„Kandydata trzeba będzie wylansować, a to kosztuje”. Jarosław Kaczyński chce 11 listopada ogłosić swojego kandydata na prezydenta. Na dziś, przynajmniej w teorii, w grę wchodzi pięć osób. Prezes PiS nie podał nazwisk, ale media spekulują. Kto ma największe szanse – o tym rozmawiamy z politologami prof. Antonim Dudkiem i dr Ewą Pietrzyk-Zieniewicz. W wizji prezesa PiS idealny kandydat powinien być: młody, wysoki, okazały, przystojny, mieć rodzinę, znać bardzo dobrze język angielski, a najlepiej jakby znał dwa języki obce. „Finanse największym problemem PiS”Czy w szeregach PiS jest osoba, spełniająca takie kryteria? Na medialnej giełdzie nazwisk znajdują się: były wojewoda mazowiecki, dziś europoseł Tomasz Bocheński, poseł Zbigniew Bogucki, prezes IPN Karol Nawrocki, byli premierzy Beata Szydło i Mateusz Morawiecki.Zobacz także: „Mam tylko 192 cm wzrostu, ale jestem gotowy”. Polityk PiS o prezydenturzeZdaniem prof. Antoniego Dudka wszyscy kandydaci ze wspomnianej na wstępie listy raczej spełniają większość wymagań. Jednak zwraca uwagę na większy problem partii: Państwowa Komisja Wyborcza w ubiegłym tygodniu odrzuciła sprawozdanie finansowe komitetu PiS, co może oznaczać utratę 78 mln z subwencji do końca kadencji. Kogo stać na udźwignięcie kampanii?– Myślę, że w tej chwili głównym problemem prezesa są finanse. Kandydata na prezydenta trzeba będzie wylansować, a to sporo kosztuje – zauważa rozmówca portalu tvp.info.Czy znajomość z „Wielkim Bu” nie pogrążyła prezesa Instytutu Pamięci Narodowej? W poniedziałek „Rzeczpospolita” ujawniła, że Karol Nawrocki kontaktował się z byłym członkiem gangu sutenerów Patrykiem Masiakiem. Szef IPN zapewnił, że z Masiakiem „łączy go tylko boks”, czemu zaprzeczają prywatne zdjęcia z Nawrockim udostępniane przez Masiaka w mediach społecznościowych. – Nie sądziłem, że to już tym etapie wyjdzie. Myślałem, że dopiero jak Nawrocki będzie oficjalnym kandydatem i wtedy dziennikarze zaczną grzebać w jego przeszłości. Ale wicemarszałek Ryszard Terlecki wskazał, że to byłby najlepszy kandydat PiS i dziennikarze pochylili się nad jego biografią. Nie jestem tym zaskoczony, bo ci, którzy bardziej interesowali się biografią prezesa IPN, słyszeli o tych sprawach. Zaskakujące jest, że dziennikarze tego nie odkryli, kiedy pan Nawrocki został dyrektorem Muzeum II Wojny Światowej – dodaje prof. Dudek. Eksperci: Morawiecki na końcu listyWedług niego także kandydatura Morawieckiego musi budzić obawy. Bo ze względu na ujawniane dziś afery związane z rządem Zjednoczonej Prawicy, na którego czele stał Morawiecki, jego nazwisko jest raczej na końcu listy Kaczyńskiego. Podobnego zdania jest dr Ewa Pietrzyk-Zieniewicz.A co z Beatą Szydło? Czy Kaczyński byłby gotów postawić na kobietę? Była premier może i mogła być kandydatką na prezydenta Polski, ale w ostatnich miesiącach jej akcje w PiS mocno spadły. Była premier nie poparła bowiem Łukasza Kmity – kandydata wspieranego przez prezesa – na marszałka województwa, tylko otwarcie wsparła jego kontrkandydata Krzysztofa Klęczara. Czytaj więcej: Była premier mówi „dość”. Beata Szydło wygarnęła politykom PiS„Z Beatą szydło sprawa jest prosta”– Myślę, że w tej chwili jej