Artysta zmarł w 2016 roku. W ubiegłą niedzielę magazyn „The New York Times” (NYT) opublikował materiał dotyczący dziewięciogodzinnego dokumentu Netfliksa poświęconego Prince'owi, który wciąż nie doczekał się premiery. Znalazły się w nim oskarżenia pod adresem artysty zarzucające mu przemoc fizyczną i emocjonalną. Sprawę komentują teraz firmy zarządzające spuścizną zmarłego w 2016 roku muzyka. „Ci, którzy są odpowiedzialni za realizację życzeń Prince'a, powinni uhonorować jego kreatywność i geniusz. Pracujemy nad rozwiązaniem kwestii związanych z dokumentem, aby historia artysty mogła zostać opowiedziana w sposób zgodny z faktami i nie wprowadzała w błąd, ani nie robiła sensacji z jego życia. Z niecierpliwością czekamy na dalsze dzielenie się darami Prince'a oraz świętowanie jego głębokiego i trwałego wpływu na świat” – oświadczyły firmy Primary Wave Music oraz Prince Legacy w odpowiedzi na doniesienia o dokumencie Netfliksa.Artysta zostawił żonę samąMowa o dziewięciogodzinnym dokumencie autorstwa twórcy „O.J.: Made in America”, Ezry Edelmana. Filmowiec przeprowadził do niego wywiady z byłymi współpracownikami Prince'a, jego kochankami i przyjaciółmi. W wielu z nich znalazły się zarzuty przeciwko muzykowi, dotyczące przemocy fizycznej i emocjonalnej.Według artykułu „NYT” wspomniany dokument czeka na premierę od blisko pięciu lat. W tekście opisywane są szczegółowo przepychanki producentów filmu oraz spadkobierców Prince'a mające na celu doprowadzenie do premiery na Netfliksie. Kością niezgody jest m.in. wywiad z byłą kochanką Prince'a, Jill Jones, która opowiedziała o nocy, w trakcie której muzyk miał ją wielokrotnie spoliczkować i uderzyć w twarz. W innej rozmowie Susannah Melvoin, z którą również związany był Prince, twierdzi, że muzyk monitorował jej rozmowy telefoniczne, zamknął ją w domu i próbował rozdzielić z siostrą. Z kolei była żona Prince'a, Mayte Garcia, opowiedziała o tym, że artysta zostawił ją całkiem samą, gdy zmarło ich dziecko.Jak relacjonuje The Hollywood Reporter, z innych wywiadów wyłania się obraz człowieka, który lubił mieć wszystko pod kontrolą. Autorzy dokumentu zdradzają również, że Prince w młodym wieku był molestowany seksualnie. Pojawia się jednak wiele pozytywnych wspomnień, co sprawiło, że dla Edelmana był to jeden z najtrudniejszych projektów w karierze. – Jak powiedzieć prawdę o kimś, kto był zupełnie innym człowiekiem w zależności od tego, kto o nim opowiada? – zastanawia się reżyser. Netflix wspiera Edelmana, nie ukrywa jednak, że pozostaje wiele ważnych problemów związanych z kwestią umowy ze spadkobiercami Prince'a, które powstrzymują produkcję od premiery.Czytaj też: Katowice uhonorowały Krzysztofa Respondka. „Jego żarty bawiły nas do łez”