Miał 76 lat. W wieku 76 lat zmarł były selekcjoner reprezentacji Polski Franciszek Smuda. Był jedną z najbarwniejszych postaci w polskim futbolu. W ostatnich latach zmagał się z białaczką. Informację o śmierci trenera potwierdził klub Widzew Łódź, który w szkoleniowej karierze Franciszek Smuda prowadził pięciokrotnie. Zmarłego żegna także Polski Związek Piłki Nożnej. Urodzony 22 czerwca 1948 roku w Lubomi na Śląsku Smuda to jeden z najlepszych polskich trenerów przełomu wieków. Przed rozpoczęciem kariery szkoleniowca sam biegał za piłką – między innymi w Stali Mielec i Piaście Gliwice, po czym wyjechał do Stanów Zjednoczonych.Grał za OceanemW latach 1975-77 grał w Legii Warszawa, ale potem znów poleciał za ocean, gdzie grał między innymi z Los Angeles Aztecs w tym samym okresie co słynny George Best, dzięki któremu poznał słynną piosenkarkę Bonnie Tyler. Tam też naciął się na oszusta, który naciągnął również Kazimierza Deynę. Stracił niemal 300 tys. dolarów. Przyznał, że myślał wówczas o samobójstwie.Występy boiskowe zakończył w Niemczech, gdzie uzyskał też licencję trenerską. Prowadził między innymi zespoły w Niemczech i Turcji, ale przełomem było trenowanie Widzewa Łódź, z którym zdobył dwa tytuły mistrza Polski. Do historii przeszedł awans widzewiaków do Ligi Mistrzów w sezonie 1996/97 po dramatycznym rewanżu z mistrzem Danii Brondby Kopenhaga.Łodzianie zagrali w fazie grupowej z Atletico Madryt, Borussią Dortmund oraz Steauą Bukareszt, ale nie zdołali z niej awansować. Choć zajęli tylko trzecie miejsce w grupie, podbili serca kibiców. Wtedy rozbłysła między innymi gwiazda Marka Citki.Chuligański incydentOd sezonu 1997/98 Smuda prowadził Wisłę Kraków. W 1999 roku zdobył z drużyną mistrzostwo Polski, ale Biała Gwiazda nie mogła powalczyć o Ligę Mistrzów. Została wyłączona przez UEFA za zranienie nożem przez chuligana „Miśka” włoskiego zawodnika Dino Baggio w meczu Pucharu UEFA z AC Parma, 20 października 1998 roku. Na początku kolejnego sezonu Smuda został zwolniony po zaledwie jednej porażce.W kolejnych latach trenował między innymi Lecha Poznań – z którym zdobył mistrzostwo Polski – oraz Legię Warszawa, choć spektakularnych sukcesów już nie odnosił. Doczekał się za to zatrudnienia jako selekcjoner reprezentacji Polski.Euro 2012 ze Smudą na czele reprezentacji PolskiEkipę Biało-Czerwonych zaczął prowadzić 29 października 2009, a celem było przygotowanie do finałów mistrzostw Europy w 2012 roku.„Franz” dał szansę ponad 80 piłkarzom, ale kadra nie wyszła z grupy na Euro 2012.– Dwa pierwsze spotkania zremisowane w bardzo dobrym stylu. Przede wszystkim pierwsza połowa z Grecją (1:1) i mecz z zespołem Rosji (1:1) przez całe 90 minut. Rosja była silna w tamtym momencie, a jednak myśmy dominowali na boisku. Niestety, ten ostatni mecz z Czechami... Mieliśmy do przerwy trzy sytuacje stuprocentowe, ale ich nie wykorzystaliśmy. Czesi nas skontrowali i z nami wygrali. Kibice różnie mówią; jedni, że to klęska, drudzy, że emocje były do końca, bo tak rzeczywiście było. Była ta szansa na awans, ale niestety jej nie wykorzystaliśmy – wspominał po latach w rozmowie z „Faktem”.Czytaj więcej: Były selekcjoner reprezentacji Polski w stanie krytycznymPo mistrzostwach Europy stracił pracę w PZPN, krótko trenował niemiecki Jahn Ratyzbona, po czym wrócił do kraju. Między innymi po raz piąty w karierze prowadził Widzew Łódź, ale generalnie notował kolejne zjazdy. Jego ostatnią drużyną była Wieczysta Kraków. Na początku sezonu 2022/2023 i po awansie do III ligi stracił pracę po serii słabszych meczów.Franciszek Smuda był jedną z najbarwniejszych postaci w polskim futbolu. Słynął z barwnych wypowiedzi, dzięki którym zyskiwał sympatię. – Dziś zajmiemy się rzutyma rożnami! Rzutymi rożnemi… Rzutoma rożnoma… Ch**, kornerami! – wypalił na jednym z treningów.Trener próbował też w osobliwy sposób uspokoić piłkarza, który rozpanoszył się w szatni: „Dobra, dobra, ty już nie bądź taki alfa i romeo” – wypalił. Zawodnicy Wisły usłyszeli zaś taż, że „wszystko musi być jak w alfabecie. Od A do O!”. Z kolei o piłkarzu Lecha Rafale Murawskim powiedział, że wygląda „jak dzwonnik z Rotterdamu”.Trener „z sercem na dłoni i batem w ręku”Piłkarze Widzewa z rozrzewnieniem wspominają, jak „Franz” uczył się pisać SMS-y. Pierwszego autorskiego wysłał swojemu asystentowi. „Ty ch***” – zwrócił się do niego i ryczał ze śmiechu, gdy Kmiecik odebrał wiadomość. Oprócz żartów lubił też piwo, koniecznie z pianką. – Bez pianki nie ruszam. Brutalnie mówiąc to tak, jakby człowiek siknął sobie do szklanki i to wypił – wyjaśnił.Smuda wzbudzał wśród piłkarzy mieszane uczucia. Wielu go uwielbiało, ale część przeklinała. – Trener to musi być kawał skur***. Z sercem na dłoni, ale i z tęgim batem w ręku – wyjaśnił w swoim, niepodrabialnym stylu.