Celine Dion i Adele grożą pozwami. Celine Dion, Neil Young, R.E.M., Adele, to między innym ich piosenki wykorzystuje w kampanii prezydenckiej Donald Trump. Artyści protestują i grożą pozwami o naruszenie praw autorskich. Nie zgadzają się na odtwarzanie ich muzyki na wiecach wyborczych. Spadkobiercy Isaaca Hayesa zapowiedzieli, że będą domagali się od Donalda Trumpa rekompensaty w wysokości 3 mln dolarów za odtwarzanie piosenki „Hold On, I'm Comin'” podczas wieców wyborczych. Syn słynnego muzyka Isaac Hayes III wezwał szefów kampanii Trumpa, by nie wykorzystywali tego utworu. Jak podkreślił Isaac Hayes III w The Guardian, nie chodzi jedynie o łamanie prawa, ale także o rasizm i seksizm, jaki - jego zdaniem - reprezentuje kandydat Republikanów do Białego Domu. Trump wykorzystywał ten utwór podczas spotkań z wyborcami w 2022 r. i nie zaprzestał mimo protestów rodziny twórcy. „Hold On', I'm Comin'” grano również przy okazji jego wystąpienia na konwencji National Rifle Association (Narodowego Stowarzyszenie Broni - organizacji non-profit, która walczy o zachowanie konstytucyjnego prawa Amerykanów do posiadania broni palnej), co oburzyło rodzinę Isaaca Hayesa. Konwencja odbyła się kilka dni po strzelaninie w szkole w Uvalde w Teksasie, w której zginęło 21 osób, w tym 19 dzieci. Protestował wówczas także współautor przeboju David Porter.To nie pierwszy raz, gdy szefowie kampanii Donalda Trumpa i sam były prezydent są krytykowani przez muzyków za bezprawne wykorzystywanie ich pracy. Na tegorocznym wiecu w Montanie, podczas którego grano„ Hold On, I'm Comin'”, zabrzmiał także przebój Celine Dion „My Heart Will Go On” z filmu „Titanic”. „Serio? Akurat ta piosenka?” - nie mogła się nadziwić kanadyjska wokalistka, zaznaczając, że nie pytano jej o zgodę i że nie ma nic wspólnego z kampanią Donalda Trumpa. Na liście twórców protestujących przeciw wykorzystywaniu ich pracy w kampanii Donalda Trumpa, są także angielska piosenkarka Adele i grupy R.E.M., The Smiths, Aerosmith i The Rolling Stones. Szczególnie głośno protestował Neil Young - utwór kanadyjskiego piosenkarza pt. „Rockin' In The Free World” wybrzmiewał na wydarzeniach z udziałem Trumpa mimo sprzeciwu muzyka. Sam Trump zarzucił gwieździe rocka hipokryzję, publikując w mediach społecznościowych ich wspólne zdjęcie. Przypomniał, że Kanadyjczyk namawiał go do zainwestowania w jego serwis muzyczny Pono, a nawet zaprosił na koncert. Szefowie jego kampanii odpierali zarzut o nielegalne wykorzystywanie piosenki, twierdząc, że zawarli odpowiednią umowę licencyjną z ASCAP, Amerykańskim Stowarzyszeniem Kompozytorów, Autorów i Wydawców.Gdy organizatorzy kampanii Trumpa sięgnęli po przeboje Eltona Johna: „Tiny Dancer” i„ Rocket Man”, piosenkarz protestował i sugerował, że odpowiedniejsze byłyby utwory Teda Nugenta, od lat głośno wyrażającego poparcie dla Trumpa. John podkreślił jednak, że jego niezgoda dotyczy wykorzystywania muzyki w celach politycznych, nie tylko przez byłego amerykańskiego prezydenta.– Nie chcę, by moja muzyka służyła politycznym celom – powiedział "The Independent" David Porter, współautor wykorzystywanej bezprawnie przez Trumpa piosenki „Hold On', I'm Comin'”. – Tworzymy muzykę, by przynosić ludziom radość, a nie by ich dzielić.Czytaj też: Trump chce Muska w swej administracji. „Jestem gotów służyć”