Cezary Tomczyk w „Gościu Poranka”. Czołg można kupić, samolot można naprawić, ale żołnierza nie można wymienić. Te rzucane do walki „mięsne oddziały” Rosji, kilkaset tysięcy poległych – tam nikt się z żołnierzem nie liczy. W Polsce, w krajach NATO, żołnierz jest najwyższą wartością– powiedział w „Gościu Poranka” wiceminister obrony narodowej Cezary Tomczyk. Złożył też życzenia żołnierzom z okazji obchodzonego 15 sierpnia Święta Wojska Polskiego. W czwartek w Warszawie odbędą się główne uroczystości związane ze Świętem Wojska Polskiego. Ich kulminacją będzie wielka defilada. Wcześniej, w południe, przed Grobem Nieznanego Żołnierza rozpocznie się uroczysta zmiana warty. Tomczyk o komforcie żołnierzy na polu walkiWojciech Szeląg pytał gościa TVP Info, czy żołnierze poradzą sobie z upalnymi temperaturami. Szczególnie – wskazał – czołgiści, zamknięci w „metalowych puszkach”. – Ogromna część środków bojowych dysponuje warunkami, które możemy nazywać komfortowymi. Ale to są jednak środki bojowe, ciężki sprzęt, który ma służyć do ewentualnego odparcia ataku – podkreślił Cezary Tomczyk. Wiceszef MON podkreślił, że aktualnie w armii dba się o komfort żołnierzy na polu walki. – To dla nas, dla całego zachodniego świata bardzo istotne, czego nie możemy powiedzieć o środkach bojowych po stronie rosyjskiej. Tam nikt nie myśli o żołnierzu: te „mięsne oddziały”, które są rzucane do walki, kilkaset tysięcy poległych, tam nikt się z żołnierzem nie liczy. W Polsce, w krajach NATO, żołnierz jest najwyższą wartością – podkreślił wiceminister. Jak dodał, filozofią obecnego rządu i dowództwa Wojska Polskiego, jest założenie, że „czołg można kupić, samolot można naprawić, ale żołnierza nie można wymienić, jest najważniejszym elementem systemu”. Zobacz także: Transportery Kleszcz trafią do żołnierzy. „Oczy i uszy Wojska Polskiego”Wiceszefa resortu obrony zapytano, czy do tych zakupów, które realizuje MON: czołgi Abrams, śmigłowce Apache i wiele innych, polska armia ma ludzi, którzy będą obsługiwać nowy sprzęt. Sprzęt bojowy jak garnitur. „Skrojony na miarę”– Tworzymy miejsce w jednostkach wojskowych, szkolimy załogi. W ostatnich latach często było tak, że najpierw były zakupy, a potem myślano o tym, jak poszczególne środki bojowe umieścić w siłach zbrojnych. Mówiąc wprost: generalnie transformacja i modernizacja sił zbrojnych powinny polegać na wieloletnim planie. Do agresji Rosji na Ukrainę ta modernizacja leżała, więc później trzeba było przyspieszyć. Minister Mariusz Błaszczak (szef MON w rządzie PiS – red.) bardzo często kupował to, co było – ocenił polityk Koalicji Obywatelskiej. Przyznał jednak, że w sytuacji wojny za wschodnią granicą kraju lepiej było robić zakupy, niż nie kupować nic. – Ale dla polskiego wojska chcemy kupować sprzęt skrojony na miarę. Trochę jak z garniturem: chcemy kupować sprzęt dostosowany do polskiego sprzętu, do polskich, NATO-wskich systemów zarządzania polem walki. Na tym polegał problem modernizacji. Przykład samolotów FA-50 – jeśli najpierw przylatują samoloty, a później myślimy o tym, żeby budować hangary, symulatory i szkolić żołnierzy, którzy będą na nich latać, to widać, że ktoś nie odrobił lekcji, tylko nie miał wyjścia. Albo niespecjalnie się nad tym zastanawiał – ocenił Tomczyk. Tomczyk: 2025 r. będzie przełomowy dla polskiej armiiW „Gościu Poranka” wiceszef MON poinformował także, że w 2025 roku będzie najwyższy budżet w historii Polski na wydatki związane z obronnością. Ocenił, że „przez ostanie dwa lata nie zrobiono nic z polskim przemysłem zbrojeniowym”.Zobacz także: Żołnierze opanują Warszawę. Zamknięte mosty i główna arteria