Serial o katastrofie promu „Heweliusz” w końcowej fazie zdjęć. Zatonięcie promu Jan Heweliusz w styczniową noc 1993 roku było największą katastrofą żeglugi cywilnej w Polsce. Z sześćdziesięciu czterech osób na pokładzie uratowało się jedynie dziewięciu członków załogi. Pozostałe pięćdziesiąt pięć pochłonęło morze. Serial „Heweliusz” w reżyserii Jana Holoubka to opowieść o tym, jak jedno zdarzenie zmieniło życie wszystkich bohaterów. Portal tvp.info odwiedził plan zdjęciowy i rozmawiał z twórcami. Reżyser mówi nam o rozmachu, z jakim przygotowywana jest produkcja. „Heweliusz” to największa i najbardziej skomplikowana pod kątem realizacyjnym produkcja serialowa w Polsce ostatnich lat. Twórcy serialu spędzili na planie już ponad 100 dni zdjęciowych, proces dobiega końca. Zdjęcia były realizowane między innymi na promie w porcie w Świnoujściu oraz na Morzu Bałtyckim, często w trudnych zimowych warunkach. Wodne sceny kaskaderskie nakręcono w Brukseli w najnowocześniejszej hali filmowej ze specjalnie przygotowanym do takich zdjęć basenem. W serialu znajdzie się ponad 130 scen katastroficznych. Na ekranie zobaczymy przeszło 120 postaci i aż 3000 statystów. Ekipa pracująca nad serialem liczy ponad 140 osób. W jednej z głównych ról Borys Szyc.„Ten Heweliusz za mną chodził”Ale „Heweliusz” narodził się w głowie scenarzysty Kaspara Bajona, który ponownie spotyka się w pracy z reżyserem Janem Holoubkiem. – Ta katastrofa wywarła na nim bardzo duże wrażenie i widocznie została mu w głowie jako coś ważnego. Z tego co wiem, to długo nosił się z tym, żeby dotknąć tego tematu – mówi w rozmowie z portalem tvp.info Jan Holoubek. – Kiedy zaczynaliśmy pracować z Anią Kępińską nad „Wielką Wodą”, to powiedziałem kiedyś, że powinno się zrobić Heweliusza. W sumie nie wiedziałem dlaczego. Ten Heweliusz za mną gdzieś chodził. Pamiętam dość dobrze samą katastrofę, w sensie głównie te rzeczy, które widziałem w telewizji. Potem się okazało, że to musiało mi się jakoś podświadomie ułożyć, ponieważ pani Jolanta Ułasiewicz, żona kapitana, mieszkała dosłownie 3 podwórka dalej na Natolinie i jej córka chodziła do tej samej szkoły, co ja – dodaje Kaspar Bajon, scenarzysta serialu. Holoubek: „Heweliusz” to gatunkowo pojemny projekt Choć oś dramaturgiczna serialu skoncentrowana jest wokół katastrofy promu transportowo-kolejowego, reżyser przyznaje, że ten serial to coś więcej niż kino katastroficzne. Jan Holoubek: „To jest gatunkowo eklektyczny projekt. Ma część katastroficzną, jest też dramatem psychologicznym, ale też dramatem sądowym. Co jest dosyć nowe, rzadko się zdarza dramat sądowy w polskim kinie. A to jest ciekawa bardzo forma. Dużą część serialu zajmie proces nad kapitanem i załogą. To też opowieść o żałobie, o pogodzeniu się ze stratą, o szukaniu nowej drogi w życiu po tragedii. Bohaterowie muszą zredefiniować całe swoje życie i ustawić je na nowe tory. To też historia o dysfunkcji państwa, o nieprzestrzeganiu procedur. O tym, co zawsze jest naszą polską piętą achillesową w przypadku wszystkich katastrof. Także to jest bardzo wielopłaszczyznowa opowieść”. Rozmach produkcyjny serialu zdeterminował również sposób pracy na planie. Poza plenerami zdjęcia odbywały się w jednej z największych hal zdjęciowych w Polsce. Aktorzy grali w przechyle oraz w podwieszonych dekoracjach, a wnętrza i pokład statku odwzorowano z największą precyzją. Plan zdjęciowy skąpany był w deszczu, a potężne turbiny generowały silne podmuchy wiatru. Większość z tego, co zobaczą widzowie na ekranie, dzieje się „naprawdę”: to prawdziwy deszcz i prędkość, aktorzy są mokrzy, wilgotność powietrza jest odczuwalna nawet w reżyserce. – To jest duże utrudnienie dla nas wszystkich. Ja oczywiście wolę być blisko aktorów, nie mówić do nich przez radio, nikt nie lubi dawać uwagi. Ale tu nie mamy wyjścia. Sporo było prób i przygotowań. Tak, żeby aktora później trochę zostawić samemu, uzbroić go. Przed zdjęciami mamy próby czytane. Dużo gadamy o tym, po co coś jest powiedziane, kim jest dana postać. A potem ja już wychodzę z założenia, że aktorzy wiedzą więcej na temat swoich postaci ode mnie. To są zdolni ludzie, dobrze wybrani na etapie castingu. Nie należy tych talentów powstrzymywać, po prostu trzeba tylko ich lekko korygować, ale nie trzeba stać im nad głową. Czerpię z tego, co mi proponują, to jest kwestia dużego zaufania. Nie ma nic gorszego niż reżyser, który wszystkim siedzi na głowie i mówi, co mają robić. Jeżeli daje się ludziom pewną twórczą wolność, wskazuje jedynie kierunek, to oni po prostu cieszą się tym, co robią – mówi nam Jan Holoubek.Reżyser już w serialu „Wielka woda” (o wrocławskiej powodzi z 1997 roku) zmierzył się z powodzeniem z kinem katastroficznym. Jednak nie ukrywa, że „Heweliusz” to zupełnie inny poziom filmowego wyzwania.