Kontrowersje wokół zawodniczek kobiecego boksu. Media i użytkownicy platform społecznościowych masowo piszą o „mężczyznach walczących z kobietami”. Chodzi o uczestniczące w igrzyskach olimpijskich Imane Khelif z Algierii i Lin Yu-ting z Tajwanu. Ale obie te zawodniczki od lat z sukcesem startują w zawodach kobiecego boksu. Nie ma żadnych dowodów, że robią to nieuczciwie. Skąd zatem krzywdząca plotka? Wyjaśniamy. „Igrzyska: Dwaj biologiczni mężczyźni będą rywalizowali z kobietami w boksie”, „Transpłciowe bokserki walczą we Francji o medale. Środowisko jest wściekłe” – to przykładowe nagłówki artykułów portali internetowych z ostatnich dni. Ich autorzy piszą o udziale w igrzyskach olimpijskich Imane Khelif z Algierii i Lin Yu-ting z Tajwanu.Od kilku dni temat rozpala użytkowników mediów społecznościowych. „Trans pobił kobietę na Igrzyskach. Paryż” – zakpił 30 lipca w serwisie X dziennikarz Sławomir Jastrzębowski i opublikował zdjęcie Imane Khelif. Do dyskusji szybko włączyli się politycy. „Na zdjęciu 'zawodniczka' z Algierii – a tak naprawdę udający kobietę pan Imane Khelif” – pisał 31 lipca na X poseł PiS Paweł Jabłoński.Wprowadzające w błąd posty o zawodniczce boksu kobiecego Imane Khelif z Algierii (X.com)Również 31 lipca głos w sprawie zajął szef Polskiego Komitetu Olimpijskiego Radosław Piesiewicz. Pytany o algierską i tajwańską zawodniczkę stwierdził w Polsat News: „Myślę, że powoli świat zaczyna stawać na głowie. Z mojej perspektywy uważam, że jednak kobiety powinny rywalizować z kobietami, a mężczyźni z mężczyznami” (cytat za polsatnews.pl).Wszystkie powyższe wypowiedzi wprowadzają w błąd. Imane Khelif i Lin Yu-ting od lat uprawiają kobiecy boks i nie ma dowodów, że są mężczyznami lub osobami transpłciowymi. Informacja, że jest inaczej, krąży od ubiegłorocznych mistrzostw świata w boksie, które odbywały się w New Delhi. Obie zawodniczki nie zostały dopuszczone do tych zawodów.Kremlow: „Wyniki badań wykazały, że mają chromosomy XY”Jako przyczynę dyskwalifikacji media wskazywały wyniki poziomu testosteronu, które u obu zawodniczek miały przekroczyć dopuszczalne normy. Niektóre organizacje sportowe wychodzą z przekonania, że zawyżony poziom testosteronu u niektórych kobiet może prowadzić do nierówności w rywalizacji sportowej. Serwis fact-checkingowy Misbar zwraca uwagę na wyniki badań przedstawione na spotkaniu Europejskiego Towarzystwa Endokrynologicznego w 2019 r., zgodnie z którym najlepsze sportsmenki częściej mają wyższy poziom testosteronu.Równolegle w mediach nagłaśniano wypowiedź Umara Kremlowa, prezydenta Międzynarodowej Federacji Bokserskiej (IBA). Nie dotyczyła badań poziomu testosteronu, ale badań genetycznych. „Na podstawie badań DNA zidentyfikowaliśmy szereg sportowców, którzy próbowali oszukać, udając kobiety. Wyniki badań wykazały, że mają chromosomy XY. Tacy sportowcy zostali wykluczeni z zawodów” – mówił Kremlow (tłum. cytatu za Polską Agencją Prasową).Szef IBA nie wypowiedział się o konkretnych zawodniczkach, ale wypowiedź szybko połączono właśnie z odsuniętymi od zawodów Imane Khelif i Lin Yu-ting. IBA nie upubliczniła szczegółów tej sprawy, zasłaniając się klauzulą poufności. Imane Khelif pisała wówczas o „spisku”. Zarówno ona, jak i Lin Yu-ting od lat boksowały na zawodach IBA i zdobywały medale. Nigdy nie było zastrzeżeń.31 lipca IBA wydała oświadczenie, w którym zaprzeczyła, jakoby w czasie mistrzostw świata w 2023 r. zawodniczkom badano poziom testosteronu. Jak czytamy, „zostały poddane osobnemu i uznanemu testowi, którego szczegóły pozostają poufne”. Komunikat wyjaśnia niewiele, ale warto zauważyć, że po incydencie z ubiegłego roku Algierki i Tajwanki nie spotkały żadne poważne konsekwencje. Nie unieważniono ich osiągnięć z poprzednich lat. Dopiero w trakcie igrzysk olimpijskich informacja o rzekomym ukrywaniu swojej prawdziwej tożsamości przez zawodniczki zaczęła intensywnie krążyć w internecie. Jedynymi „dowodami” były jednak archiwalna wypowiedź Kremlowa i ocena wyglądu zawodniczek.Konflikt IBA z MKOlIBA od lat zmaga się z zarzutami korupcji, czy doprowadzenia do zadłużenia organizacji. Jej poprzedniego szefa poszukiwano za handel narkotykami. MKOl posunięciem bez precedensu odebrał IBA nadzór nad turniejem olimpijskim. To było początkiem poważnego konfliktu między organizacjami.Umar Kremlow był prezesem Rosyjskiej Federacji Bokserskiej. Na czele IBA stoi od grudnia 2020 roku. Media piszą o jego bliskich związkach z prezydentem Rosji Władimirem Putinem. W 2022 roku obszerną sylwetkę Kremlowa opublikował Onet. Dziennikarze zwrócili uwagę, że we wrześniu 2022 roku Kremlow otworzył w Moskwie Międzynarodowe Centrum Bokserskie, a gościem specjalnym był sam prezydent Rosji. Kremlow miał być też członkiem sprzyjającego Putinowi gangu motocyklowego Nocne Wilki.Po wygraniu wyborów Kremlow podłączył organizacji kurek z pieniędzmi Gazpromu. Doprowadził do rebrandingu – wcześniej używano skrótu AIBA. Do dziś Kremlow nie odzyskał jednak przychylności MKOl. Za organizację zawodów podczas trwających igrzysk w Paryżu odpowiada z kolei doraźna jednostka powołana przez komitet. Mało tego – w boksie olimpijskim doszło do rozłamu i powstała nowa organizacja – World Boxing. IBA wciąż organizuje mistrzostwa świata i Europy, gdzie płaci medalistom ogromne pieniądze.Narracja zbieżna z rosyjską propagandąWobec braku jakichkolwiek dowodów na oszustwa algierskiej i tajwańskiej zawodniczki trudno nie uwzględnić wyżej zarysowanego politycznego tła. Rozsyłane teraz informacje mają źródło w archiwalnej wypowiedzi Kremlowa i uderzają w Międzynarodowy Komitet Olimpijski.Warto zwrócić uwagę na olbrzymie zasięgi doniesień o rzekomych oszustwach Imane Khelif i Lin Yu-ting. Informacje rozpowszechniane są w najważniejszych językach. Są również zbieżne z osiowymi narracjami rosyjskiej machiny dezinformacji i propagandy, która intensywnie działa w czasie igrzysk olimpijskich. Rosyjscy propagandziści regularnie głoszą upadek zachodnich wartości i przeciwstawiają im wartości reprezentowane przez ich własny kraj. Dowodem upadku Zachodu mają być m.in. dyskusje o tożsamości płciowej, czy mniejszościach seksualnych.