„Sto pytań do” w sobotę o godz. 20.00 w TVP Info. Wstąpiłem do PZPR właśnie po to, aby ratować i reformować gospodarkę. Wydawało mi się, że nie ma innej drogi niż przez PZPR, bo jest Wielki Brat, który nas pilnuje i nie dopuści do innych rządów – mówi Marcin Święcicki w programie „Sto pytań do”. Premiera w sobotę o godz. 20.00 w TVP Info. Marcin Święcicki od 1974 roku był członkiem Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej, w której od września 1989 roku pełnił funkcję sekretarzem Komitetu Centralnego. Uczestniczył w obradach Okrągłego Stołu po stronie rządowej. W gabinecie Tadeusza Mazowieckiego objął stanowisko ministra współpracy gospodarczej z zagranicą. Dlaczego został zaproszony do rządu? – Nie wiem, trzeba by zapytać premiera Mazowieckiego, ale już nie żyje. Jeśli mogę spekulować, to pisałem już wtedy, że reformy są potrzebne, że stary ustrój się nie nadaje. To był okres odwilży, pierejstrojki w Związku Radzieckim, więc w Polsce też można było na ten temat pisać. Doszedłem do wniosku, że gospodarka rynkowa jest jedynie dobra, a socjalistycznej już nie da się zreformować, trzeba ją zmienić. Wypowiadałem się w różnych debatach i dyskusjach, w artykułach. Zresztą cały czas miałem kontakt z Solidarnością – przechowywałem ludzi z Solidarności w czasie stanu wojennego, przekazywałem rozmaite materiały kolegom ekonomistom ze związku. Oni znali mnie i moje poglądy, udzielili mi poparcia w wyborach do Sejmu kontraktowego – mówi Święcicki. Część miejsc była wówczas zarezerwowana dla przedstawicieli PZPR, którzy musieli zebrać trzy tysiące podpisów, aby kandydować. – Zebrałem te podpisy i startowałem z miejsca zarezerwowanego dla PZPR, ale miałem siedmiu kontrkandydatów. Solidarność mnie poparła, tak jak szereg innych osób, w których widziała potencjał na reformatorów. I może dlatego mnie poproszono (do rządu – red.) – mówi Święcicki. Czytaj także: „Kajdanki z tyłu, rozbieranie, brak jedzenia”. Arkadiusz Szczurek o zatrzymaniach za rządów PiS„Pomyliłem się”W rządzie Tadeusza Mazowieckiego gość „Stu pytań do” negocjował umorzenie polskich długów wobec ZSRR o wartości 9,2 mld dolarów. Misja zakończyła się powodzeniem. – Stan gospodarki był opłakany, we wszystkich krajach socjalistycznych ten system się nie sprawdził. Było źle, niedobrze, ale w Polsce było najgorzej. Byliśmy jedynym krajem, który był zbankrutowany, od 1981 roku nie obsługiwał swojego zadłużenia. Inflacja była rekordowa, dochodziła do poziomu 30 proc. miesięcznie, dochód narodowy w 1988 roku był niższy niż w 1979. Polska miała zadłużenie, byliśmy winni krajom zachodnim 40 mld dolarów, ale był też dług wobec ZSRR: 9 mld dolarów. Ja się zajmowałem tym drugim długiem – opowiada polityk. Jak dodaje, „radziecki dług udało się całkowicie spłacić w tym jednym, ciężkim, 1990 roku, trudnym roku transformacji”. – Myśmy mieli go spłacać od 1 stycznia 1991 roku. Tymczasem w 1990 roku udało się uzyskać taką nadwyżkę w handlu zagranicznym, z eksportu naszych maszyn, dźwigów, żuków, że ona kompensowała całkowicie nasze długi rublowe i dolarowe z okresu PZPR. I ten dług radziecki zupełnie zniknął. Rosjanie byli w szoku – opowiada. Jarosław J. Szczepański z Resetu Obywatelskiego zapytał, jak się czuł w rządzie Mazowieckiego jako przedstawiciel strony PZPR. – Wstąpiłem do PZPR właśnie po to, aby ratować i reformować gospodarkę. Wydawało mi się, że nie ma innej drogi niż przez PZPR, bo jest Wielki Brat, który nas pilnuje i nie dopuści do innych rządów. Tu się, na szczęście, pomyliłem, ale wtedy wydawało mi się, że całe życie spędzę w takim ustroju – wszystkie poprzednie próby reformowania socjalizmu były nieefektywne, nie zdawały egzaminu, a tu naprawdę pojawiła się realna, autentyczna szansa przestawienia gospodarki na zdrowe tory. Czułem się, jakbyśmy wykonywali misję ratowania kraju, gospodarki, robienia pionierskiej transformacji. Polska była pierwszym krajem, który się wyrwał z tego gorsetu ideologicznego komunistycznego na świecie – podsumowuje Święcicki. Czytaj także: „Sprowokował mnie Lech Kaczyński”. Tomasz Raczek o kulisach wyznania, że jest gejem