Sąd aresztował zaocznie trzy osoby. Polscy śledczy chcą ścigać funkcjonariuszy z Białorusi odpowiedzialnych za uprowadzenie samolotu, którym leciał białoruski opozycjonista Roman Protasiewicz. O ustaleniach prokuratury w tej sprawie pisze „Gazeta Wyborcza”. To m.in. dowodzący akcją oficer białoruskich służb specjalnych i kontroler z lotniska w Mińsku. Do uprowadzenia zarejestrowanego w Polsce samolotu lecącego z Aten do Wilna doszło 23 maja 2021 r. Po przekroczeniu granicy ukraińsko-białoruskiej załoga otrzymała od kontroli lotów w Mińsku informację, że na pokładzie znajduje się ładunek wybuchowy. Decyzję o lądowaniu w Mińsku podjął pilot samolotu Ryanair. Rzeczywistym celem operacji było wymuszenie lądowania oraz zatrzymanie opozycjonisty Romana Protasiewicza i jego partnerki. Informacja o ładunku wybuchowym została spreparowana przez białoruskie służby specjalne. Z ustaleń dziennika wynika, że w środę Sąd Okręgowy w Warszawie aresztował zaocznie trzech odpowiedzialnych za całą akcję Białorusinów. Dzięki temu możliwe będzie między innymi wystawienie międzynarodowych listów gończych.Polskim śledczym w zebraniu dowodów w tej sprawie pomógł 42-letni kontroler lotów, który po porwaniu samolotu uciekł do Polski. To właśnie on wyjawił prokuraturze szczegóły operacji białoruskich służb.Z ustaleń Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego oraz Mazowieckiego Wydziału Zamiejscowego Departamentu ds. Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji Prokuratury Krajowej w Warszawie wynika, że głównymi podejrzanymi w sprawie są: ówczesny Dyrektor Generalny Belaeronavigatsia Leonid Ch., nadzorca sali ACC (służby kontroli obszaru lotniczego) w Mińsku Yevgenij T., a także kierujący operacją funkcjonariusz białoruskich służb specjalnych – Andrey A. M. Roman ProtasiewiczRoman Protasiewicz to urodzony w 1995 r. białoruski dziennikarz i bloger. Działalność opozycyjną zaczął już jako nastolatek.Protasiewicz do jesieni 2020 r. był jednym z redaktorów kanału Nexta w Telegramie. To jeden z nielicznych niezależnych kanałów informacyjnych na Białorusi i zarazem najpopularniejszy białoruski kanał w Telegramie. Dziennikarz współpracował także z kanałem „Białoruś mózgu” (Biełaruś gołownogo mozga). Działalność obu mediów białoruskie władze uznały za ekstremistyczną.W 2019 r. Roman Protasiewicz, w obawie przed represjami, przeniósł się z Białorusi do Polski, zaś jesienią 2020 r. przeprowadził się na Litwę. To właśnie do tego kraju wracał, gdy samolot, na którego był pokładzie, został zatrzymany pod pretekstem umieszczonej w nim bomby.Zobacz także: Polacy na Litwie mieszkają w „ślepej kiszce”. „Baćki nie trzeba się bać”