Kilka tysięcy urządzeń do pomiaru prędkości nadaje się do kosza. Setki fotoradarów, uznanych za nielegalne jest konfiskowanych i wyłączanych w 10 regionach Włoch, od Sycylii na południu po Wenecję na północy – podają media. Okazało się, że urządzenia nie spełniają wymaganych norm dotyczących pomiaru prędkości. To zaś może oznaczać prawdziwą lawinę anulowanych mandatów. Wszystko zaczęło się od postępowania wyjaśniającego w rejonie miasta Cosenza w Kalabrii na południu, gdzie na wniosek sędziego funkcjonariusze sił porządkowych skonfiskowali pierwsze fotoradary. Okazało się, że modele te nie mają homologacji i nie spełniają wymogów, by zagwarantować ważność wymierzonych mandatów. Zostały one wcześniej przekazane przez prywatne firmy urzędom gminy na wynajem.Mandaty do kosza. Większość fotoradarów bez homologacjiW toku dalszego postępowania ustalono, że sprawa ta nie dotyczy tylko jednej kalabryjskiej drogi, bo takie same urządzenia zostały zainstalowane w połowie włoskich regionów, w tym w Piemoncie, Apulii, na Sycylii, w Emilli-Romanii, Basilicacie; w wielu miastach i miejscowościach, między innymi w Wenecji, Vicenzy, Modenie, Reggio Emilia. Stanowią one dużą część wszystkich 11 tysięcy tych przydrożnych maszyn.Jak podkreśla włoska prasa, do masowego wyłączania fotoradarów dochodzi w pełni sezonu wyjazdów na wakacje. Jego konsekwencją może być to- dodają gazety- że jak tsunami na komendy straży miejskiej i inne lokalne urzędy runą wnioski o anulowanie mandatów, wystawionych na podstawie zapisu z nielegalnych urządzeń. Zagrożone są zasilane z takich kar budżety lokalnych administracji, jeśli okaże się, że mandaty zostaną cofnięte, a kierowcy będą domagać się zwrotu pieniędzy.Podaje się przykład miejscowości Cerignola w Apulii, gdzie na podstawie zapisu z czterech takich urządzeń wystawiono mandaty na sumę około 1 miliona euro.