To będzie burzliwa kadencja. Wieloletni premier Holandii Mark Rutte we wtorek stanął na czele NATO. Dotychczasowy sekretarz generalny Norweg Jens Stoltenberg odchodzi po 10 latach urzędowania. Jens Stoltenberg, ustępujący sekretarz, kierował Sojuszem od 2014 r. Przez swoją kadencję rzucał długi cień, z którego nie będzie łatwo wyjść jego następcy – Markowi Rutte. Stoltenberg przeprowadził Sojusz przez trudny okres, powiększył o czterech członków, zaczął wdrażać plan modernizacji i rozbudowy, nawigował wsparcie Ukrainy bez dawania Rosji otwartych pretekstów do agresji.Nowy Sekretarz Generalny NATO obejmuje urząd 1 październikaJak pisze w analizie think tank Chatham House, są trzy kardynalne wyzwania, przed jakimi stanie nowy sekretarz – utrzymać zaangażowanie Amerykanów w dofinansowywanie obrony Ukrainy, sprawić, by Amerykanie uczestniczyli w wyzwaniach UE, a ją samą nauczyć w przyspieszonym trybie radzenia sobie samej, i wreszcie dopilnować wdrożenia modernizacji NATO-wskich sił zbrojnych.Konflikt z Rosją w 2025 r.? Generał: Nie możemy sobie pozwolić na przegranąCzego by o nim nie mówić, oddać trzeba jedno – Mark Rutte jest elastyczny. To najdłużej urzędujący premier Holandii, jako lider centroprawicowej partii VVD sprawował urząd od 2010 do 2024 r. W Europie dłużej rządzi wyłącznie Viktor Orban. Tak długi okres rządów w demokracjach nie bierze się z powietrza, wymaga zdolności koalicyjnych, nie zawsze z ludźmi myślącymi podobnie, stąd przydomek „kameleon”. „Zaklinacz Trumpa” – Kim jest Mark RutteDługoletnie rządy oznaczają także afery, które wybuchały za jego czasów, choćby skandal z zasiłkami na opiekę nad dziećmi czy Nokiagate. Ten pierwszy dotyczył – jak się okazało – fałszywych zarzutów wobec rodziców, którzy rzekomo mieli wyłudzać zasiłki opiekuńcze na dzieci. Sprawa doprowadziła do dymisji rządu Rutte w 2021 r. na chwilę przed wyborami. W Nokiagate chodziło o to, że Rutte miał łamać przepisy dotyczące archiwizacji oficjalnej korespondencji – sam decydował, które SMS-y ze swojej archaicznej Nokii usunąć, a które zostawić. Jako premier zarobił kolejny przydomek – „teflonowy”, bo nic się do niego nie przykleja.Wreszcie, jak pisał na łamach Atlantic Council Timo S. Koster, dyrektor polityki bezpieczeństwa NATO w latach 2012-2018, popis elastyczności dał podczas spotkania przywódców państw i Sojuszu z Trumpem w Brukseli w 2018 r. Koster uczestniczył w tym spotkaniu. Były – a może i następny prezydent USA – rugał wówczas przywódców Europy Zachodniej, odgrażając się, że Ameryka „pójdzie własną drogą”, jeśli kraje członkowskie nie zwiększą budżetów na obronność. Trump już w obecnej kampanii gra tą samą kartą i w przypadku zwycięstwa w listopadowych wyborach temat wróci. Biorąc pod uwagę, jak duży ciężar finansowania Ukrainy ponoszą Amerykanie, utrzymanie tej sytuacji jest dla Europy krytycznie ważne. Jak pisze Koster, Trump był wówczas nieprzejednany, nie przyjmował tłumaczeń Emmanuela Macrona czy Angeli Merkel, że takich decyzji nie podejmuje się z dnia na dzień, a poza tym wydatki członków NATO rosły od czasów Obamy.Zobacz także: Rosja mści się na Zachodzie. „Skutki uboczne, na które nikt nie ma wpływu”Koster pisze, że to właśnie Rutte uratował sytuację, rozbrajając Trumpa. Dogadał z nim poziom wydatków przez Amerykanów na pożądanym przez Europę poziomie, zostawiając Republikanowi przestrzeń, by mógł odtrąbić to jako własny