W ocenie śledczych loty mogą być związane z działalnością szpiegowską. Dochodzenie w sprawie powtarzających się lotów dronów nad krytyczną infrastrukturą w północnych Niemczech wszczęli niemieccy prokuratorzy. W ocenie śledczych loty mogą być związane z działalnością szpiegowską. Według nieoficjalnych ustaleń mediów chodzi o działanie na zlecenie Rosji. Wstępne dochodzenie prokuratury we Flensburgu dotyczy podejrzenia „działalności agentów w celach sabotażowych w związku z powtarzającymi się lotami dronów” – przekazał prokurator Bernd Winterfeldt.Winterfeldt powiedział, że nie może podać dalszych szczegółów śledztwa ze względu na kwestie bezpieczeństwa państwa.Gazeta „Bild”, która jako pierwsza poinformowała o dochodzeniu, zacytowała wewnętrzny raport policji, w którym stwierdzono, że kilkakrotnie w tym miesiącu naruszona została strefa zakazu lotów nad elektrownią jądrową.Czytaj też: Niemcy się zbroją. Kupują pociski za 5 mld dolarówWedług „Bilda” policja z kraju związkowego Szlezwik-Holsztyn uważa, że dotychczas niezidentyfikowane drony to rosyjskie Orlan-10, które mają zasięg od 500 do 600 kilometrów i mogą latać z prędkością ponad 100 kilometrów na godzinę.Rzecznik państwowej policji kryminalnej odmówił komentarza w sprawie raportu.Obawy przed aktami sabotażuNiemcy, jeden z największych dostawców pomocy wojskowej dla Ukrainy od czasu inwazji Rosji w 2022 r., są w stanie zwiększonej gotowości w związku z możliwością aktów sabotażu. Ostatnio zamknięto koszary Bundeswehry w Kolonii-Wahn z podejrzeniem skażonej wody z kranu, co ostatecznie okazało się nieprawdą.W kwietniu dwóch obywateli Niemiec i Rosji zostało aresztowanych pod zarzutem planowania ataków sabotażowych.