Ksenofobia narasta w rosyjskim społeczeństwie. Reżim Putina postanowił rozprawić się z migrantami, ale cenę przyszło zapłacić jak zwykle Rosjanom, którzy w wielu miejscach nie mają gdzie i jak zrobić zakupów. Mieszkańcy znów mogą poczuć się jak w ZSRR. To pokłosie zamachu, po którym wprowadzane jest drakońskie prawo. Problem jest poważny i zatacza coraz szersze kręgi. Dotyczy bowiem nie tylko polityki migracyjnej, ale także mocno osłabionej przez sankcję rosyjskiej gospodarki. CZYTAJ TAKŻE: Brytyjczycy wydali setki milionów na relokację migrantów. Odesłali czterechWypędzić migrantówWszystko zaczęło się w marcu, kiedy doszło do zamachu pod Moskwą. W tragicznym zdarzeniu zginęło 140 osób. Ponieważ zamachowcy to obywatele Tadżykistanu, nastroje antyimigranckie bardzo wzrosły, a posłowie zaczęli zbijać na tej tragedii kapitał polityczny. W minionym tygodniu uchwalono w niższej izbie drakońskie prawo przeciwko migrantom. Policja będzie mogła zdecydować – bazując na niemalże dowolnych przesłankach – o deportacji migrantów. Ponadto funkcjonariusze będą mieli prawo w pełni kontrolować codzienne życie migrantów, zakazywać im opuszczania miejsc zamieszkania itd. I choć przepisy muszą być przyjęte przez drugą z izb rosyjskiego parlamentu, efekty widać już teraz. Migranci zaczęli już opuszczać Rosję z obawy przed represjami. Co odbija się na codzienności. Puste półki w sklepachJak podaje rosyjski portal branżowy RBC, w znanej sieci sklepów Perekrestok w mieście Jarosław brakuje pracowników. W mediach społecznościowych pojawiają się zdjęcia pustych półek w sklepach. To m.in. efekt demonstracji migrantów przeciwko nowym przepisom.W niektórych sklepach nie ma nawet wody. W jednym z centrów dystrybucyjnych Perekrestoku brakuje nawet tysiąca pracowników. „The Moscow Times” pisał, że do braków w zaopatrzeniu i pustek na półkach doszło w trzech regionach Rosji, także w Iwanowie i Kostromie. Z kolei „Ukrainska Pravda” informuje, że sytuacja gospodarcza Rosji i bez niepokojów wśród pracowników z zagranicy jest trudna, a inflacja rośnie. Jak tłumaczył w rozmowie z amerykańskim „Newsweekiem” ekonomista specjalizujący się w tematyce rosyjskiej gospodarki Boris Grozovski z think tanku Wilson Center, to naturalna reakcja migrantów na projektowane przepisy. „W rosyjskim społeczeństwie rośnie ksenofobia, a władze robią wiele, by ją wspierać. Jednak w obliczu zauważalnego niedoboru siły roboczej, myślę, że władze zmniejszą swoją aktywność, jeśli chodzi o wydalanie migrantów z Rosji” – powiedział Grozovski. „W przeciwnym razie gospodarka będzie miała duże problemy” – dodał.