Wiceprezydent UEFA zabrał głos. Zbigniew Boniek zabrał głos w sprawie śledztwa prokuratury dotyczącego nieprawidłowości przy zawarciu umowy sponsorskiej przez PZPN. „Nie ma tu sensacji, ani ukrywania czegokolwiek, jest polityka i nic poza tym” – pisze wiceprezydent UEFA w oświadczeniu przesłanym TVP Sport. Zbigniew Boniek oświadczenie przesłał do redakcji TVPSPORT.PL. Chodzi o zarzut w sprawie dotyczącej niegospodarności przy zawieraniu umów sponsorskich w Polskim Związku Piłki Nożnej. Jak pisaliśmy wcześniej – sprawa dotyczy umowy, na podstawie której jeden z działaczy otrzymał prowizję za pozyskanego sponsora. Śledztwo prowadzi szczecińska prokuratura. Zaangażowane w nie było także CBA.Boniek sam zgłosił się do prowadzącej śledztwo prokuratury w Szczecinie. W oświadczeniu zaprzecza, aby „unikał czy kiedykolwiek lękał się sprawy, w której w dniu 2.09.2024 r. został przesłuchany w Zamiejscowym Wydziale Prokuratury Krajowej w Szczecinie”. „Mój stosunek do tej szytej politycznie sprawy i moja krytyczna ocena wszystkich podejmowanych w niej działań organów ścigania za poprzedniej władzy nigdy i dla nikogo nie była tajemnicą. Co więcej, po zmianie władzy w Polsce, osobiście i za pośrednictwem pełnomocnika prosiłem o wyznaczenie dla mnie terminu przesłuchania. Deklarowałem gotowość i otwartość uczestniczenia w niej. Przede wszystkim z tej racji, że trwa ona już ponad cztery lata – a dotyczy zdarzeń sprzed 10 lat” – pisze Zbigniew Boniek i podkreśla, że „sprawa ta szkodzi medialnie i zawodowo osobie, która jest według mnie krystaliczna i do której miałem i mam pełne zaufanie, tj. Maćkowi Sawickiemu, byłemu sekretarzowi PZPN”. Podkreślił, że skierował pismo do Prokuratora Krajowego Dariusza Korneluka, w którym poprosił o nadzór nad tą sprawą. „Gdyż prowadzą ją prokuratorzy awansowani za poprzedniej władzy, którzy wcześniej według informacji, jakie docierały do mnie, działali nadgorliwie. Ze sprawy wypływały nieprawdziwe informacje do prawicowych mediów. Finalnie ówcześnie za moje krytyczne wypowiedzi dotyczące PiS-u, stałem się obiektem ataków medialnych prawicowych mediów oraz działań CBA, która w sprawie politycznej na zlecenie prokuratorów ze Szczecina rozpoczęła przeszukania i szukanie haków w PZPN. Wszystko to miało osłabić moją pozycję” – czytamy w oświadczeniu. Dalej Boniek zaprzecza też doniesieniom dotyczącym jego przesłuchania. „Nie jest prawdą, że odmówiłem składania wyjaśnień. Wpływ na ich treść miał natomiast fakt, że poinformowano mnie na wstępie, że dopiero od 16.09.2024 r. mogę zobaczyć cokolwiek z akt – taki rzekomo jest plan śledztwa. Aby uniknąć późniejszych wątpliwości czy niedomówień, mój adwokat wniósł o nagrywanie czynności, na co prokuratorzy nie wyrazili zgody. Dla mnie rzeczą oczywistą jest, że jak się stawia zarzut, to trzeba pokazać dowody – w Polsce w tej sprawie odbywa się to inaczej. Nie mnie za to winić” – napisał i podkreślił, że ma bardzo dużo do powiedzenia. Wiceprezes UEFA w oświadczeniu wyjaśnia szczegóły sprawy: „Szkoda według zarzutu – budowana przez osiem lat – miała wynieść 1 mln 16 tysięcy złotych. Ta kwota ustalona została dowolnie. Nie tylko PZPN nie stracił ani złotówki, ale celowo przyjęto taką kwotę, aby minimalnie przekraczała ustawowy próg, a to po to, aby móc postawić poważniejszy zarzut. Związek zarobił w związku z rzeczoną umową blisko 20 mln złotych, a gdyby nie kwestionowana obecnie prowizja i to niższa od rynkowej, nie byłoby ani tych środków, ani tego sponsora. Więcej, dzięki tej umowie i jej konstrukcji inny podmiot, który mógłby rościć prawo do wyższej prowizji i finalnie więcej związek kosztować, otrzymał znacznie mniej, a sumarycznie PZPN zyskał. Sprawa była od początku badana i opiniowana przez prawników związku, komisje rewizyjne i inne organy, które nie dopatrzyły się żadnych nieprawidłowości”. „Sprawa dotyczy podmiotu prawa prywatnego. Nie dość, że nie powinna zajmować się nią żadna prokuratura, a gdyby ktoś złożył zawiadomienie, co w sprawie nigdy się nie wydarzyło, to zajmowałaby się nią zamiast szczecińskiego wydziału Prokuratury Krajowej do spraw przestępczości zorganizowanej, to co najwyżej podrzędna jednostka Prokuratury Rejonowej w Warszawie, a zamiast agentów CBA, policjanci z właściwej Komendy Policji. Zapewniam, że skończono by tę sprawę w cztery tygodnie umorzeniem, zamiast w cztery lata z bólem urodzonym zarzutem. Mój mecenas, ale i każdy, kto zna tę sprawę od środka, jest podobnego zdania. Zresztą, ile może trwać badanie jednej umowy. Jeżeli badanie jednej umowy trwa cztery lata i robią to prokuratorzy, a nie specjaliści czy biegli, to oczywistym jest, że szuka się czegoś na siłę. Myślę, że cała ta sprawa i udział w niej CBA i Prokuratury za rządów PiS kosztowało już miliony i dość wydano publicznych środków, których nikt podatnikom nie odda. Sprawa ta powinna zostać naświetlona przez Zespół Prokuratorów do zbadania wszczynanych i prowadzonych przez prokuraturę za rządów PiS tzw. spraw medialnych, którą w ubiegłym miesiącu powołał Prokurator Krajowy Dariusz Korneluk” – oświadczył Boniek. Na koniec zaapelował: „Zachowajcie Państwo cierpliwość, niebawem sprawę wyjaśnię merytorycznie. Nie ma tu sensacji, ani ukrywania czegokolwiek, jest polityka i nic poza tym”. Czytaj także: Zbigniew Boniek usłyszał prokuratorskie zarzuty. W tle umowy sponsorskie PZPNWcześniej rzecznik Prokuratury Krajowej Przemysław Nowak powiedział Polskiemu Radiu, że Boniek jest podejrzany o to, że zawarł umowę sponsorską „nadużywając przysługujących mu uprawnień w zakresie negocjowania umów i niedopełnienia obowiązków w zakresie dbałości o mienie PZPN”. W sprawie podejrzanych jest także sześć innych osób.