonym pod psuedonimem John Bingham pojawiła się seria postów. W pierwszym z nich czytamy: „’Afera Pegasusa’ była operacją Kremla mającą na celu ukrycie udziału Rosji w puczu katalońskich separatystów. Partia Tuska uczestniczyła w tym cyrku z głupoty, strachu i żądzy władzy. Tak można podsumować badania naukowe opublikowane w Hiszpanii”. Anonimowy internauta: „'Afera Pegasusa' była operacją Kremla” (X.com)Autor dodał do wpisu hasztag #PomocnicyPutina. Zilustrował go zdjęciem Ewy Wrzosek i Romana Giertycha zeznających przed komisją śledczą do spraw Pegasusa w Parlamencie Europejskim we wrześniu 2022 r. Czytaj więcej: Ziobro o komisji Pegasusa i Funduszu Sprawiedliwości. „Chętnie przypiszę sobie sukcesy”W kolejnych wpisach obszernie opisał działania rosyjskich służb specjalnych w Hiszpanii. Chodzi o ingerencję Moskwy w działania katalońskich separatystów. Władze Hiszpanii aktywnie rozpracowywały katalońskich działaczy. Według informacji Citizen Lab, w tym celu wykorzystywali m.in. Pegasusa. Tyle że, według autora wątku na X, raporty kanadyjskiego think tanku nie są wiarygodnym źródłem informacji. Internauta przytoczył następnie „polską” sprawę inwigilacji Pegasusem polityków i znanych osobistości życia publicznego. Zbudował pełną niedopowiedzeń opowieść. Zestawiając pojęcia „afera Pegasusa” i „operacja Kremla” prawdopodobnie dążył do przekonania opinii publicznej, że „polska” sprawa to w istocie część tajnej operacji Kremla mającej na celu przykrycie aktywności Rosjan w Hiszpanii. „Jedna z najważniejszych spraw tego roku” Na wpis entuzjastycznie zareagowali politycy Prawa i Sprawiedliwości i Suwerennej Polski – w tym byli członkowie kierownictwa Ministerstwa Sprawiedliwości. Wątek chętnie komentowali bliscy PiS działacze (wszystkie wpisy z 7 października, pisownia oryginalna): • Marcin Romanowski, poseł Suwerennej Polski, były wiceminister sprawiedliwości: „’Afera Pegasusa’ to scenariusz pisany na Kremlu”. • Jan Kanthak, poseł Suwerennej Polski, były wiceminister aktywów państwowych: „Gruby wątek, który akurat mnie wcale nie zaskakuje. Atak na Pegazusa to typowa rosyjska maskirówka. #PomocnicyPutina”. • Tobiasz Bocheński, europoseł PiS: „Rewelacyjne naświetlenie złożonej sprawy! informacje są wstrząsające. To jedna z najważniejszych spraw tego roku”. • Autorowi wątku pogratulował również Karol Nawrocki, prezes Instytutu Pamięci Narodowej. Obok Bocheńskiego, jest często wymieniany wśród potencjalnych kandydatów PiS w nadchodzących wyborach prezydenckich. Na wątek entuzjastycznie reagowali politycy PiS i SP, a także bliscy tym partiom działacze (X.com)Jeszcze 7 października w bliskim opozycji serwisie wPolityce.pl pojawił się wywiad ze Stanisławem Żarynem, doradcą prezydenta i byłym pełnomocnikiem rządu ds. bezpieczeństwa przestrzeni informacyjnej Rzeczypospolitej Polskiej. Wywiad opublikowano z tytułem: „Tylko u nas. Sprawa Pegasusa gigantyczną operacją Rosji?! Żaryn: Polscy politycy mogli odegrać rolę pożytecznych idiotów”. Jak Rosjanie pomogli separatystom katalońskim Rosyjska ingerencja w Katalończyków została ujawniona przez hiszpańskie organy ścigania. O dochodzeniu pod koniec stycznia tego roku informował hiszpański dziennik „El Mundo”. Krótko po wybuchu zamieszek na barcelońskim lotnisku El Prat 14 października 2019 r. do stolicy regionu dotarli dwaj wysłannicy rosyjskich władz. Mogli koordynować masowe protesty w regionie. Madrycka gazeta interpretowała to jako element wojny hybrydowej prowadzonej przez Kreml przeciwko Hiszpanii. Według dziennika „New York Times” europejskie służby wywiadowcze również potwierdziły, że katalońscy separatyści zabiegali o uzyskanie pomocy od Rosji dla ruchu, którego celem było oderwanie Katalonii od Hiszpanii. Kluczową osobą w tych relacjach miał być Josep Lluis Alay, szef biura w rządzie byłego szefa rządu Katalonii Carlesa Puigdemonta. Alay przeczy, jakoby miał kiedykolwiek kontaktować się z władzami Rosji. Jednak według raportu europejskich służb wywiadowczych, cytowanego przez „NYT”, osoby z otoczenia Puigdemonta kontaktowały się w latach 2017–2020 z agentami rosyjskimi zaangażowanymi w próby destabilizacji państw UE. Działania te polegały m.in. na prowadzeniu przez Kreml szeregu akcji hybrydowych opierających się o propagandę, dezinformację, finansowanie destrukcyjnych ruchów politycznych, piractwo informacyjne, a nawet zabójstwa. Citizen Lab informuje o podsłuchachW kwietniu 2022 r. Citizen Lab opublikowało raport, z którego wynikało, że czołowi katalońscy – ale również baskijscy – politycy