Polak leci do Montrealu. Hubert Hurkacz, który nie wystąpił na igrzyskach olimpijskich z powodu kontuzji, za kilka dni weźmie udział w turnieju ATP 1000 w Montrealu. Fani pytają: czy to nie za wcześnie? A zwolennicy teorii spiskowych przekonują, że Polak w Paryżu grać po prostu nie chciał... Turniej w Montrealu jest jednym z najważniejszych w tenisowym kalendarzu. Do zdobycia jest sporo punktów, jeszcze więcej pieniędzy, a cała rywalizacja to idealny wstęp przed zmaganiami na US Open.Hurkacz jest jednak „na cenzurowanym”, bo jeszcze tydzień temu przekonywał, że grać nie jest w stanie i dlatego musiał zrezygnować ze startów w Paryżu. To spowodowało, że straciliśmy co najmniej dwie medalowe nadzieje, a może i trzy, bo i Jan Zieliński miał spore apetyty na rywalizację w deblu. Kibice przyjęli jednak kontuzję ze zrozumieniem, a decyzję o tym, by nie obciążać organizmu uznano za odpowiedzialną.Czy odpowiedzialnym jest jednak udział w wymagających, trudnych zawodach zaledwie tydzień później? Miejmy nadzieję, że „Hubi” czuje się dobrze, a w Montrealu zaprezentuje się z możliwie najlepszej strony. Turniej rozpocznie się 4 sierpnia i potrwa osiem dni. Z kolei olimpijski finał w singlu mężczyzn zostanie rozegrany w sobotę 3 sierpnia.