Napięcie rośnie w branży handlowej. Branża żeglugowa obawia się powrotu Donalda Trumpa do Białego Domu. Republikański kandydat ma wielką słabość do protekcjonizmu w handlu, który tym razem będzie „na sterydach”. Przypomina, że wojny handlowe prowadzą do wojen zbrojnych. – Światowy porządek nie był tak zagrożony od czasów sprzed II wojny światowej. Kiedy ostatnio to robiliśmy, nie zadziałało. Wojny handlowe prowadzą do wojny – mówił w rozmowie z „Financial Times” Guy Platten, sekretarz generalny Międzynarodowej Izby Żeglugi, która zrzesza 80 proc. światowej floty dostaw morskich.Przyznaje, że poprzednia kadencja Donalda Trumpa w Białym Domu i jego „nacjonalistyczna” polityka była dla niego „zaskoczeniem”. – Istnieje ryzyko, że jeśli ten porządek znów się pojawi, zobaczymy to samo, tylko na sterydach. To zachęca wszystkich innych do robienia tego samego. Cały naturalny porządek prawa międzynarodowego i uzgodniony zestaw zasad zaczyna być zagrożony – mówił Platten. Trump poszedł nawet dalej w zapowiedziach i groził 60 proc. cłem na cały import z Chin.Wielka wojna o chipy. Chińczycy gromadzą zapasyWojna na cłaKrytykował również obecną administrację i pomysł Demokratów nałożenia cła na produkowane w Chinach statki transportowe. – Zawsze jest jakaś cena do zapłacenia, ale politycy nie biorą tego pod uwagę – dodał. Biden już podniósł cła na szereg chińskich towarów w odpowiedzi na „wyjątkowo agresywną” politykę handlową Państwa Środka, w tym na stal czy samochody elektryczne. Vincent Clerc, szef duńskiego Maerska powiedział, że klienci, gównie w USA, lecz nie tylko, zaczęli przyspieszać działania i zamawiać na zapas, woląc mieć prezenty gwiazdkowe już w magazynach. To sprawia, że wartość handlu, szczególnie między USA a Chinami, rośnie. W obawie, że wojna handlowa rozgorzeje na nowo i nastanie chudszy okres.Ukraina na taryfie ulgowej. Unia przedłuża przepisyUnia również mierzy się z podobnymi wyzwaniami. Jest pod pewnym względem w trudniejszej sytuacji, bo handel międzynarodowy w UE odpowiada za większą część PKB niż w przypadku USA. Chiny wprost odgrażały się, że podniesienie ceł na chińskie samochody elektryczne przez UE może wywołać wojnę handlową. Zaskarżyły unijne przepisy do Światowej Organizacji Handlu, twierdząc, że nie mają podstaw prawnych. Przed paroma dniami chiński ambasador w Polsce Sun Linjiang wyraził nadzieję, że „polski rząd jest dość mądry” i wie, że wykluczenie chińskich firm nikomu nie przyniesie korzyści.