Ogromny problem Ukraińców w powietrzu. – Rosjanie wykorzystują 300 samolotów do operacji na terytorium Ukrainy. Potrzebujemy przynajmniej 120-130 samolotów F-16, aby stawić im skuteczny opór na niebie – powiedział w majowym wywiadzie dla agencji Reutera prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski. Problem w tym, że Ukraińcy nie są obecnie w stanie wykorzystać nawet jednej dziesiątej tego potencjału, bo brakuje im wykwalifikowanego personelu. Szkoląc pilotów w obecnym tempie, najwcześniej za 5-6 lat mogliby w pełnym zakresie użyć F-16, które daje im NATO. – Wyszkolenie pilota samolotu wielozadaniowego, który jest w stanie wykorzystać w pełni możliwości F-16, to jest proces długotrwały. Liczony w latach, a nie w miesiącach – mówi portalowi tvp.info były pilot i instruktor (F-16) oraz były szef 32. Bazy Lotnictwa Taktycznego w Łasku, pułkownik Krystian Zięć.Operacja „koalicja F-16” rozpoczęła się oficjalnie w połowie 2023 roku. W lipcu ubiegłego roku na szczycie Sojuszu Północnoatlantyckiego w Wilnie ministrowie z 11 państw NATO zawiązali sojusz w celu przeszkolenia ukraińskich pilotów i mechaników w obsłudze myśliwców F-16. Inicjatywie przewodzi Holandia oraz Dania, ale swe wsparcie potwierdziły też m.in.: Wielka Brytania, Belgia, Polska, Rumunia i Francja.Miesiąc później Zełenski odwiedził bazę holenderskich sił powietrznych w Eindhoven (stacjonują tam F-16) i spotkał się z ówczesnym premierem Holandii Markiem Ruttem – od niedawna szefem NATO.– Ustaliliśmy z Markiem Ruttem liczbę F-16, które zostaną przekazane Ukrainie. Dojdzie do tego po szkoleniach naszych pilotów i inżynierów. 42 samoloty to dopiero początek – podał Zełenski w mediach społecznościowych.Samoloty F-16 dla Ukrainy niemal na zawołanieW tym samym czasie były szef ukraińskiego MON Ołeksij Reznikow poinformował, że piloci oraz technicy już przechodzą szkolenie na F-16. Miało ono potrwać co najmniej sześć miesięcy.Paradoksalnie Ukraina w dość krótkim czasie mogłaby pozyskać dużą liczbę samolotów wielozadaniowych F-16. Oprócz 42 sztuk od Holandii, w ręce Ukraińców ma trafić 30 F-16 z Belgii. Rząd tego kraju zobowiązał się oddać tyle samolotów dla Kijowa do 2028 roku (pierwsze maszyny mają być przekazane jeszcze w tym roku). Ukraińcy już u siebie mają 6-8 sztuk F-16 (nie ujawniają oficjalnie ile), które są efektem współpracy nie tylko z Holandią, ale też z Danią.– Przekażemy Ukrainie 19 samolotów wielozadaniowych F-16 – ogłosiła duńska premier Mette Frederiksen po spotkaniu z Wołodymyrem Zełenskim, 20 sierpnia 2023 roku. Zgodnie z ujawnionym harmonogramem sześć F-16 miało być dostarczonych na przełomie roku (2023/2024), kolejnych osiem do końca tego roku, a pięć ostatnich samolotów w 2025 roku.Zobacz także: Myśliwce F-16 już realizują misje na ukraińskim niebie. Są wyzwaniaSwoje F-16 obiecała też Ukrainie Norwegia, choć nie wiadomo w jakiej liczbie. Królewskie Norweskie Siły Powietrzne dysponują 56 samolotami F-16 i planują stopniowo je zastępować sprzętem nowszej generacji – F-35. Mają otrzymywać co roku sześć nowych samolotów tego typu.Pod koniec września Holandia przekazała już Ukraińcom obiecane 42 sztuki F-16 – z czego 18 samolotów trafiło do centrum szkoleniowego w Rumunii. Nawet z tego pobieżnego bilansu widać, że Ukraina byłaby w stanie dość szybko dysponować sporym potencjałem w powietrzu. Choć wszystkie przekazywane samoloty „mają już swoje lata”, to w opinii pułkownika Zięcia zachowują dużą wartość bojową.