Poznaliśmy zaktualizowany Krajowy Plan na rzecz Energii i Klimatu. Poznaliśmy nowe zapisy Krajowego Planu na rzecz Energii i Klimatu (KPEiK). W piątek rozpoczną się jego wstępne konsultacje. Dzięki nim transformacja energetyczna Polski ma znacznie przyspieszyć. Do 2030 roku udział odnawialnych źródeł energii (OZE) w zużyciu energii elektrycznej w Polsce ma osiągnąć poziom 32,6 proc. Cała transformacja ma kosztować blisko 800 mld złotych – przekazał resort na spotkaniu z ministrą Pauliną Hennig-Kloską. – Brak transformacji jest bardziej kosztowny niż jej przeprowadzenie – podkreśla ministra klimatu i środowiska. Dlatego, według Hennig-Kloski, zaprezentowana w czwartek najnowsza wersja Krajowego Planu na rzecz Energii i Klimatu to dokument strategiczny dla rozwoju kraju. Składa się na niego sześć załączników, gdzie na 600 stronach szczegółowo opisano plany na najbliższych siedem lat, a nawet więcej – bowiem część prognoz wybiega do 2040 roku. Zapisy KPEiK dotyczące OZEJak zapisano w dokumencie, w 2030 roku produkcja energii elektrycznej z odnawialnych źródeł energii ma osiągnąć w Polsce poziom 56,1 procent. To więcej niż obecne kierownictwo resortu przyjmowało jeszcze w poprzedniej wersji Planu z marca 2024 roku – wówczas było to 50,1 proc.Jak mamy to osiągnąć? Do większego przyrostu produkcji energii elektrycznej z OZE w największym stopniu przyczyniać się będą elektrownie wiatrowe na lądzie o mocy zainstalowanej około 15,8 GW (obecnie to około 10 GW) oraz ponad 29 GW mocy w fotowoltaice (obecnie to ponad 16,5 GW).Całościowy udział OZE w zużyciu energii elektrycznej w Polsce (tu wlicza się także zużycie energii w ciepłownictwie czy uzależnionym od paliw kopalnych transporcie) w 2030 roku ma osiągnąć poziom 32,6 proc. – to również więcej niż w ostatniej wersji dokumentu z marca tego roku (29,8 proc.).Zobacz także: Rusza program Mój Prąd 6.0. Już można składać wnioski [WIDEO]„Zielony kompas dla Polski”Warto zaznaczyć, że zaktualizowane plany bazują na scenariuszu WAM (with additional measures – przy użyciu dodatkowych środków), czyli ambitniejszych założeniach. Wcześniejsze, marcowe projekcje pochodziły ze scenariusza WEM (with existing measures – przy wykorzystaniu obecnych możliwości), czyli na podstawie istniejących już polityk i programów rządu.Jak tłumaczyła Hennig-Kloska, ostateczna wersja Krajowego Planu na rzecz Energii i Klimatu, która trafi do Komisji Europejskiej, będzie zawierała oba scenariusze. – To pokazanie minimum i maksimum tego, co możemy zrobić – mówiła ministra. Jak oceniła, dokument stanowi „zielony kompas dla Polski”. Jest co konsultować Wypracowanie konsensusu może potrwać długie tygodnie. W piątek w resorcie klimatu ruszają wstępne konsultacje, do których zaproszono 70 organizacji społecznych, w tym związki zawodowe (także górników), organizacje ekologiczne i branżowe. Ostateczna wersja KPEiK trafi do Komisji Europejskiej na przełomie 2024 i 2025 roku – ustalił portal tvp.info.Jak zakłada resort, w porównaniu z 1990 rokiem, do 2030 roku emisja gazów cieplarnianych w całej gospodarce ma zostać zredukowana o 50,4 proc. I choć unijny cel to 55 proc., to na razie nikt nie robi złudzeń, że uda się go osiągnąć. – Wynika to z zapóźnień kraju w transformacji, uzależnienia od węgla i tej ilości pracy, którą mamy do wykonania – mówiła wiceministra Urszula Zielińska. Zobacz także: Górnicy i energetycy planują protest. „Tu chodzi o bezpieczeństwo kraju”Priorytetem walka ze smogiemPowyżej europejskiego celu ma plasować się redukcja części krajowych emisji gazów cieplarnianych, które nie są objęte unijnym systemem ETS. W dokumencie zapisano, że będzie to 18,2 proc. w stosunku do 2005 roku. Redukcja pyłu PM2,5, który zdaniem WHO jest najbardziej szkodliwy dla człowieka spośród wszystkich zanieczyszczeń atmosferycznych, ma osiągnąć poziom 66 proc. (w ambitniejszym scenariuszu WAM). Blisko 800 mld na transformację energetyczną do 2030 r. Jak wyliczono, nowy Krajowy Plan oznacza wydatki rzędu 792 mld zł na inwestycje w transformację do 2030 roku. Z kolei realizacja wspomnianego ambitniejszego scenariusza WAM będzie prowadzić do inwestycji o skumulowanych nakładach 2,9 bln złotych w okresie od 2026 do 2040 roku. Najwięcej środków pochłonie sektor elektroenergetyczny i wydatki na produkcję, przesył oraz nowe moce w krajowym systemie energetycznym. Ma się to jednak opłacać. – Dziś na utrzymanie status quo: straty w wyniku zanieczyszczeń powietrza, zmian klimatycznych, opłaty za zgody na emisję wydajemy więcej niż te wydatki na inwestycje do 2040 roku – mówiła ministra Hennig-Kloska. Wyliczała, że w samym 2022 roku na import paliw kopalnych Polska wydała 350 mld złotych; rok temu było to 120 mld zł. Transformacja energetyczna pozwoli nam to uzależnienie zmniejszyć.Nie ma sporu, ale czy jest kompromis?Konsultacje i uzgodnienia wewnątrzrządowe są obligatoryjne, ale też zwyczajnie konieczne, bo między resortami nie ma jeszcze pełnej zgody w kilku kwestiach – usłyszeliśmy w Ministerstwie Klimatu i Środowiska. Jak przyznaje kierownictwo resortu, nadal dyskusyjną kwestią jest udział węgla w miksie energetycznym czy poziom jego wydobycia. Dlatego właśnie już na wstępie resort zakłada dwa scenariusze: bazowy (WEM) i bardziej ambitny (WAM).Dla przykładu: różnica w wydobyciu węgla w 2030 roku między dotychczasowymi planami (które akceptuje choćby Ministerstwo Przemysłu) a scenariuszem ambitnym to 8 mln ton (30 w stosunku do 22 mln ton).Zobacz także: Volvo zmieniło zdanie w sprawie samochodów elektrycznych