Związek zaprzecza kontroli. Portal Radia Zet informuje, że Krajowa Administracja Skarbowa (KAS) rozpoczęła kontrolę w Polskim Komitecie Olimpijskim. Pod lupą kontrolerów miały znaleźć się między innymi zarobki prezesa Radosława Piesiewicza. PKOI zaprzecza, a biuro prasowe KAS zasłania się tajemnicą skarbową. Z informacji podanych przez Radio Zet wynika, że kontrolerzy prześwietlają umowy ze związkami sportowymi. Wcześniej kontrolę zapowiadał minister sportu Sławomir Nitras. Jednak PKOI na Twitterze zaprzeczył, jakoby w związku trwała kontrola, co powtórzyła później w rozmowie z PAP rzeczniczka tej organizacji.– Zaprzeczam doniesieniom pana Mariusza Gierszewskiego z Radia ZET, że trwa u nas jakakolwiek kontrola. Nie ma w siedzibie PKOl ani żadnych urzędników KAS, ani żadnych innych kontrolerów. Nie wiem, co wydarzy się w ciągu dnia, ale tak wygląda sytuacja w tym momencie – powiedziała Katarzyna Kochaniak-Roman.Jak dodała, zgodnie z zapowiedzią prezesa Radosława Piesiewicza, PKOl będzie współpracował z wszystkimi urzędami, które chciałyby skontrolować finanse Komitetu.– Czy to będzie Najwyższa Izba Kontroli (NIK), czy kontrola ze stołecznego ratusza, które zapowiadał minister sportu i turystyki Sławomir Nitras, ze wszystkimi będziemy współpracować, bo nie mamy nic do ukrycia – zaznaczyła.Z kolei biuro prasowe KAS nie potwierdziło ani nie zaprzeczyło tym informacjom, twierdząc, że kontrole takie objęte są tajemnicą skarbową i że w stosownym czasie wyda komunikat. „Informujemy, że Krajowa Administracja Skarbowa nie prowadzi czynności w Polskim Komitecie Olimpijskim, o których mogłaby być przekazana informacja w świetle obowiązujących regulacji prawnych. Działania kontrolne KAS w indywidualnych sprawach są objęte tajemnicą skarbową” – przekazała KAS.Wydatki PKOI po nieudanych dla polskich sportowców igrzyskach trafiły na czołówki. Po zakończonej olimpiadzie w Paryżu światło dzienne ujrzały informacje dotyczące luksusowych warunków, w których w Paryżu mieli przebywać przedstawiciele PKOl i osoby towarzyszące. Według Sławomira Nitrasa prezesi niektórych związków przebywali w hotelach, w których noc kosztowała nawet 1000 euro. W tym samym czasie trenerzy, lekarze i fizjoterapeuci nocowali w domu pielgrzyma. Co więcej, na igrzyska olimpijskie pojechali prezesi związków, z których żaden z zawodników nie zakwalifikował się do rywalizacji. Według Sławomira Nitrasa było 13 takich osób.Nitras domagał się od prezesa PKOl Radosława Piesiewicza oraz 44 związków sportowych przekazania imiennej listy wszystkich osób, które dostały akredytacje na igrzyska olimpijskie. Piesiewicz odmówił podania tych danych.Wynagrodzenie PiesiewiczaWielką niewiadomą pozostaje sprawa wynagrodzenia Piesiewicza. „Według informacji nieoficjalnych prezes PKOl może otrzymywać miesięcznie nawet ponad 100 tysięcy złotych. Poprzednik Piesiewicza Andrzej Kraśnicki przez 13 lat sprawował swoją funkcję społecznie i nie otrzymywał za nią wynagrodzenia” – czytamy na portalu Radia Zet. „Tuż przed końcem kadencji Kraśnickiego zarząd PKOl podjął uchwałę o przyznaniu mu specjalnej nagrody za całokształt pracy. Nagroda miała wynieść 1 procent od wszystkich wpływów sponsorów w czasie jego rządów. Mogło to być ponad 4 mln złotych. Gdy wokół tej sprawy rozpętała się burza, Kraśnicki odmówił przyjęcia nagrody” – zaznaczono. ZOBACZ TAKŻE: Minister sportu: Skończyły się wakacje i zabawa na koszt polskiego sportu i podatnika