Mieszkańcy podhalańskiego Lasku proszą o ekrany akustyczne. Szansa na nie jest, ale nie wcześniej niż za rok. Nowa droga do Tatr dla mieszkańców podhalańskiej Klikuszowej okazała się zbawieniem. Góralom z położonego kilkaset metrów dalej Lasku przysporzyła za to zmartwień. Mieszkańcy skarżą się na ciągły hałas, który towarzyszy im, odkąd kilka dni temu otwarto nową zakopiankę. Dwupasmowa droga położona jest w tym miejscu na wysokim wiadukcie, a huk z niego niesie się dzień i noc – donosi Onet. Miała być nowa jakość, skończyło się udręką. Mieszkańcy podhalańskiej wsi Klikuszowa odetchnęli po otwarciu nowej zakopianki: nareszcie uwolnili się od ogromnego ruchu, spalin i korków, zwłaszcza w sezonie. Rozpaczają za to ich sąsiedzi z Lasku. Ludzie, którzy do tej pory cieszyli się ciszą, teraz są przytłoczeni niekończącym się hukiem z przejeżdżających nad ich głowami samochodów. Lokalna społeczność jest zdeterminowana, aby walczyć o swoje prawa do spokoju – czytamy w Onecie. Wszystkiemu winny wysoki wiadukt. Projektanci trasy przekonują, że dźwięki z niego nie powinny przenosić się na dół. Okazuje się to tylko teorią. W praktyce mieszkańcy skarżą się na duży hałas. – Mieliśmy tu taką fajną, cichą okolicę. Spokojna wieś to była. A teraz? Człowiek dzień i noc słucha tylko huku. Huku i pisku opon. Spać się nie da. Czy okno zamknięte, czy otwarte, wszystko słychać – tłumaczy góralka i dodaje, że pierwszą noc po otwarciu nowej drogi przepłakała. – Położyłam się i myślałam, że się po chwili do tego huku przyzwyczaję. Ale nie. Po godzinie zaczęłam płakać. Zrozumiałam, na co mi przyszło pod koniec życia we własnym domu. Już się od tego nie uwolnimy – podkreśla. Proszą o ekrany dźwiękowe. Drogowcy mówią: jeszcze nie terazMieszkańcy Lasku jedyny ratunek widzą w montażu ekranów akustycznych. Zdesperowani ludzie już kilka miesięcy odkryli, że projekt w ogóle nie przewidywał ich w tym miejscu. Okazało się, że nie było to niedopatrzenie, lecz świadoma decyzja projektantów, którzy nie chcieli zasłaniać malowniczych widoków na Tatry. Poza tym – teoretycznie – hałas z drogi miał nie docierać do wsi, tylko rozchodzić się na boki. Prośby wsi o ekrany spotkały się z biurokratyczną odpowiedzią Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad, która wskazuje na konieczność przeprowadzenia badań hałasu. Urzędnicy nie powiedzieli, co prawda „nie” ekranom, ale ich ustawienie mogłoby nastąpić nie wcześniej niż za rok. Drogowcy tłumaczą się przepisami i mówią, że jeśli badania ewentualnie wykażą podwyższony poziom hałasu, krakowskie GDDKiA poszuka pieniędzy i ogłosi przetarg na instalację ekranów na wiadukcie. To potrwa, tymczasem mieszkańcy chcą rozwiązania problemu już teraz. Kierowcy zadowoleni, mieszkańcy są wściekli– Nas to nie obchodzi, czy ekrany będą estetyczne, czy nie – mówi wyraźnie zirytowany kolejny z sąsiadów wiaduktu. — Mieliśmy tu zawsze ciszę i spokój. Nikt z nas nie protestował przeciwko budowie tej nowej drogi. W Lasku nie było protestów, bo jej mieszkańcy są odpowiedzialni. Wiedzieli, że ta droga jest potrzebna mieszkańcom całej Polski. Ale niechże się ktoś zlituje! Kierowcy z całej Polski mają świetne warunki do jazdy, ale dlaczego naszym kosztem? Jest XXI wiek. Da się ten hałas, jeśli nie wyeliminować, to zmniejszyć. Te ekrany akustyczne muszą tu stanąć natychmiast! Na drogę poszedł miliard złotych, wiec na te bariery też się muszą zaleźć pieniądze. Mieliśmy tu ciszę i spokój, więc nie chcemy nic więcej jak tylko tyle, by ten stan wrócił. W imię czego nasza wioska ma cierpieć, by reszta Polski miała piękne widoki! Zresztą ten argument jest idiotyczny. Ekrany zatrzymujące dźwięk mogą być przecież przezroczyste – relacjonuje Onet. Nowa zakopianka formalnie jest zwykłą drogą krajową. To oznacza, że odległości od najbliższych zabudowań są mniejsze niż na trasie ekspresowej. Droga ma w tej chwili ograniczenie prędkości do 70 kilometrów na godzinę. Po zakończeniu wszystkich prac na odcinku maksymalna dozwolona prędkość wzrośnie jednak do 100 kilometrów na godzinę. Trasa jest jednak na tyle dobra, że już dzisiaj wielu kierowców jeździ nią nawet 130-140 kilometrów na godzinę, co dodatkowo zwiększa hałas. CZYTAJ TEŻ: Waży kilogram i mieści w kieszeni munduru. Polski dron zaskoczył w Kielcach