Resort zdrowia proponuje zmiany. – Państwowa Agencja Rozwiązywania Problemów Alkoholowych miała roczny budżet na poziomie 6,5 miliona złotych. Dla porównania przemysł alkoholowy na marketing wydaje od miliarda do 1,5 miliarda. Wpływy i siła przemysłu alkoholowego są przemożne, a wydawane pieniądze są ogromne. W swojej głupocie pozwalamy przemysłowi alkoholowemu się rozpędzić. Co doprowadziło do skandalicznej sytuacji z saszetkami z alkoholem – mówił Krzysztof Brzózka, wieloletni dyrektor niedziałającej już od 2022 roku Państwowej Agencji Rozwiązywania Problemów Alkoholowych w rozmowie z tvp.info. Alkohol znów wrócił do debaty publicznej, po głośnej sprawie saszetek z alkoholem tzw. alkotubek. Produkt był sprzedawany w małych kolorowych opakowaniach, z całą gamą smaków do kupienia. Największe emocje wzbudził jednak tym, że był łudząco podobny do soczków dla dzieci, które mogły wprowadzić w błąd kupujących rodziców. Po oburzeniu w mediach społecznościowych i nacisku polityków, w tym premiera Donalda Tuska, producent „alkotubek” wycofał je z rynku. Ministerstwo Zdrowia rusza ze zmianamiW odpowiedzi na oczekiwania społeczne Izabela Leszczyna, ministra zdrowia przedstawiła projekt zmian dotyczących sprzedaży alkoholu. Jakie są propozycje resortu zdrowia? Jedną z ważniejszych zmian jest zakaz sprzedaży alkoholu w godzinach nocnych (od godz.22 do godz. 6) na stacjach benzynowych. Były dyrektor Państwowej Agencji Rozwiązywania Problemów Alkoholowych Krzysztof Brzózka wskazał na luki prawne tego rozwiązania. Jego zdaniem „problem polega na tym, że stacje benzynowe podlegają tym samym regulacjom, co inne podmioty sprzedające alkohol”.– To zmiany w dobrym kierunku, ale jak zwykle diabeł tkwi w szczegółach. Jeżeli w prawie rozróżnimy stację paliw od innych punktów sprzedaży, to będziemy mieli niekończące się problemy i postępowania, gdyż dyskryminujemy w ten sposób jeden z podmiotów na rynku – wyjaśnił Brzózka. Co mogłoby ukrócić ewentualne roszczenia prawne? Brzózka przekonuje, że najlepszym rozwiązaniem byłoby „wprowadzenie zakazu sprzedaży alkoholu w nocy, który powinien obowiązywać w całej Polsce”.– Ankieta przeprowadzona w Warszawie wskazała, że 80 proc. mieszkańców jest za zamknięciem wszystkich punktów sprzedaży alkoholu w nocy. Po co dyskusje i awantury w samorządach? Prawo ogólnopolskie będzie dużo lepsze niż różnicowanie punktów sprzedaży – zaznaczył Brzózka. Zobacz też: Minister rolnictwa komentuje sprawę „alkotubek”. „Oznaczenia muszą być wyraźne”Czy Polacy piją coraz więcej?Jak wiadomo, saszetki to tylko wycinek problemu z alkoholem w Polsce. Mimo tego, że spożycie etanolu „na głowę” maleje, to znacznie zwiększa się w części społeczeństwa, która ma z nim problem. Były dyrektor PARPA wskazał, że „80 proc. Społeczeństwa, która pije okazjonalnie – poniżej 6 litrów rocznie – ograniczyła spożycie”. – Powodem jest inflacja i prozdrowotne podejście części młodych Polaków – podkreślił Brzózka. Co z pozostałymi 20 proc.? Zdaniem Brzózki jest to ta część, która „zawsze piła ryzykownie i szkodliwie”. – A w ostatnich latach zaczęła pić znacznie więcej. To pokazują rosnące statystyki chorób śmiertelnych w Polsce spowodowane spożyciem alkoholu. Zwiększyło się występowanie przypadków marskości wątroby oraz chorób psychicznych, które są skutkiem alkoholu – wyjaśnił Brzózka. – Więc per capita spożycie spada, ale wśród tych 20 proc. rośnie. A to właśnie te 20 proc. utrzymuje przemysł alkoholowy. W przypadku panów jest to nawet 26 litrów czystego etanolu rocznie. To niewyobrażalny zalew trucizny – podsumował Brzózka. Mimo wielu dobrych praktyk w naszym regionie Polska od lat nie zdecydowała się na wprowadzenie przepisów ograniczających dostępność alkoholu. A przykładów udanej polityki alkoholowej jest wiele, np. Dania, Szwecja i Norwegia, w których alkohol na stacjach benzynowych w ogóle nie jest sprzedawany, a cena alkoholu w innych punktach znacząco „uderza po kieszeni”. Alkohol w reklamachEksperci wskazują także na problem alkoholu w reklamach. Według polskiego porządku prawnego nie można go reklamować z wyjątkiem piwa.W reklamach alkohol jest często romantyzowany i idealizowany. Reklamy pokazują, że cementuje on więzi społeczne, np. podczas spotkań z przyjaciółmi czy rodziną. Jest także często przedstawiany jako przymiot męskiego charakteru lub po prostu jako przystępna forma spędzania wolnego czasu.Zobacz także: Bez opon, za to z dwoma promilamiAlkohol reklamują nawet podmioty państwowe. Przykładem jest Polski Związek Piłki Nożnej, którego oficjalnym partnerem jest jedna z wiodących marek piwa. W przypadku producentów napojów wysokoprocentowych reklamodawcy sięgają po pomoc influencerów. Alkohol reklamował np. prezenter telewizyjny Kuba Wojewódzki i Janusz Palikot, którzy otrzymali za to kary finansowe. I mimo ryzyka grzywny przypadków bezkarnego reklamowania alkoholu w internecie jest dużo więcej. Zdaniem Brzózki „reklama alkoholu służy głównie temu, żeby przekonać tych, którzy mają wątpliwości czy się napić”.