kandydatura nie wchodzi w grę. I to niekoniecznie ze względu na płeć. Po prostu jej relacje ze wszechwładnym prezesem Kaczyńskim zmieniły się na tyle, że już nie jest wśród jego najbardziej zaufanych ludzi – uważa dr Ewa Pietrzyk-Zieniewicz. I jak zaznacza, PiS nie ma innej kobiety, która mogłaby stanąć do wyścigu o Pałac Prezydencki. – PiS nie ma kobiet, które bardzo wybijałyby się wśród działaczy. Sam prezes zwykle faworyzował raczej mężczyzn. Jeżeli były to panie, to ze względu na jakieś przyjacielskie relacje – np. umiały świetnie gotować, jak pani Przyłębska, czy były duszą towarzystwa i odkryciem towarzyskim prezesa. Ale to nie były polityczne kwalifikacje czy inne kompetencje zawodowe – mówi politolog. Podobne zdanie ma prof. Antoni Dudek. – Akurat z Beatą Szydło sprawa jest prosta, bo ona według prezesa stała za buntem w Małopolsce. Była też Elżbieta Witek, o której się mówiło, a której kandydatura teraz zupełnie zanikła. Wynika to z tego, że prezes nie wierzy, że kobieta dla prawicowego elektoratu mogłaby być atrakcyjną kandydatką. Nie jestem zaskoczony, że tak uważa. Kaczyński powiedział, że w sytuacji wojennego zagrożenia, kobieta nie może być zwierzchnikiem sił zbrojnych – podkreślił prof. Dudek. Bocheński czy Bogucki – komu zaufa Kaczyński? – Trudno powiedzieć. Na pewno Bocheński ma ten atut, że się przetarł w wyborach prezydenckich w Warszawie. To już jest coś. Przegrał w drugiej turze z bardzo twardym kandydatem, jakim był Rafał Trzaskowski. Bogucki na razie nie ma żadnego porównywalnego doświadczenia. Bogucki na razie nie ma żadnego porównywalnego doświadczenia – uważa prof. Dudek. – Zresztą nie sądzę, by Kaczyński spodziewał się innego wyniku. Raczej chodziło o to, żeby przetarł szlaki w starciu się ze swoim przyszłym konkurentem w skali całej Polski. Tym bardziej że każdy kandydat PiS ma większe szanse na lepszy wynik poza stolicą – dodaje. Trzaskowski stanie do walki o Pałac? – Dlatego PiS będzie czekać z ogłoszeniem swojego kandydata, aż Koalicja Obywatelska to zrobi. A z kolei Donald Tusk zapowiedział, że kandydata ogłosi w grudniu, czym też chce zrobić na złość PiS. Uważam, że Trzaskowski jest najprawdopodobniejszym kandydatem, ale nie chcą tego oficjalnie potwierdzić, żeby nie ułatwiać PiS sytuacji – podkreśla politolog. Sikorski? „Tusk nie jest nierozsądny”A może wystartuje szef dyplomacji Radosław Sikorski? – Jego chęci kandydowania są proporcjonalne do niechęci do niego w niektórych kręgach Platformy Obywatelskiej, a one poza Tuskiem będą decydować. On już odegrał rolę zająca do odstrzału, kiedy Tusk zarządził w 2010 roku słynne prawybory, w których pokonał go znacząco Bronisław Komorowski. Gdyby dziś były takie prawybory, Radosław Sikorski też by przegrał – uważa Dudek. – Żadna inna kandydatura poza Trzaskowskim nie pojawi się ze strony PO. To byłoby politycznie nierozsądne, a premier Tusk nierozsądny nie jest i raczej nie będzie mnożył bytów, bo to może się ostatecznie okazać zgubne. Tak bardzo podzielone głosy dobrze nie robią, nawet w pierwszej turze – uważa profesor. Szymon Hołownia i kandydatka Lewicy Nasza rozmówczyni przypomina z kolei, że o fotel prezydenta powalczą też inni kandydaci.