Brian May bał się, że już nie zagra. Gitarzysta kultowej grupy Queen Brian May oświadczył, że przeszedł „niewielki udar”. Przyznał, że nie chciał wcześniej mówić o swoich kłopotach ze zdrowiem, żeby nie wzbudzać współczucia i uniknąć zamieszania oraz... pełnej skrzynki mailowej. Przyznał, że sytuacja nieco go wystraszyła. – Nie miałem żadnej kontroli nad ramieniem – wspomina artysta. „Chcę przekazać wam dobre wieści. Bo myślę, że taką dobrą wiadomością jest fakt, iż mogę grać na gitarze po wydarzeniach z ostatnich dni" – napisał muzyk Queen w mediach społecznościowych.W ubiegłym tygodniu artysta trafił do szpitala z „niewielkim udarem". Po tej – jak to określił May – „wpadce zdrowotnej", muzyk nie mógł poruszać lewym ramieniem. Przyznał, że miał wątpliwości, czy wszystko dobrze się skończy, zaś problemy medyczne nieco go przestraszyły i zaskoczyły. Zapewnił, że dzisiaj wszystko jest już w porządku.„Teraz robię tylko to, co mi zalecono, czyli w zasadzie nic. Jestem uziemiony, nie wolno mi wychodzić, nie mogę prowadzić auta, nie powinienem robić niczego, co zbytnio podwyższyłoby mi tętno" – zdradził gitarzysta.Cztery lata temu Brian May przeszedł zawał serca, który na szczęście okazał się niegroźny. Muzyk przyznał, że zdał sobie wtedy sprawę z tego, iż „nie był tak zdrowy, jak sądził".CZYTAJ TEŻ: Adele rozpłakała się po koncercie. Pożegnała się z fanami [WIDEO]