byli inwigilowani Pegasusem. Do większości incydentów miało dojść pomiędzy 2017 a 2020 rokiem. W Hiszpanii wybuchł skandal. Katalońscy nacjonaliści byli sojusznikami rządu, których głosów w madryckim parlamencie potrzebował premier Pedro Sánchez.Ale w swoim wątku internauta o pseudonimie John Bingham wytyka błędy popełniane przez analityków Citizen Lab – chodzi m.in. o pierwotne wskazanie katalońskiego polityka Antoniego Comína jako posiadacza telefonu zainfekowanego Pegasusem. Po wykryciu tego błędu Citizen Lab jednak poinformowało o nim na swojej stronie internetowej, o czym autor wątku nie wspomina. Pisze za to o dwóch listach naukowców skierowanych do władz Uniwersytetu Toronto, w ramach którego działa ośrodek. Naukowcy przekonywali, że ustalenia Citizen Lab mogą być niewiarygodne. Odsyła również do poświęconej tej kwestii pracy hiszpańskiego naukowca. Najważniejszym przesłaniem wątku wydają się jednak wydarzenia w Polsce. Internauta wspomina o przesłuchaniach z 2022 roku w Parlamencie Europejskim. Roman Giertych i Ewa Wrzosek zeznawali wówczas przed komisją śledczą do spraw Pegasusa – to ich wspólne zdjęcie znalazło się w pierwszym wpisie, który uzyskał największe zasięgi. Dalej, pisząc o raporcie końcowym komisji senackiej ds. Pegasusa z września 2023 r., zauważa, że jego autorzy powołali się na „skompromitowane wcześniej doniesienia Citizen Lab”. Kluczowy wydaje się zatem wątek, według internauty, „skompromitowanych” informacji Citizen Lab. Jak można zrozumieć, odbiorca tego przekazu ma mieć przeświadczenie, że osoby inwigilowane Pegasusem w Polsce pomogły Rosjanom w jakiejś tajemniczej operacji wpływu. Stąd zapewne zestawienie pojęć „afera Pegasusa” oraz „operacja Kremla”. A może żadnej inwigilacji Pegasusem nie było? Mętnie skonstruowany i perswazyjny wywód anonimowego internauty pozostawia szerokie pole interpretacji. Nie tylko Citizen Lab. Inwigilację telefonu Brejzy niezależnie potwierdziło Amnesty International – Pamiętajmy, że w sprawie Pegasusa nie mieliśmy tylko jednego źródła informacji o inwigilacji. Były trzy źródła – mówi portalowi tvp.info Wojciech Klicki, prawnik i aktywista z Fundacji Panoptykon. Zauważa, że pierwszym z nich była firma Apple, która poinformowała Ewę Wrzosek, że jej telefon stał się obiektem ataku. Drugim był Citizen Lab, a trzecim Amnesty International. – Telefon europosła Brejzy został zweryfikowany zarówno przez Citizen Lab, jak i Amnesty. Ten ostatni podmiot zresztą ujawnił swoją metodologię sprawdzania telefonów w otwartym kodzie. Tego nikt nie zakwestionował – zauważa Wojciech Klicki. – Idąc tropem teorii spiskowych, trzeba by było pójść jeszcze dwa kroki dalej, sugerując, że cała sprawa sięga Apple i Amnesty International. To tylko pokazuje absurdalność takiego toku myślenia – komentuje. Pytany o kwestionowanie wiarygodności Citizen Lab, Wojciech Klicki proponuje spojrzeć na sprawę z drugiej strony. Zwraca uwagę, że ośrodek publikuje raporty, które nie są kwestionowane przez specjalistów zajmujących się technologiami. – Ja bym się w związku z tym raczej zastanawiał, dlaczego jest grupka osób, która podważa działania Citizen Lab – mówi Klicki. – Dlaczego dyskutujemy o wiarygodności tej organizacji, a nie o zasadności używania Pegasusa? – pyta. Ekspert Panoptykonu podkreśla, że takie oprogramowanie jak Pegasus umożliwia bezprecedensową ingerencję w prywatność, co wymaga uważnego określenia zasad ich wykorzystywania. – Te narzędzia są jak brzytwa – podsumowuje. Spisek z udziałem Polski i kilkudziesięciu innych krajów? „Zupełnie magiczna ekstrapolacja” „Powiedzmy, że co do zasady ma chłop rację i istniał spisek rządu w Madrycie, kanadyjskiego CitizenLab, międzynarodowej Amnesty International, dziennikarzy Guardiana, Tuska i kogo tam jeszcze – wszystko po to, by wybielić kolaborantów. Tylko... dlaczego Pegasusa używało jeszcze kilkadziesiąt innych krajów?” – pytał 8 października na X Adam Sokołowski, autor bloga „Doniesienia z putinowskiej Polski” oraz współautor „Podkastu dezinformacyjnego”. Sokołowski naświetla absurdy argumentacji autora omawianego wątku. Zwraca uwagę, że oprogramowania szpiegującego używano w krajach autorytarnych do atakowania opozycjonistów, obrońców praw człowieka czy dziennikarzy śledczych. „Jaki interes w 'ukrywaniu' rosyjskiego śladu w Katalonii miał rząd Bahrajnu, Estonii (która używała go na Rosjanach) czy Izraela” – pyta. Adam Sokołowski przekonuje, że to absurdalny tok myślenia zakładający „zupełnie magiczną ekstrapolację sprawy z Hiszpanii na Polskę i cały świat”.