Walczą dwie skłócone frakcje kartelu. Około 70 osób zginęło w ciągu ostatnich 12 dni w meksykańskim stanie Sinaloa. Powodem są starcia między zwaśnionymi frakcjami kartelu narkotykowego. Konflikt zaostrzył się po aresztowaniu w USA lidera jednej z nich, Ismaela „El Mayo” Zambady. Tylko w sobotę w walkach między gangami i strzelaninach z udziałem policji zginęło około 10 osób.Miejscowe władze informowały w piątek o co najmniej 53 ofiarach śmiertelnych i 51 osobach zaginionych. Gubernator stanu Sinaloa Ruben Rocha Moya ogłosił, że zatrzymano ponad 40 osób.Według komentatorów za najnowszą falą przemocy stoją porachunki pomiędzy dwiema frakcjami potężnego kartelu Sinaloa, którym kiedyś kierował baron narkotykowy Joaquin „El Chapo” Guzman. Przestępca odsiaduje w USA wyrok dożywotniego więzienia.Meksyk oskarża USAInny gangster, „El Mayo”, który został aresztowany w lipcu, twierdzi, że został uprowadzony i sprowadzony do USA wbrew swojej woli przez syna „El Chapo”, Joaquina Guzmana Lopeza, lidera frakcji nazywanej „Los Chapitos”.Prezydent Meksyku Andres Manuel Lopez Obrador stwierdził, że Stany Zjednoczone ponoszą część odpowiedzialności za falę przemocy w stanie Sinaloa ze względu na ich udział w operacji zakończonej zatrzymaniem „El Mayo”.Oskarżenia Lopeza Obradora odrzucił w sobotę ambasador USA w Meksyku Ken Salazar. „To, co widzimy w Sinaloa, to nie wina Stanów Zjednoczonych” – powiedział.CZYTAJ TEŻ: Francja wreszcie ma nowy rząd. Manifestacje w całym kraju