Mimo europejskiego nakazu. Minister sprawiedliwości, prokurator generalny Adam Bodnar powiedział, że Polska nie mogła zrealizować europejskiego nakazu aresztowania obywatela Ukrainy, podejrzanego o sabotaż na gazociągach Nord Stream 1 i 2. Powód podany przez szefa resortu jest prozaiczny. Pod koniec sierpnia tego roku niemiecki „Der Spiegel” podał, że obywatel Ukrainy Wołodymyr Ż., podejrzany o sabotaż na gazociągach Nord Stream 1 i 2, uciekł z Polski ukraińskim samochodem dyplomatycznym, a wcześniej bez przeszkód przejechał przez Niemcy. Berlin jest przekonany, że władze w Warszawie ostrzegły poszukiwanego – podały niemieckie media. „Niemiecki rząd (...) jest wściekły na Warszawę” – pisał tygodnik, dodając, że osoby związane z niemieckimi służbami bezpieczeństwa twierdzą, że „nie zapomną Polakom tego faulu”.Bodnar: Wołodymyra Ż. nie było w PolsceW pierwszym tygodniu czerwca, niemiecki Federalny Trybunał Sprawiedliwości wydał nakaz aresztowania Ukraińca i został on natychmiast wpisany do niemieckiej bazy danych osób poszukiwanych. 21 czerwca Niemcy wysłały do Polski europejski nakaz aresztowania Ż., jednak planowane zatrzymanie go w Polsce nie powiodło się. Szef Ministerstwa Sprawiedliwości został zapytany na antenie Radia Zet, czy prawdą jest, że Polska odmówiła wydania Niemcom ukraińskiego nurka, który jest podejrzany o wysadzenie gazociągu Nord Stream. Bodnar powiedział, że „nie ustalono miejsca pobytu tej osoby na terytorium Rzeczpospolitej”. – Były podjęte działania ze strony służb niemieckich, natomiast nie można było ich zrealizować ze względu na to, że ten pan nie przebywał na terytorium Polski – dodał.Zobacz także: Radosław Sikorski odpowiedział Niemcom. „My też nie zapomnimy”Wybuchy na gazociągach Nord Stream26 września 2022 r. trzy z czterech nitek dwóch gazociągów Nord Stream 1 i 2 zostały zniszczone na głębokości ok. 80 metrów na dnie Morza Bałtyckiego. Duża część rosyjskiego gazu ziemnego dla Niemiec była przez lata dostarczana bezpośrednio przez Nord Stream 1. Wiele krajów wschodnioeuropejskich i zachodnich stanowczo krytykowało projekt i ostrzegało przed geopolitycznymi konsekwencjami ominięcia Europy Wschodniej w tranzycie surowca. W trakcie rosyjskiej agresji przeciwko Ukrainie Moskwa zawiesiła dostawy jeszcze przed zniszczeniem Nord Stream 1. Z kolei gazociąg Nord Stream 2 ostatecznie nie został uruchomiony z powodu rosyjskiej inwazji i wynikłych z niej sporów politycznych.W połowie sierpnia amerykańska gazeta „Wall Street Journal” podała, że za atak na rurociągi Nord Stream 1 i 2 odpowiadają władze Ukrainy. Zaprzeczył temu doradca prezydenta Wołodymyra Zełenskiego, Mychajło Podolak; jego zdaniem za atakami z września 2022 r. stoi Rosja. Również w połowie sierpnia „Die Welt” opublikował wypowiedź b. szefa niemieckiego wywiadu zagranicznego (BND) Augusta Hanninga, według którego atak na gazociągi Nord Stream musiał się odbyć przy wsparciu Polski i za aprobatą na najwyższym szczeblu – prezydentów Ukrainy Zełenskiego i Polski Andrzeja Dudy.Czytaj też: Jest list gończy za Pawłem Szopą