„Czy państwo stanie na wysokości zadania?” – Po powodzi spodziewamy się nie tąpnięcia w gospodarce, lecz wzrostu PKB – powiedział w programie „Niebezpieczne związki” na antenie TVP Info ekonomista Jan Oleszczuk-Zygmuntowski.Zobacz także: Zaniżona liczba ofiar powodzi? Uwaga, to dezinformacja! – To trochę upiorne, że dzieje się kataklizm, a PKB rośnie. Po powodzi spodziewamy się nie tąpnięcia w gospodarce, lecz wzrostu PKB. Klasycznie w ekonomii mówimy, że wystarczy szyby powybijać i trzeba wstawić nowe – powiedział gość „Niebezpiecznych związków” Jan Oleszczuk-Zygmuntowski. – Pytanie jest, czy mamy tylu planistów, którzy na powrót zaplanują, jak te miasta zrobić, na przykład unikając terenów zalewowych. Po drugiej wojnie światowej, chociaż mieliśmy ogromne straty w ludziach, w kapitale ludzkim, to jednak udało się uzbierać ludzi, którzy nam odbudowali nie tylko stolicę. Chodzi więc o to, by zebrać właściwych ludzi i nadać im tę misję. Chodzi o to, żeby do tych miast zrujnowanych powodzią ściągnąć ekipy budowlane, które zajmą się likwidacją szkód i odbudową. Raczej nas na to stać. Pytanie brzmi tylko, czy będziemy w stanie tak skoordynować te wszystkie wysiłki pod wodzą państwa, które finansuje, koordynuje i zarządza tym procesem – dodał ekonomista.Zobacz także: Zaniżona liczba ofiar powodzi? Uwaga, to dezinformacja!„Każdy sobie rzepkę skrobie” – Jeśli chodzi o finansowanie, to padły bardzo ważne słowa, że to częściowo będą środki europejskie, czyli przesunięte z Funduszu Spójności. Więc finansowanie jest zabezpieczone. Teraz właściwe pytanie brzmi, czy państwo stanie na wysokości zadania, żeby skoordynować te wysiłki. Żeby nie było tak, że „każdy sobie rzepkę skrobie”, bo, niestety, to się skończy tym, że będzie znów niska odporność i kolejne potencjalne zagrożenia mogą w nas uderzyć – stwierdził Oleszczuk-Zygmuntowski. – To są też, niestety, procesy i urzędnicy. Ale zobaczmy - COVID, inwazja Rosji na Ukrainie, teraz ta powódź. Co dwa lata powtarza się ostatnio zdarzenie katastroficzne. Polki i Polacy ruszają pomagać. Klasycznie my w ekonomii wmawialiśmy ludziom, że jest homo oeconomicus, że każdy dba o swoje. To bzdury. Ludzie mają naturalną tendencję, żeby sobie pomagać. Jednak ludzie się wypalają i wtedy pojawia się pytanie, gdzie jest obrona cywilna, gdzie jest straż, gdzie są planiści. Więc instytucje państwa muszą pomóc nam te nasze wspólne wysiłki zorganizować – dodał gość „Niebezpiecznych związków”.Zobacz także: Sejm powołał speckomisję. Zajmie się usuwaniem skutków powodzi