Konflikt cały czas eskaluje. Mija rok od ataku bojowników Hamasu na Izrael, który wywołał ostatnią wojnę na Bliskim Wschodzie. Na razie nie ma żadnych perspektyw nie tylko na trwały pokój, ale na żaden. – To jest dopiero początek historii, która się będzie dalej toczyć. Izrael został zaatakowany, ale to on otwiera nowe fronty – mówił w TVP Info dr Jakub Gajda, ekspert do spraw Bliskiego Wschodu w Fundacji im. Kazimierza Pułaskiego. Państwo żydowskie walczy już z Hamasem i Hezbollahem, ale również Libanem, Syrią, ruchem Huti w Jemenie i nabrzmiewa konflikt z Iranem. W poniedziałek izraelskie siły bezpieczeństwa zostały postawione w stan pełnej gotowości w oczekiwaniu na potencjalne ataki Hamasu. Siły Obronne Izraela (IDF) przekazały w oświadczeniu, że „zapobiegły bezpośredniemu zagrożeniu, po wcześniejszych przygotowaniach i zidentyfikowaniu zamiaru organizacji terrorystycznej Hamas, aby ostrzelać Izrael”. Jak poinformowała armia, myśliwce zaatakowały kilka wyrzutni rakietowych i tuneli tuż przed godziną 6.30 czasu miejscowego, kiedy Hamas planował przeprowadzić ostrzał rakietowy.„Czarna sobota 7 października”Wojna w Strefie Gazy wybuchła po ataku palestyńskich ugrupowań terrorystycznych, w tym Hamasu, na Izrael 7 października 2023 roku, w którym – według danych izraelskiego zakładu ubezpieczeń społecznych – zginęło 1175 osób, ponad 3,4 tysiąca zostało rannych, a około 250 zostało uprowadzonych do półenklawy.W rozmowie z prezydentem USA Joe Bidenem prezydent Izraela Benjamin Netanjahu przekonywał, że w „od czasu Holokaustu w historii tego kraju nie doświadczono takiego barbarzyństwa”. Faktycznie napastnicy nie tylko mordowali i porywali, ale też dopuszczali się licznych gwałtów.Był to największy atak terrorystyczny na Izrael w historii tego kraju i jedna z największych klęsk jego sił bezpieczeństwa Izraela, zaskoczonych skalą szturmu – komentuje agencja Reutera. Podczas jednodniowej napaści zginęła wielka grupa Izraelczyków, a poczucie bezpieczeństwa w państwie żydowskim zostało podważone.Dziesiątki tysięcy ofiar cywilnychW odpowiedzi na atak państwo żydowskie rozpoczęło operację wojskową mającą na celu zniszczenie Hamasu. W jej wyniku w Strefie Gazy zginęło – według lokalnego ministerstwa zdrowia – co najmniej 41 825 osób, w większości cywile.Wiele miejscowości w Strefie Gazy zostało zrównanych z ziemią. Celami systematycznego niszczenia stały się domy mieszkalne i obiekty infrastruktury cywilnej. W Strefie panuje kryzys humanitarny na wielką skalę, a większość mieszkańców stała się wewnętrznymi uchodźcami. Zaopatrzenie trafia między innymi z terytorium Egiptu. Zdarza się, że pomoc humanitarna jest wstrzymywana po atakach na konwoje.Po wielomiesięcznej kampanii militarnej w Strefie Gazy główny obszar działań wojennych przeniósł się obecnie na terenie Libanu, z którego organizacja terrorystyczna Hezbollah, podobnie jak Hamas uzbrajana i finansowana przez Iran, ostrzeliwała od roku Izrael, wiążąc w ten sposób część armii i zmuszając kilkadziesiąt tysięcy mieszkańców obszaru przygranicznego do ucieczki.Od dwóch tygodni Izrael intensywnie ostrzeliwuje obszary, w których znajdują się kluczowe zasoby Hezbollahu – broń i bojownicy. W ciągu tego czasu zginęło ponad 1000 osób, a około miliona mieszkańców musiało przemieścić się w bezpieczniejszym kierunku północnym.Atak Izraela na Hezbollah i zgładzenie jego przywódcy Hasana Nasrallaha wywołało bezprecedensowy atak powietrzny ze strony Iranu na państwo żydowskie, co grozi rozlaniem się konfliktu zbrojnego na Bliskim Wschodzie. Wydaje się, że właśnie konflikt z reżimem w Teheranie budzi największe obawy jeżeli chodzi o światowe bezpieczeństwo.Konflikt narastaRok po ataku Hamasu na Izrael Bliski Wschód pogrąża się w jeszcze głębszym konflikcie. Tylko w ostatnich dniach, w nalotach na Liban zginął lider, uznawanego za organizację terrorystyczną Hezbollahu Hassan Nasrallah, a Iran przeprowadził zmasowany atak rakietowy na Izrael. Wcześniej śmierć poniósł też lider Hamasu Ismael Hanije. Wdrożenie planu pokojowego pozostaje niemożliwe.Od początku trwały przymiarki dyplomatyczne do powstrzymania eskalacji, ale wszystko spaliły na panewce. BBC ocenia, że wśród problemów przekonanie premiera Netanjahu, że mógłby