Ujawnia wewnętrzne konflikty i personalne rozgrywki. Na początku maja 2024 roku PiS straciło władzę w sejmiku województwa podlaskiego. Teraz polityk opozycji, były minister rolnictwa Krzysztof Jurgiel ujawnia, kto według niego stał za przyczyną porażki. Krzysztof Jurgiel w przesłanej do mediów prezentacji szczegółowo opisał, jak po przegranych wyborach samorządowych rozpoczęła się przeciwko niemu kampania, mająca na celu oczernienie jego wizerunku. Twierdzi, że to koledzy z ław sejmowych próbują z niego zrobić kozła ofiarnego.Oskarżył między innymi prezesa PiS, Jarosława Kaczyńskiego, Jacka Sasina i Karola Karskiego, o to, że rozpowszechniają kłamstwa i spiskowe teorie, które miały na celu zdyskredytowanie go w oczach wyborców i opinii publicznej. „Stałem się kozłem ofiarnym personalnych rozgrywek na szczytach partii” – czytamy.Efekt politycznej zemsty?Kluczowym momentem miało być spotkanie Kaczyńskiego z mieszkańcami Dąbrowy Białostockiej, po którym rzecznik partii – Rafał Bochenek – opublikował komunikat o zawieszeniu Jurgiela w prawach członka PiS. Jak przytacza były minister rolnictwa, Jarosław Kaczyński, wyjaśniając przyczyny jego zawieszenia powiedział nieprawdę.Krzysztof Jurgiel twierdzi, że takie wytłumaczenie Jarosława Kaczyńskiego to mijanie się z prawdą. I wyjaśnia: – Nie przedstawił dowodów, bo nie miałem nic wspólnego z klęską PiS w sejmiku i nie ubiegałem się o miejsce na listach do PE. Sprawa miała drugie dno. Otóż 14 maja 2024 r. obyła się inauguracja kampanii wyborczej do PE Adama Andruszkiewicza, którego – na jego prośbę – poparłem jako najlepszego kandydata w okręgu 3; młodego, inteligentnego i pracowitego posła z Podlasia, czego nie można powiedzieć przy całym szacunku o Karolu Karskim.Nieporozumienie ws. listyJurgiel podkreślił, że był często atakowany w mediach przez Karskiego. Dodatkowo przypomniał, że na początku 2019 roku odwołano go z funkcji prezesa okręgu podlaskiego, bo został zgłoszony przez zarząd wojewódzki jako kandydat do PE na pierwszej pozycji. Zbiegło to się w czasie, kiedy PiS przejęło władzę w sejmiku, po ośmiu latach pełnienia przez niego funkcji prezesa okręgu.– Ale też Krzysztof Jurgiel był wielokrotnie zapraszany, chociażby na posiedzenia zarządów wojewódzkich obu, i w Białymstoku, i w Olsztynie, bo to są dwa województwa, które składają się na ten okręg wyborczy i rekomendowano kandydatów do PE. Wówczas Krzysztof, ani na jedno, ani na drugie posiedzenie nie przyszedł. Myśmy go umieścili na tej liście wstępnie. (...) Krzysztof jakby nie wykazał tutaj zainteresowania – mówił Karski w programie „Polityczne graffiti”.Jurgiel na to odpowiedział: – Zdanie, że „myśmy go umieścili na tej liście”, potwierdza moje wcześniejsze słowa, że nie chciałem ponownie startować w wyborach do PE. Teoria o tym, że mściłem się na PiS za to, że nie znalazłem się na jej listach, legła w gruzach. – Sasin, który nadzorował wybory i doprowadził do spektakularnej porażki w województwie, próbował zmazać z siebie winę. I w obrzydliwy sposób rozpowszechniał o mnie kłamstwa, insynuując, że działałem przeciwko PiS i stałem za „zdradą” dwójki radnych z jego partii, którzy dołączyli do koalicji PO – Trzecia Droga – pisze w swoich wnioskach Krzysztof Jurgiel.Kontra do wypowiedziNa początku maja w serwisie u Nasze Podlaskie w artykule: „Zdrada i niespodzianka w Sejmiku Województwa Podlaskiego”, anonimowy autor napisał: „Za zdradę dwóch radnych na dzisiejszej sesji odpowiedzialny jest były minister rolnictwa i obecny europoseł PiS, Krzysztof Jurgiel. Nie znalazł się on na listach wyborczych do parlamentu europejskiego, co skutkuje końcem jego kariery politycznej”. Ta informacja miała „iść w świat” i dotrzeć do polityków PiS.„Prezes ma w tej sprawie wiarygodne informacje, że Jurgiel mści się za brak miejsca na listach do PE” – mówił Sasin w rozmowie z serwisem Wp.pl. W kontrze do wypowiedzi Sasina w środkach masowego przekazu pojawiały się doniesienia o tym, że to właśnie m.in. on suflował Jarosławowi Kaczyńskiemu kłamliwe wiadomości: „Jak wynika z nieoficjalnych informacji, Kaczyński został przekonany, że to właśnie Jurgiel miał stać za decyzją o przejściu Burnos i Malinowskiego na stronę KO – Trzeciej Drogi. Kaczyńskiego miał o tym przekonać Jacek Sasin” – można było przeczytać w „Gazecie Wyborczej”.Mimo dużego zamieszania wokół jego osoby, Jurgiel nie zamierza odchodzić z polityki. „Deklaruję, że wykorzystam swoje doświadczenie zawodowe i polityczne w dalszej działalności” – podkreślił.Czytaj też: Stołeczny gangster oskarżony o zamordowanie pary niemieckich w emerytów