Kręcony na Białorusi. Białoruskie państwowe studio filmowe planuje kręcić – jak podkreśla – „dość ciekawy film” o rosyjskiej agresji na Ukrainę. W ten sposób reżim Alaksandra Łukaszenki planuje wzmocnić „przyjaźń między dwoma państwami”. – Zamierzamy nakręcić dość ciekawy film o wydarzeniach specjalnej operacji wojskowej. Jestem pewien, że będziemy kręcić go na Białorusi, w naszym studiu filmowym: jeziora, 90 hektarów lasów, wioski, umocnienia wojskowe – to wszystko wchodzi do naszej struktury – pochwalił się dyrektor generalny Biełaruśfilmu Juryj Alaksiej, cytowany przez Biełsat.Według niego priorytetem białoruskiego filmu jest wejście na rosyjskie ekrany, bo „obecnie trzeba promować wspólne kino”.Tymczasem Międzynarodowy Festiwal Filmowy w Toronto zrezygnował z pokazania filmu „Rosjanie na wojnie” – poinformowali organizatorzy w czwartkowym komunikacie, jako przyczynę wskazując niesprecyzowane zagrożenia. Przeciw pokazom zaprotestowały organizacje ukraińskie.Rosyjska narracjaFilm dokumentalny zrealizowany w koprodukcji kanadyjsko-francuskiej przez Anastazję Trofimową był niedawno pokazywany na festiwalu w Wenecji, jego północnoamerykańska premiera miała odbyć się w piątek właśnie podczas TIFF. Film opowiada o utracie złudzeń przez rosyjskich żołnierzy, kiedy dowiadują się, że wersja wydarzeń przekazywana im w Rosji jest fałszywa.Kiedy zaczęły się protesty przeciw pokazowi filmu w Toronto, Trofimowa oświadczyła, że film nie jest propagandowy, został zrealizowany bez zgody rosyjskiego rządu, co naraża ją na zarzuty karne, a ona sama uważa, że napaść Rosji na Ukrainę jest nielegalna.Wcześniej w czwartek Kongres Ukraińców w Kanadzie wezwał zarząd TIFF do złożenia rezygnacji i zwrócił się do kanadyjskich władz o przeprowadzenie dochodzenia, czy planowany pokaz filmu nie narusza przepisów Kodeksu karnego zakazujących promowania ludobójstwa.Czytaj więcej: „Białoruski YouTube” tylko co ruszył, a Łukaszenka już odtrąbił sukces