Prokuratura wystosowała wniosek o tymczasowy areszt dla byłego szefa RARS. – Trwa polowanie na bliskich współpracowników Mateusza Morawieckiego. Pamiętajmy, że wszystkim, którzy nie zostali prawomocnie skazani, przysługuje domniemanie niewinności. Trudno tej sprawy nie rozpatrywać inaczej niż jako szukania tematów zastępczych – powiedział w programie „Pytanie dnia” Tobiasz Bocheński, europoseł PiS, komentując wydanie listu gończego za byłym szefem RARS. Michał K., były szef Rządowej Agencji Rezerw Strategicznych i bliski współpracownik Mateusza Morawieckiego, będzie ścigany listem gończym. Zarzuty, dotyczące brania udziału w zorganizowanej grupie przestępczej oraz przekroczenia uprawnień i niedopełnienia obowiązków w celu osiągnięcia korzyści majątkowej, prokuratura postanowiła postawić także Pawłowi Sz., twórcy i właścicielowi marki Red is Bad. Więcej o tym piszemy TUTAJ.Jak poinformowała prokuratura, miejsce pobytu Michała K. i Pawła Sz. jest nieznane, dlatego prokurator uznał za wskazane wystawienie za nimi listów gończych. W tym celu wystosował do sądu wnioski o zastosowanie wobec podejrzanych tymczasowego aresztowania, do czego przychylił się sąd.Tobiasz Bocheński w „Pytaniu dnia”: „Temat zastępczy”Jak zauważył ironicznie Tobiasz Bocheński, „wszyscy, którzy są lub byli związani z PiS należą do zorganizowanej grupy przestępczej”. Dodał, że „dla Donalda Tuska to temat zastępczy, bo rząd nie wywiązuje się ze swoich obietnic”. Pytany o zarzuty dla Pawła Sz. stwierdził, że „pieniądze nie spadały mu z nieba i za nicnierobienie”. – Wszystkie umowy były jawne. W czasach pandemii posłowie PO czy Lewicy pili kawę i siedzieli na kanapie. My musieliśmy podejmować decyzje. Nikt nie został jeszcze skazany – uzupełnił.– Nie położę głowy za Michałem K. czy Pawłem Sz. Wszyscy jako ludzie posiadamy wady i nie będę ręczyć za nikogo oprócz mojej żony i siebie – mówił. Przekonywał, że Michał K. nie ukrywa się przed wymiarem sprawiedliwości, bo mógł nie wiedzieć, że prokuratura chce mu postawić zarzuty. Justyna Dobrosz-Oracz pytała także europosła PiS o nieomylność Jarosława Kaczyńskiego. Bocheński nie chciał oceniać „swojego szefa”. Nie skomentował także wypowiedzi szefa PiS, kiedy ten przyrównał Tuska do Hitlera. Stwierdził, że nie słyszał tej wypowiedzi.Pytany był także o sprawozdanie finansowe PiS. Nie zgodził się z pojawiającymi się zarzutami, że m.in. pikniki wojskowe były elementem kampanii wyborczej. – Pojawiali się tam politycy, ale nikt nie rozdawał ulotek wyborczych naszej partii – uzupełnił.– Ciężko mi uwierzyć, że konkurent polityczny będzie rzetelnie oceniał naszą partię. Mógłbym jak poseł Szczerba wyjść i oznajmić, że mam milion dowodów i nie pokazać ani jednego – komentował. Zapewnił, że „PiS nie zostawi tak sprawy PKW”, nie wykluczając, że partia pozwie Państwową Komisję Wyborczą.Odniósł się także do rozmowy Doroty Wysockiej-Schnepf z Wojciechem Hermelińskim w „Pytaniu dnia”. – Łapałem się za głowę, gdy słyszałem, co opowiada. Nie ma dostępu do dokumentów, a wydaje wyroki – mówił.O doniesieniach o fikcyjnych etatach w RCL za czasów Szczuckiego nie chciał się wypowiadać. – Jeśli tak było, to niech sam się do tego doniesie. Na razie mamy tylko słowa Donalda Tuska – podkreślał. Był także pytany o to, czy wystartuje w wyborach prezydenckich. Powiedział, że „to pytanie do Jarosława Kaczyńskiego”. Nie zgodził się jednak ze stwierdzeniem, że został skreślony z listy kandydatów, których wystawienie rozważa PiS.