– Te samoloty, które dostają Ukraińcy, są wyposażone w bardzo dobre systemy walki elektronicznej. Przede wszystkim informują one pilota o potencjalnych zagrożeniach, ale też przeciwdziałają tym zagrożeniom. Duńczycy i Holendrzy są narodami raczej dobrze zorganizowanymi. Kiedy te samoloty F-16 latały w ich siłach powietrznych, dostępność ich floty była na poziomie 75 procent. To pokazuje, że mieli bardzo dobrze zorganizowany system wsparcia, eksploatacji, zabezpieczenia logistycznego. Samoloty, które trafiają do Ukrainy, nie są przekazywane jak do czarnej studni. Są one wyposażone w cały konglomerat potrzebnych zdolności – mówi pułkownik Krystian Zięć, który jest też ekspertem Fundacji Alioth.Rumuńska szkoła nie uratuje UkraińcówUkraińcy nie podają szczegółowych danych dotyczących liczby szkolonych pilotów F-16, ale państwa tworzące „koalicję F-16”, nie są już tak bardzo przywiązane do tajemnic. Pentagon w ubiegłym roku ujawnił, że od września 2023 roku rozpoczyna szkolenie 12 Ukraińców. Proces ten zakończył się w sierpniu 2024 roku i według nieoficjalnych informacji, Amerykanie nie będą już brać udziału w przygotowaniach pilotów ukraińskiej armii. Minister obrony Belgii Ludivine Dedonder ujawniła w ubiegłym roku, że jej kraj wziął na siebie wyszkolenie 6 Ukraińców, wysłał też trzech instruktorów do duńskiego centrum szkoleniowego Skrydstrup. W ośrodku tym Duńczycy mieli przygotować jeszcze ośmiu ukraińskich pilotów F-16. Wiadomo, że więcej szkoleń tam nie będzie, bo w 2025 roku Dania zamyka program przygotowań na tych samolotach.Od września ruszył z kolei nowy ośrodek szkoleniowy w Rumunii, gdzie mają być szykowani pod kątem pilotażu F-16 także Ukraińcy. To właśnie dla nich trafiło tam kilka dni temu 18 samolotów z „holenderskiej” puli.Zobacz także: Szef MSZ potwierdza: F-16 są już na Ukrainie– Trzeba powiedzieć jasno jedną rzecz. Centrum szkoleniowe pilotów F-16 w Rumunii jest budowane z myślą, przede wszystkim, o rumuńskich siłach zbrojnych, ewentualnie o takich krajach jak Słowacja czy Bułgaria, które kupują F-16. W dalszej kolejności będą brani pod uwagę Ukraińcy. Nawet jeśli jest jakiś priorytet w tym względzie, to zwykle bywa tak z priorytetami, że dziś one są, a jutro już ich nie ma – mówi pułkownik Zięć, który jako pierwszy Polak uzyskał uprawnienia instruktorskie w zakresie szkolenia podstawowego i taktycznego na samolocie F-16, nadane przez instruktorów USAF i USANG.System szkolenia na samolotach F-16 jest banalnie prostyByły dowódca 32. Bazy Lotnictwa Taktycznego w Łasku przewiduje, że Ukraińcy w ciągu roku nie będą w stanie, w obecnych warunkach, pozyskiwać więcej niż 20 pilotów dla swoich F-16.