zarządzać kwestią palestyńską bez ustępstw w stosunku do ich żądań samostanowienia.Do tego dochodziło myślenie życzeniowe zachodnich sojuszników Izraela, ale Netanjahu, mimo że przez całe swoje życie polityczne sprzeciwiał się państwu palestyńskiemu u boku Izraela, można w jakiś sposób przekonać, aby zaakceptował jedno z nich i zakończył wojnę.Opór premiera odzwierciedlał niemal powszechną nieufność wobec Palestyńczyków w Izraelu, a także jego własną ideologię opartą na supremacji narodu żydowskiego. Jednym z jej oblicz jest rugowanie mniejszości muzułmańskiej z jej ziem, nie tylko w Strefie Gazy, ale też na Zachodnim Brzegu Jordanu, co wywołuje radykalizację młodych muzułmanów i stały napływ ochotników do Hamasu czy Hezbollahu.Plan pokojowy BidenaSprzeciw Netanjahu z miejsca storpedował między innymi ambitny amerykański plan pokojowy. „Wielki układ” prezydenta Bidena przewidywał, że Izrael otrzyma pełne uznanie dyplomatyczne ze strony Arabii Saudyjskiej, najbardziej wpływowego kraju islamskiego, w zamian za zezwolenie Palestynie na niepodległość. Saudyjczycy zostaliby nagrodzeni paktem bezpieczeństwa z Waszyngtonem.Plan Bidena szybko stracił szansę na wdrożenie. Netanjahu ocenił w lutym, że państwowość byłaby „ogromną nagrodą” dla Hamasu. Bezalel Smotrich, jeden z ultranacjonalistycznych ekstremistów w swoim rządzie, powiedział, że ewentualne palestyńskie państwo będzie stanowić „egzystencjalne zagrożenie” dla Izraela.Za Netanjahu ciągną się liczne afery, w tym korupcyjne. Ma wielu wrogów politycznych, choć ostatnia ofensywa w Libanie pomogła naprawić jego wyniki w sondażach. Pozostaje kontrowersyjny, ale – jak ocenia BBC – dla większości Izraelczyków wojna w Gazie już nie. Cierpienia Palestyńczyków przestały ich interesować.Dwa dni po rozpoczęciu wojny izraelski minister obrony Yoav Gallant oświadczył, że zarządził „całkowite oblężenie” Strefy Gazy. – Nie będzie prądu, jedzenia, paliwa, wszystko jest zamknięte… Walczymy ze zwierzętami i postępujemy zgodnie z nimi – przypomina brytyjski nadawca słowa ministra.Społeczność międzynarodowa nie czyni Izraelowi trudności jeżeli chodzi o prowadzenie wojny, choć pewna presja przynosi efekt. Pod koniec września na forum Organizacji Narodów Zjednoczonych Netanjahu zapewniał, że mieszkańcy Strefy Gazy otrzymują cała potrzebną żywność. BBC twierdzi, że mijał się z prawdą.Katastrofa humanitarnaKilka dni przed jego przemówieniem agencje humanitarne ONZ podpisały deklarację, w której zażądały położenia kresu „przerażającemu ludzkiemu cierpieniu i katastrofie humanitarnej w Gazie”. „Ponad 2 miliony Palestyńczyków pozbawionych jest ochrony, żywności, wody, urządzeń sanitarnych, schronienia, opieki zdrowotnej, edukacji, elektryczności i paliwa – podstawowych artykułów niezbędnych do przetrwania. Rodziny były wielokrotnie przymusowo wysiedlane z jednego niebezpiecznego miejsca do drugiego” – alarmowano.Izrael może liczyć na parasol ochronny Stanów Zjednoczonych. O prawa Palestyńczyków upominają się między innymi kraje arabskie. Dochodzi też czasami do gwałtownych protestów antyizraelskich na Zachodzie, zrównywanych przez środowiska żydowskie – wydaje się, że nie do końca uczciwie – z antysemityzmem.Wydaje się osobliwością, że obecny konflikt na Bliskim Wschodzie nie przeistoczył się wojnę zastępczą, jakich wiele było w czasach zimnej wojny. Zbrodniczy reżim Władimira Putina w Rosji próbuje łajać władze w Tel Awiwie, ale jest za słaby oraz zbyt mocno zaangażowany w bandycką napaść na Ukrainę, żeby otwarcie wesprzeć Palestyńczyków.Izolowany na arenie międzynarodowej Kreml ostatnio mocno zbliżył się do Iranu – śmiertelnego wroga Izraela. Potrzebuje Teheranu do handlu objętymi sankcjami węglowodorami oraz kupowania broni, służącej do mordowania Ukraińców. O wystąpieniu przeciwko Izraelowi na szczęście nie ma mowy.Wojna na Bliskim Wschodzie trwa od roku i najwyraźniej będzie dalej eskalowała, bez szans na wdrożenie pokoju. Izrael nie zatrzyma się, zanim nie zniszczy Hamasu i Hezbollahu, niepomny, że ich siła jest skutkiem między innymi działań izraelskich władze wobec Palestyńczyków. Nie ma już najmniejszych szans, żeby w tym regionie kiedykolwiek zapanował pokój. Bogini Ejrene odeszła na zawsze. Pozostało morze ruin i łez.