Ignorują ostrzeżenia o niebezpiecznych warunkach. Jak ci matka kiedyś powiedziała, żebyś dwóch palców do kontaktu nie wkładał, bo cię walnie prąd i możesz wyskoczyć z butów, to jakoś nawet na wczasach po pijaku tego nie zrobisz. Tymczasem, jak tłumaczymy, żeby nie włazić do wody w takich warunkach, bo tak samo zginiesz, jakbyś wsadzał palce do kontaktu, to jak groch o ścianę – denerwuje się Sebastian Kluska, dyrektor Morskiej Służby Poszukiwania i Ratownictwa (SAR). Kluska opisuje sytuację, w której mężczyzna ignoruje ostrzeżenia o niebezpiecznych warunkach i wchodzi do wody, tylko po to, aby natychmiast znaleźć się w niebezpieczeństwie. Ten sam mężczyzna został uratowany tylko dzięki obecności ratowników prowadzących akcję poszukiwawczą w pobliżu. Ta historia, choć brzmi jak ponury żart, jest prawdziwa i niestety nie jest wyjątkiem.Dyrektor SAR podkreśla, że wielu plażowiczów nie ma pojęcia o niebezpieczeństwach związanych z budowlami hydrotechnicznymi, takimi jak falochrony. W jednym z filmów, które niedawno opublikował, widać, jak woda całkowicie przykrywa ratownika, który zbliża się do takiej budowli.Dużo utonięć nad polskim morzemKluska podkreśla, że utonięcia nad morzem mają miejsce nawet wtedy, gdy w pobliżu są ludzie i teoretycznie łatwo o pomoc. Tonący nie wołają o pomoc, ani nie machają rękami, ponieważ nie mają takiej możliwości. Nasz rozmówca zwraca również uwagę na powszechność alkoholu na polskich plażach, co często prowadzi do brawury i braku wyobraźni. Mówi o przypadkach, gdy pijani plażowicze wypływają na materacach w morze i trzeba ich ściągać, gdy są 500 metrów od brzegu.Czytaj też: Zignorował zakaz kąpieli i wszedł z dzieckiem do wody. Tragedia w UstceMimo frustracji, Kluska nie traci nadziei. Wierzy, że edukacja zacznie przynosić efekty za rok, dwa lata. Jeśli dzięki temu choć jedna osoba zastanowi się dwa razy, zanim wejdzie do wody, będzie to duży sukces.Przytacza Onetowi niedawną historię 16-latki, która topiła się nad polskim morzem. – Dziewczyna szybko została wyciągnięta przez osobę postronną. Masaż serca, ludzie uratowali jej życie. To jest to światełko w tunelu. Że jednak jest edukacja, że jest empatia, że ludzie próbują ratować drugiego człowieka. To przyniosło skutek, że temu Neptunowi jednego wyrwaliśmy. Wyrwaliśmy mu tę 16-latkę. Odbieram to jako nie osobisty sukces, ale jako sukces tego społecznego łańcucha ratownictwa.Cały tekst do przeczytania w Onecie.