Kataklizm nawiedził Polskę nie tylko 1997 roku. Kataklizm z 1997 roku przeszedł do historii jako Powódź Tysiąclecia. Obecną sytuację powodziową porównuje się do tamtych dramatycznych wydarzeń. Zapomina się przy tym o podobnej tragicznej powodzi z 2010 roku, która pochłonęła 25 istnień. Doszło do niej ledwie kilka tygodni po katastrofie smoleńskiej. Katastrofa smoleńska była gigantycznym wstrząsem. Wkrótce po niej doszło do kolejnych niezwykle dramatycznych wydarzeń. Rozpoczęło się od ulew w nocy z 14 na 15 maja 2010 roku. Intensywne deszcze trwały do 18 maja. Wisła i Odra oraz ich dopływy szybko przekroczyły stany alarmowe.Mieszkańcy miast szczególnie dotkniętych podczas powodzi z 1997 roku – między innymi Wodzisławia Śląskiego czy Raciborza – z przerażeniem obserwowali odczyty drogowskazów. Portal Onet przypomina, że w Opolu szybko przeniesiono 100 tysięcy książek w bibliotece uniwersyteckiej, żeby uniknąć powtórki z poprzedniej powodzi.Ówczesne systemy przeciwpowodziowe nie były w stanie poradzić sobie w milionami ton nadprogramowej wody. Zalane zostały między innymi Czechowice-Dziedzice, Chełm Śląski, Oświęcim, Kraków, gdzie woda przerwała wał powodziowy i Sandomierz.Wały przeciwpowodziowe nie wytrzymały również naporu na Wiśle i jej dorzeczu w województwie mazowieckim (Świniary). W gminie Gąbin następnie celowo wysadzono wały, żeby skierować wodę z powrotem do Wisły. Wały nie poradziły sobie także w województwie lubelskim (gmina Wilków), podkarpackim (Tarnobrzeg) i mazowieckim (Świniary).Kraków pod wodąSzczególnie groźna sytuacja była w Krakowie. W kulminacyjnym momencie poziom wody na Wiśle na Bielanach wyniósł 957 cm, podczas gdy poziom alarmowy wyznaczono na 450 cm. Był to najwyższy poziom wody w tym miejscu od 40 lat. Zagrożenie pojawiło się też na Odrze. W dorzeczu tych rzek i na nich samych w wielu miejscach woda przerwała wały, lub nastąpiło ich przesiąknięcie. Problemem były również osuwiska ziemi będące efektem powodzi, których odnotowano ponad 1300, najwięcej w Małopolsce.Zanim uporano się ze zniszczeniami intensywne opady deszczu w dniach 1-2 czerwca doprowadziły do kolejnego przekroczenia alarmowych stanów wód w dorzeczu górnej Wisły i Odry. Południowa część Małopolski i Podkarpaciu ponownie znalazły się pod wodą.Wały nie wytrzymały również w województwie w województwie małopolskim (gmina Szczurowa i gmina Szczucin), podkarpackim (Tarnobrzeg), świętokrzyskim (gmina Tarłów), lubelskim (gminy Wilków i Janowiec).Powódź 2010 - bilansNa skutek powodzi w 2010 roku straty poniosło 811 gmin i 60 tysięcy osób, zalanych zostało 680 tysięcy hektarów. Służby ewakuowały ponad 30 tysięcy osób. Niestety, 25 osób poniosło śmierć, zaś kilkadziesiąt zostało rannych. Tysiące straciły dorobek życia.Powódź oznaczała też wymierne straty dla gospodarki. Oszacowano je na 10 miliardów złotych. Tylko w województwie śląskim na 4 dni zamknięto fabrykę Fiata w Tychach, gdyż – jak przypomina „Dziennik Zachodni” – nie dojechały zamówione szyby z Sandomierza. Z kolei kopalnia Silesia w Czechowicach-Dziedzicach przez blisko tydzień wstrzymała wydobycie węgla, zabezpieczano kopalnie przed powodzią.Te dramatyczne wydarzenia były sprawdzianem dla infrastruktury przeciwpowodziowej. Miasta w dorzeczu górnej Odry w dużej mierze pomógł uchronić nowo wybudowany polder Buków, który w swoim szczytowym momencie przyjął 54 milionów metrów sześciennych wody, co odpowiada połowie objętości jeziora Łebsko, trzeciego największego pod względem powierzchni jeziora w naszym kraju.Tragiczne wydarzenia z 1997 i 2010 roku pomogły władzom i służbom zdobyć doświadczenie, które ma zaprocentować w walce z obecną powodzią. Miliardy złotych wydane między innymi na zbiorniki retencyjne, wszelkie nakłady będą rozliczane, gdy służby uporają się z obecnym kataklizmem.Czytaj więcej: Pomoc dla powodzian. Zbiórki w kraju i poza granicami