– Biorąc pod uwagę, że sloty szkoleniowe są teraz towarem deficytowym, to nie wydaje mi się, aby siły zbrojne Ukrainy miały wystarczającą liczbę slotów na przeszkolenie swojego personelu. Zakładając teoretycznie, że w najbliższym czasie dysponowałyby 80 samolotami i przyjmując bardzo „biedny” przelicznik, dwóch pilotów na samolot , to daje nam 160 pilotów. To jest praktycznie niewykonalne, biorąc pod uwagę możliwości amerykańskie, rumuńskie czy polskie. Jeśli Ukraińcy będą potrzebować tak dużą liczbę pilotów, to będą musieli pomyśleć, aby to zrobić samodzielnie. Wbrew pozorom stworzenie systemu szkolenia na samolotach F-16 jest banalnie proste. Trzeba mieć samolot i instruktora. Instruktor w tym wszystkim jest kluczowy, bo kreuje dalszą jakość – mówi portalowi tvp.info Krystian Zięć, pierwszy polski dowódca zgrupowań taktycznych (COMAO), tzw. Mission Commander na F-16. Były ukraiński szef MON Ołeksij Reznikow, kiedy oficjalnie komunikował w sierpniu 2023 roku o rozpoczęciu szkoleń jego żołnierzy na F-16, powiedział też, że „przygotowanie lotników ma potrwać co najmniej sześć miesięcy”. Taki przedział czasowy przeznaczony na szkolenie, może budzić zdziwienie, bo nieznany jest przypadek pilota, który tak szybko posiadłby umiejętności wystarczające do radzenia sobie na F-16 w warunkach wojny, na polu bitwy.– Oczywiście można pozyskać pilotów F-16 z dnia na dzień, mianując ich na taką funkcję. Tak zrobili Rumuni. Dostając F-16 od Portugalii, wsadzili pilotów MIG-21 do tych samolotów i generalnie wykorzystywali je jak MIGi-21. W Europie nikt nie chciał z nimi latać, Rumuni nie uczestniczyli w żadnych ćwiczeniach. W końcu zrozumieli, w czym rzecz i razem z Amerykanami i Holendrami, stworzyli centrum szkolenia F-16. Coś, co my powinniśmy już dawno zrobić w Polsce – mówi pułkownik Zięć.Zobacz także: Ukraina straciła pierwszy samolot F-16O tym, że ekspresowe tempo szkoleń odbywa się kosztem jakości, Ukraińcy przekonali się bardzo szybko. Już kilkanaście dni po oficjalnym przyjęciu pierwszych F-16 na ukraińskiej ziemi, stracili jedną maszynę i pilota. Szczegóły zdarzenia nie są ujawniane, ale pewne jest, że 26 sierpnia samolot nie został strącony przez Rosjan. Zniszczyła go własna obrona przeciwlotnicza albo uległ wypadkowi na skutek błędu pilota.Anglosaska filozofia latania F-16Już kilka tygodni wcześniej pojawiły się głosy przestrzegające przed stanem euforii w związku z samolotami F-16 w ukraińskich barwach.– Nie będą to najnowocześniejsze warianty F-16, a trafią do środowiska o wysokim stopniu zagrożenia, zarówno ze strony rosyjskich samolotów, jak i naziemnej obrony powietrznej. Są przydatne i dają Ukraińcom więcej opcji, ale powinniśmy być ostrożni, jeśli chodzi o mówienie o punkcie zwrotnym wojny oraz o tym, jak szybko maszyny te będą skuteczne operacyjnie – powiedział „Kyiv Post” w sierpniu Matthew Savill, dyrektor ds. nauk wojskowych w Royal United Services Institute (RUSI) w Londynie. Oprócz wiedzy związanej z samolotem trzeba też przyswoić sobie „filozofię” latania nim. Nieoficjalne informacje mówią, że w Stanach Zjednoczonych, podczas szkolenia, dochodziło do nieporozumień między amerykańskimi instruktorami i ukraińskimi pilotami.