sukces. Koster w rozmowie z „Politico” powiedział, że po spotkaniu z Trumpa z Rutte „zawleczka została włożona z powrotem do granatu”. Dodał, że to wtedy Rutte dorobił się przydomku „zaklinacz Trumpa”. Dogaduje się też z Bidenem, bo USA mają decydujący głos w wyborze nowego Sekretarza Generalnego i były holenderski premier zjednał sobie przychylność urzędującego obecnie prezydenta.Poglądy Marka Rutte – jak będzie przewodził nowy Sekretarz Generalny NATO?Jaki on dokładnie jest? Jakie ma poglądy? Czego się po nim spodziewać? Prezentuje centrowy światopogląd, jest wolnorynkowcem i zwolennikiem jak najmniejszego interwencjonizmu państwa, jest też gorącym orędownikiem integracji europejskiej. Do tego stopnia, że nie boi się radykalnych kroków. W sierpniu 2020 r. podczas debaty w Parlamencie Europejskim zasugerował, że Unia mogłaby zostać rozwiązana i ponownie zawiązana, tyle że bez Polski i Węgier, które jego zdaniem demontowały praworządność. Był to czas, gdy rząd PiS narażał się Unii na każdym kroku, żądając z jednej strony i odmawiając dostosowania się z drugiej. Polska reforma sądownictwa uruchomiła wiele alarmów w Europie.Inna sprawa, że polityka uwielbia ironię, bo rok później, gdy wybuchła w Holandii wspomniana afera z zasiłkami dla dzieci, tamtejsze parlamentarne dochodzenie wykazało, że w czasie rządów Rutte doszło do naruszenia podstawowych zasad praworządności. Czytaj więcej: Ukraina w NATO? Minister Sikorski: Zasłużyła [WIDEO]Rutte jako Sekretarz Generalny NATO ma szansę zapewnić Sojuszowi „trumpoodporność”. A czy uodporni go na putinizm? Co myśli o Rosji? Nie może sobie pozwolić na bycie nieprzejednanym i wykluczenie rozmów z Kremlem, dlatego też miał przewagę w ubieganiu się o to stanowisko nad kandydatami ze wschodniej Europy, którzy postulują przyjęcie ostrzejszej polityki przeciwko Rosji. Ale Rutte wie, z kim się mierzy.Rutte był jednym z polityków, którzy twardo komentowali politykę Rosji, opowiadał się za sankcjami od czasów aneksji Krymu w 2014 r. To dla niego też osobista sprawa, bo w katastrofie malezyjskiego samolotu, zestrzelonego przez Rosjan nad Ukrainą, zginęło 193 Holendrów. Holandia zresztą pozwała za to Rosję w 2020 r. Kreml wszystkiego się wypiera. Choć byłemu premierowi nie brak elastyczności, trudno posądzać Marka Rutte o skłonności proklemlowskie, jak Orbana czy Trumpa. Pomoc Ukrainie – czy NATO pozwoli zestrzeliwać rakiety?Zadaniem Marka Rutte będzie dopilnowanie realizacji ustaleń z Ukrainą, w tym wsparcia w wysokości 40 mld dol. rocznie, do tego szkoleń jej sił i koordynacji wsparcia wojskowego. Trudno zakładać, że NATO szybko wystosuje zaproszenie do członkostwa, ale Rutte będzie kładł pod nie podwaliny, bo na ostatnim szczycie w Waszyngtonie proces takiej integracji określono słowem „nieodwracalna”. W dającej się przewidzieć przyszłości Rutte będzie tu więc pełnił rolę mostu, łącznika.Z perspektywy Polski istotna byłaby kwestia pozwolenia na zestrzeliwanie rosyjskich rakiet nad terytorium Ukrainy, o co Kijów mocno zabiega. Szanse na taką zgodę są minimalne. Nawet gdyby Rutte bardzo chciał, NATO to nie folwark, decyzje podejmowane są drogą konsensusu i wymagają zgody wszystkich 32 państw członkowskich. Nadto Artykuł 5. NATO stanowi, że kraje zobowiązują się do wzajemnej obrony, ale nie wymaga od nich interwencji w przypadku państw nienależących do Sojuszu.Zobacz także: Niemieckie media: Polska zbroi się