– W Polsce jest największa liczba reklam alkoholu w całej UE. Są tak skonstruowane, żeby trafiać do dzieci i młodych dorosłych. Pokazują wszystko to, co jest zakazane przez ustawę o wychowaniu w trzeźwości. Koncerny alkoholowe nie przestrzegają prawa w tej kwestii i nie mają żadnych oporów, żeby zachęcać przyszłych klientów do tego, żeby sięgali po alkohol. W mojej ocenie powinno się całkowicie zakazać reklam alkoholu – podkreślił były dyrektor PARPA. Regulacjami objęte mają być także opakowania, w których sprzedawany jest alkohol. Bezpośrednią przyczyną zmian jest wspomniana już sprawa saszetek z alkoholem. Brzózka przekonuje, że „kluczową zmianą powinno być wprowadzenie informacji uświadamiającej, że alkohol także powoduje choroby onkologiczne”.Były dyrektor PARPA podał przykład takich rozwiązań w branży tytoniowej. – Kiedy była dyskusja o tym, czy wyrzucić wyroby tytoniowe z przestrzeni publicznej, wieszczono, że przemysł tytoniowy upadnie. Jak wiemy, nic takiego się nie stało. Za to gwałtownie spadła liczba palaczy i przypadków śmiertelnych z powodu raka płuc – zauważył Brzózka. Przeczytaj także: Nocny zakaz sprzedaży alkoholu na stacjach paliw. „Słuszny kierunek”Zdaniem byłego dyrektora PARPA „w przypadku alkoholu trzeba zastosować tą samą spójną politykę”. – Przykład Litwy pokazuje, że można to zrobić i da to dobre efekty. Podniesiono tam wiek sprzedaży alkoholu do lat 20, zakazano reklam alkoholu, sprzedaży w godzinach nocnych i wczesnych porannych, a także podniesiono jego cenę. Efekt? W ciągu ostatnich kilku lat spożycie alkoholu na Litwie spadło o około 20 proc. – wskazał Brzózka. Nieszczelny system sprzedaży alkoholu nieletnimResort zdrowia mocno akcentuje także potrzebę ukrócenia procederu sprzedaży alkoholu nieletnim. Problem diagnozowany jest zwłaszcza przez samorządy.Urząd Miasta Rybnika we współpracy Ogólnopolskim Stowarzyszenie „RoPSAN – Rodzice Przeciwko Sprzedaży Alkoholu Nieletnim” w 2022 roku przeprowadził badanie, z którego wynika, że „w 65 proc. badanych placówek sprzedawcy byli gotowi sprzedać alkohol osobom wyglądającym na niepełnoletnie bez sprawdzenia dokumentu potwierdzającego pełnoletniość. Tylko co trzecia próba zakupu piwa (35 proc.) zakończyła się prośbą sprzedawcy o pokazanie dowodu osobistego przez „młodego audytora” (podstawionego młodego klienta - red.).Podobne badanie przeprowadzono w trójmieście, gdzie „w 55 proc. skontrolowanych sklepach młoda osoba mogłaby kupić alkohol”. Obecne przepisy mówią, że sprzedawca alkoholu ma prawo skontrolować wiek klienta, który kupuje alkohol. Jeśli okaże się, że jest nieletni, a sprzedawca mu sprzeda, to właśnie on poniesie konsekwencje. Proponowane przepisy mają wprowadzić obowiązek sprawdzenia dowodu osobistego, jeżeli sprzedawca będzie miał podejrzenie, że klient jest nieletni. Czy proponowany zapis powstrzyma niebezpieczny trend? Według Brzózki „zmiana jest semantyczna i nic nie zmieni”.– Proponowany jest przepis, który sprawi, że jak sprzedawca ma podejrzenia co do wieku klienta, to musi go skontrolować. Ale jak sprawdzimy, czy miał podejrzenia? Sprzedawca zawsze będzie się tłumaczyć, że nie miał podejrzeń, a tym samym nie można mu postawić żadnego zarzutu. Nowy zapis oddaje tę decyzję enigmatycznemu odczuciu sprzedawcy. W mojej ocenie powinniśmy wprowadzić te same regulacje co w USA, czyli legitymować każdego kupującego alkohol – uważa Brzózka. Były dyrektor PARPA wskazał także na dużą siłę polityczną i ekonomiczną koncernów alkoholowych.– Jeżeli PARPA, którą kierowałem przez kilka lat, miała roczny budżet na poziomie 6,5 miliona złotych, a przemysł alkoholowy na marketing wydaje od miliarda do 1,5 miliarda, to o czym my mówimy? Wpływy i siła przemysłu alkoholowego są przemożne, a wydawane pieniądze są ogromne. W swojej głupocie pozwalamy przemysłowi alkoholowemu się rozpędzić. Co doprowadziło to skandalicznej sytuacji z alkoholowymi saszetkami – uważa Brzózka.Przeczytaj również: Izba wytrzeźwień zamiast Ligi Mistrzów. Polscy sędziowie oficjalnie zawieszeni