Zdradza warunki panujące w armii okupanta. Człowiek w armii rosyjskiej to tylko liczba i raporty – ocenił 24-letni rekrut Legionu Wolność Rosji, podczas konferencji prasowej w Kijowie, dotyczącej współpracy Legionu z ukraińskim projektem „Chce żyć”. Rosyjski żołnierz przeszedł na stronę ukraińską po wcześniejszym zaatakowaniu swojego dowódcy. Specjalna operacja Legionu Wolność Rosji i ukraińskiego projektu „Chcę żyć” została zrealizowana wiosną 2024 roku pod kryptonimem Oczeret (pol. trzcina - red.). Nazwa „Oczeret” nie była przypadkowa, ponieważ miejscem przedsięwzięcia stało się Oczeretyne w obwodzie donieckim. We współpracy z rosyjskim żołnierzem o pseudonimie „Silver”, Legionowi udało się uzyskać cenne dane na temat lokalizacji, potencjału i planów wroga na konkretnym odcinku frontu.Historia rosyjskiego żołnierza24-letni Rosjanin był wojskowym w armii. Przeszedł szkolenie operatora dronów, po czym rozpoczął służbę w siłach zbrojnych jako żołnierz kontraktowy. „Silver” nie zgadzał się z brutalnym sposobem działania dowództwa, pozasądowymi egzekucjami, wymuszeniami i zbrodniami wojennymi na ludności cywilnej. Dlatego zimą 2024 roku nawiązał kontakt z Legionem Wolność Rosji, walczącym po stronie Ukrainy.„Silverowi” udało się również dokonać ataku na dowódcę swojego batalionu. W odpowiednim momencie wrzucił granat przez rurę wentylacyjną do piwnicy kwatery głównej, w której spał dowódca, a następnie wysadził i podpalił kwaterę wraz z przebywającymi w niej osobami.Po wcześniejszym rozpoznaniu dróg ucieczki, 24-latek zbiegł, a następnie spotkał się z przedstawicielami projektu „Chcę żyć” i Legionu Wolność Rosji. Jak relacjonował, do końca nie był pewny, czy osoby, z którymi się komunikował nie były funkcjonariuszami rosyjskiej Federalnej Służby Bezpieczeństwa (FSB).– Chociaż byłem po drugiej stronie i utrzymywałem kontakt z Legionem, nie miałem pewności, że to nie FSB. Do ostatniej chwili, dopóki nie przeszedłem na stronę ukraińską i nie spotkałem się z Legionem, sądziłem, że to może być pułapka – przyznał Rosjanin.Zobacz też: Reżim Łukaszenki atakuje kłamstwem. „W Polsce nadal panuje głód!” [WIDEO]Obecnie „Silver” uczestniczy w szkoleniu dla rekrutów Legionu i wkrótce weźmie udział w walkach z rosyjskimi żołnierzami po stronie ukraińskiej.Rekrut Legionu zgadza się z oceną, że istnieje duża różnica pomiędzy jakością szkolenia, które obserwuje teraz i tego, które widział na terytorium Rosji.– Jeśli weźmiemy pod uwagę ramy czasowe, to w mojej byłej jednostce „Burza”, w której większość żołnierzy stanowili więźniowie, ludzie byli szkoleni przez dwa tygodnie, a czasem nawet przez tydzień. Słyszałem, że zdarzały się przypadki, że byli (oni) zabierani bezpośrednio z „cywila” i wysyłani od razu na front. Sam tego jednak nie widziałem – podkreślił.– Teraz jestem podczas drugiego miesiąca szkolenia. Uczymy się najważniejszych rodzajów broni i jak bezpiecznie z nią pracować, taktyki, a także przemieszczania się i orientacji w terenie. Nie nauczyliśmy się niczego takiego w Rosji, ponieważ – kiedy byłem już na misjach bojowych – spotkałem się z tym, że większość nowych jednostek nie wiedziała, jak korzystać ze zwykłych map – podzielił się wspomnieniami „Silver”.„Człowiek to tylko liczba”Według 24-latka rosyjskie dowództwo nie ma właściwego podejścia do swoich żołnierzy. – Dają im nowych rekrutów, a ci kończą się (umierają - red.), no to dają im następnych. Człowiek w armii rosyjskiej to tylko liczba i raporty.Jednego razu, podczas szturmu, słyszeliśmy w radio rozmowy w oddziale „straceńców”. Ludzie ginęli. Jeden człowiek dosłownie mówił do dowódcy: „Dowódco, mam urwaną nogę, co mam robić?”. On mu odpowiedział: „Mam gdzieś twój los. Przekaż radiostację swoim towarzyszom, inaczej nie wracaj”.– Służyłem w oddziale z byłymi więźniami. Był jeden wojskowy, który chciał się oddać w niewolę ukraińską. Ale powiedział to kolegom i przyjechał po niego czarny samochód. Nigdy więcej go nie widziałem – wspominał „Silver”.– Dowódcy (rosyjscy - red.) otrzymują wyróżnienia i medale. Wychodzą z założenia, że ich miejsce tutaj (na wojnie - red.) jest jedynie trampoliną do wyższego stopnia – ocenił 24-letni rekrut.Zobacz również: Braki kadrowe Rosjan. Z „sił kosmicznych” utworzyli oddział zmotoryzowany