tak, jakby NATO nie byłoNiewykluczone, że najtrudniejszym zadaniem ze wszystkich będzie dokapitalizowanie NATO, a więc skłonienie członków sojuszu do zwiększenia wydatków na obronę. Modernizacja łańcucha dowodzenia, sił wojskowych i sprzętu tania nie będzie. A plany mają rozmach, bo nic mniejszego Rosji nie odstraszy, a właśnie odstraszanie jest istotnym elementem obronnym Starego Kontynentu.Siły NATO mają w założeniach liczyć 800 tys. ludzi, na trzech poziomach gotowości. W 10 dni Sojusz ma zmobilizować 100 tys. żołnierzy, 200 tys. w 20 dni, w 180 dni co najmniej pół miliona osób. Wojska mają być przygotowane do „prowadzenia operacji na lądzie, morzu, w powietrzu i kosmosie, a także cyberprzestrzeni”. Wydatki na obronność NATO – nie każdy chce płacićNATO ustanowiło cel wydatków na obronność na poziomie 2 proc. PKB. Z 32 państw 8 wciąż „nie dowozi” zobowiązań. Według szacunków Sojuszu poniżej 2 proc. PKB na obronność wydają – Chorwacja, Portugalia, Włochy, Kanada, Belgia, Luksemburg, Słowenia i Hiszpania. Najwięcej obecnie w relacji do PKB wydaje Polska.Mark Rutte może mieć utrudnione zadanie przekonania członków do zwiększenia wydatków, bo rządzona przez niego Holandia również przez wiele lat nie doskakiwała do tego pułapu.Czytaj więcej: Szczyt NATO. Stoltenberg ujawnił, jakie porozumienie podpiszą członkowieRutte z jednej strony zawsze gorąco komentował konieczność integracji obronnej Unii Europejskiej, z drugiej we własnym kraju znajdywał pilniejsze wydatki. Trzeba jednak mu oddać, że Holandia, mimo że potęgą militarną nie jest, jeśli chodzi o wsparcie Ukrainy sprzętem wojskowym, od początku napaści Rosji świeciła przykładem.Wydatki krajów członkowskich NATO na obronność w relacji do PKB. Dane za 2024 to szacunkowe wartości (Fot. NATO)Wschodnia FlankaA sprawa jest naprawdę paląca. Jak wynika z samych szacunków Sojuszu, do których dotarł „Financial Times”, na ewentualność pełnoskalowego ataku Rosji na Wschodnią Flankę Europy, NATO jest w stanie zgromadzić 5 proc. potrzebnych sił powietrznych. To jedna z największych luk w obronie Sojuszu, którą Rutte będzie musiał wypełnić.Sprawę komplikuje polityka wewnętrzna krajów członkowskich. Nawet w przypadku porażki Trumpa, Kamala Harris nie ma takiego stosunku do Europy jak Joe Biden, to dla niej bardziej odległy temat, a kampania prezydencka obojga kandydatów zasadza się w dużej mierze na rewizji polityki zagranicznej USA.Zobacz także: Wyścig wszedł w decydującą fazę. Tak Amerykanie wybierają swoich prezydentówZa rok będą wybory w kolejnym kraju będącym jednym z tzw. wielkiej czwórki NATO – w Niemczech, a obecnie wg sondaży blisko 1/3 społeczeństwa popiera skrajną prawicę, sprzeciwiającą się ponoszeniu takich nakładów na pomoc Ukrainie.Na Europie świat się nie kończy, Rutte będzie musiał nawigować politykę NATO względem Chin, która uległa zaostrzeniu po ostatnim szczycie w Waszyngtonie. Członkowie Sojuszu odrzucili deklarację Chin jako państwa neutralnego, określili je jako kraj wspierający machinę wojenną Rosji. A w regionie Indo-Pacyfiku, nie licząc zaangażowania Amerykanów, NATO nie ma wielkiej równoważni. Na ostatnim szczycie po raz kolejny nie wypaliły rozmowy o rozwoju współpracy NATO z Koreą Południową, Japonią, Australią i Nową Zelandią.Wyzwań nie brakuje, choć są odmienne niż w kadencji Stoltenberga. Z drugiej strony, kto ma pożenić wodę z ogniem, jeśli nie elastyczny polityk.