– Ja o tych tarciach nie słyszałem, ale jestem pewny, że były, bo przecież już podczas szkolenia Polaków w USA takie rzeczy się działy. Chodzi o to, że przyjeżdża taki pilot MIG-a 21, albo MIG-a 29 czy Su-27 i mówi: „Czego wy mnie tu możecie jeszcze nauczyć, jak ja już całą potrzebną do latania wiedzę mam”. To jest bardzo duży problem, bo ten pilot musi wrócić do ławki szkolnej i uczyć się elementów, których nie zna. Sam widziałem polskich pilotów, którzy mieli wielki problem z tym, że nie potrafili zaakceptować, iż muszą się cofnąć o parę kroków. Wynika to z faktu, że system anglosaski operowania w powietrzu i system postsowiecki, mają się nijak do siebie – mówi portalowi tvp.info pułkownik Zięć, jeden z pierwszych polskich pilotów F-16.Zobacz także: Atak na rosyjskie lotnisko. Ukraińskie służby: zniszczono trzy samolotyEkspert Fundacji Alioth wyjaśnia od razu podstawowe różnice między oboma systemami. Zna je świetnie, bo poznał je, krok po kroku, i stosował w praktyce.– Siłą lotnictwa w modelu anglosaskim jest to, że tam wykonuje się tylko zadania w ugrupowaniach. Najmniejszym ugrupowaniem są dwa samoloty, ale najczęściej wykorzystywanym jest ugrupowanie czterosamolotowe. Zarówno w dzień jak i w nocy realizuje się zadania w taki sam sposób, bo w nocy lata się w goglach noktowizyjnych. Wyszkolić pilota, to jest jedna rzecz, ale wyszkolić go tak, by wykonywał zadania w ugrupowaniu czterech samolotów i do tego w nocy z goglami? To nie jest rok, i to nie są dwa lata szkolenia – mówi Krystian Zięć.Zespół kontraktowych pilotów F-16 lekiem na ukraińskie bóle?Fakty pokazują, że Ukraińcy na pewno nie będą w stanie wykorzystać w tej wojnie pełnego potencjału F-16. Ba, bardzo możliwe, że nie użyją w misjach nawet wszystkich samolotów, które „koalicja F-16” będzie w stanie im dać.– Nie zgadzam się. Dlaczego ten potencjał ma pozostać niewykorzystany? Wcale tym samolotem nie muszą latać Ukraińcy. Czy władze tego kraju biorą to pod uwagę? Nie wiem. Ja, gdybym był na ich miejscu, na pewno bym brał. Gdybym walczył o przetrwanie mojej ojczyzny... – mówi były dowódca 32. Bazy Lotnictwa Taktycznego.Zobacz także: Uderzenie w Ukrainę. Poderwano polskie i sojusznicze samolotyDo tej pory, o takiej koncepcji nie mówiło się w ogóle. Być może Ukraińcy nie brali (i nie biorą) jej pod uwagę. Ostatnie wydarzenia – utrata F-16 bez ingerencji wroga i dość powolne tempo pozyskiwania kwalifikowanych pilotów – pokazują, że idąc „klasyczną ścieżką”, armia ukraińska nie uzyska w tym aspekcie zadowalających wyników.– Jeśli siły zbrojne Ukrainy zdecydują się na współpracę z zespołem kontraktowym, to świetnie wyszkolonych pilotów, z umiejętnościami walki w każdych warunkach, mają od razu. Liczy się tutaj motywacja i jeszcze raz motywacja. Dla jednych motywacją będzie chęć walki z ruskimi, dla innych będzie to motywacja czysto ekonomiczna, a czasami to może być też kombinacja tych dwóch motywacji. Jestem pewny, że to rozwiązanie oznaczałoby drastyczną zmianę w kontekście wykorzystania potencjału systemu F-16 – zakończył pułkownik Krystian Zięć.