– To zupełnie inna sprawa. Powódź nie jest dynamiczna. Myśmy i tak ją dynamizowali bardziej, niż w rzeczywistości była. Woda do miasta wlewa się powoli. Ona właściwie nie tyle się wlewa, co podnosi się jej poziom. Natomiast tutaj mamy do czynienia z niezwykle brutalnym żywiołem. Z morzem, na którym musimy stworzyć fale, wrzucić w to aktorów. To jest zupełnie inna skala trudności. Dużo, dużo większa niż przy „Wielkiej Wodzie” – podkreśla. Galeria zdjęć z planu serialu „Heweliusz”:Reżyser wyjaśnia również, dlaczego „Heweliusz” to serial, a nie film. – To był pomysł Kaspara Bajona. Zależy nam, aby opowiedzieć tę tragedię z punktu widzenia kilku bohaterów. To jest ważne, żeby ją zobaczyć z perspektywy żony kapitana, żony kierowcy, który utonął. Z perspektywy marynarza, który się uratował. Film jest za krótką formą, żeby to opowiedzieć. Myślę, że serial daje szansę zrobić to rzetelnie – mówi Holoubek.Kaskader: Na prawdziwym Heweliuszu nie wytrzymałbym mentalnieHeweliusz to ogromne wyzwanie dla zespołu kaskaderów pracujących przy serialu pod wodzą Macieja Maciejewskiego. Aktorzy przeszli szereg szkoleń, a plan zdjęciowy wymagał niekonwencjonalnego podejścia. Jednym z największych wyzwań okazały się zdjęcia w Belgii, na specjalnym basenie do generowania sztormu i sytuacji ekstremalnych. – Wskoczyliśmy do tego basenu i miałem poczucie, że wskoczyłem do własnej wanny w domu, bo woda w belgijskim basenie ma 35 stopni, temperatura na hali ma 38 stopni i wydawało mi się, że to chyba jest za gorące. Sam ubrałem się tylko w dżinsy, w koszulkę i patrzyłem, co dzieje się z moim organizmem. Po dwóch godzinach tych wszystkich efektów, potężnych fal, wiatrów, deszczu czułem, że marznę. A woda dalej ma 35 stopni! Mimo to było chłodno, więc w przerwach między ujęciami testowymi wskakiwaliśmy do wody z tratwy, żeby się nagrzać – opowiada Maciej Maciejewski. Przyznaje, że takie warunki są wyczerpujące. – Poprosiliśmy, aby ekipa belgijska zrobiła w tym basenie wszystkie efekty, jakie mają dostępne, ale wszystkie absolutnie. Okazało się, że oni tego wcześniej nigdy nie robili! Sami byli ciekawi. Doszliśmy więc do granicy wszystkich parametrów bezpieczeństwa w basenie i jak już to wszystko hulało, mówię szefowej, że teraz wchodzimy tam my. A ona na to: „No way!” – relacjonuje kaskader. Kobieta nie dowierzała, że aktorzy się na to odważą.– Basen wytwarza ogromne fale od metra do dwóch i pół metra, więc myśmy znajdowali się w fali ze średnią 1,80 m. To jest tak, jakby stanąć przy bloku czteropiętrowym i z samej góry, z balkonu spuszczono 30 ton wody! To wszystko zasuwa, wylatuje w powietrze i spada na nas. Taka fala dwa razy mnie uderzyła, schowała pod wodę na dwa metry – wspomina.Obcowanie z namiastką żywiołu w laboratoryjnych warunkach uświadomiło twórcom, w jakim komforcie mimo wszystko pracują: jest ciepło, mają obok kolegów, belgijskich ratowników. – Widziałem kamerę, przez mgłę wprawdzie, ale jednak. Wiedziałem, że jest guzik bezpieczeństwa. Ale gdybym rzeczywiście znalazł się w prawdziwym morzu, myślę, że nie zdążyłbym umrzeć z wychłodzenia, tylko nie podołał po prostu mentalnie. A z tym właśnie żywiołem spotkali się załoga i pasażerowie Heweliusza – podsumowuje Maciejewski. Kiedy premiera „Heweliusza”?Obsada: Magdalena Różczka, Michał Żurawski, Konrad Eleryk, Michalina Łabacz, Borys Szyc, Tomasz Schuchardt, Justyna Wasilewska, Andrzej Konopka, Jacek Koman, Magdalena Zawadzka, Jan Englert, Jacek Beler, Dariusz Chojnacki, Anna Dereszowska, Sylwia Gola, Mia Goti, Mateusz Górski, Marcin Januszkiewicz, Dominika Kluźniak, Bartłomiej Kotschedoff, Mirosław Kropielnicki, Joachim Lamża, Łukasz Lewandowski, Piotr Łukaszczyk, Katharina Nesytowa, Magda Osińska, Michał Pawlik, Piotr Rogucki, Mirosław Zbrojewicz.Reżyseria: Jan Holoubek Scenariusz: Kasper BajonZdjęcia: Bartek Kaczmarek Scenografia: Marek Warszewski Kostiumy: Weronika Orlińska Muzyka: Jan Komar Premiera „Heweliusza” w serwisie Netflix w 2025 roku.